Bush bagatelizuje rozbieżności na szczycie G‑8
Podsumowując zakończony w czwartek szczyt
państw G-8 prezydent USA George W. Bush starał się pomniejszyć znaczenie rozbieżności między USA a Francją i
niektórymi krajami arabskimi na tle Iraku oraz planu krzewienia
demokracji na szerokim Bliskim Wschodzie.
10.06.2004 | aktual.: 11.06.2004 06:20
Na konferencji prasowej po spotkaniu w Sea Island prezydent powiedział, że nie liczy, by NATO dostarczyło wojsk do operacji stabilizacyjnej w Iraku, ale nadal ma nadzieję, iż sojusz pomoże w inny sposób. Administracja USA sugeruje, że liczy na szkolenie przez NATO irackich wojsk i sił bezpieczeństwa.
Zapytany o stosunki z francuskim prezydentem Chirakiem, który na szczycie wypowiedział się przeciwko zwiększeniu roli NATO w Iraku, Bush odpowiedział, że zaakceptował fakt, że obaj nie zgadzają się w różnych sprawach. Podkreślił jednak przy tym, że nie przeszkodzi to im we wzajemnej współpracy.
"Mamy zbyt wiele do zrobienia na świecie nękanym przez terroryzm, nędzę i choroby, aby pozwolić, by różnice polityczne przeszkadzały nam razem pracować" - oświadczył. Zaznaczył przy tym, że istnieje "doskonała międzynarodowa współpraca w wojnie z terroryzmem", np. dzielenie się informacjami wywiadowczymi i wspólne ściganie podejrzanych o terroryzm.
Bush powiedział też, że wcale nie czuje się "osobiście urażony" - jak to zasugerował jeden z reporterów - że przywódcy dwóch państw-sojuszników USA w świecie arabskim, Egiptu i Arabii Saudyjskiej, nie przybyli na spotkanie, na którym omawiano plan promowania demokracji na Bliskim Wschodzie.
Bush zaznaczył, że rozumie zastrzeżenia krajów arabskich co do tego planu i podejrzenia, że sprowadza się on do próby narzucenia im zachodniego, liberalnego modelu demokracji. "Wiem, że niektórzy się obawiają, iż my chcemy, aby oni też byli tacy jak Ameryka. Tak oczywiście nie będzie" - powiedział.
Mówiąc o operacji stabilizacyjnej w Iraku, Bush wyraził przekonanie, że w niedługim czasie "większość bezpieczeństwa będzie tam zapewniana przez Irakijczyków". "My jesteśmy tam tylko, aby im pomóc" - podkreślił.