Burza wokół tajnych więzień CIA na terenie Polski
Tajne więzienie CIA w Kiejkutach z racji nieustannych rewelacji prasowych przestaje być już takie tajne. Jedynie fakt, że w Polsce wciąż „nikt nic nie wie” nadaje temu rangę tajemnicy. Zdaniem Janusza Zemke całe zamieszanie jest nieuzasadnione, bo z ponad 40 państw, tylko Polska popadła w taką histerię. I za czyją sprawą? - Przecież te zarzuty formułowane są przez trzech wielokrotnych morderców, którzy martwili się, że w zamachu w Nowym Jorku zginęło tak mało ludzi! - przypomina Zemke. - Dla Polski to się źle skończy - uważa z kolei Janusz Korwin-Mikke.
28.01.2014 | aktual.: 29.01.2014 06:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Co się stanie jeśli doniesienia się potwierdzą? Jakie konsekwencje grożą Polsce?
- Konsekwencje są niewielkie - mówi krótko Janusz Zemke (SLD). Tłumaczy, że takie podejrzenia dotyczą ponad 40 państw na świecie i nikt nie robi z tego histerii. - Tylko w jednym państwie o nazwie Polska prokuratura wciąż prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Tylko my tym się podniecamy. Nie zauważyłem, żeby tym podniecał się ktoś na Litwie, Bułgarii, Tajlandii czy Rumunii. Tam uważa się, że jak coś robią służby, to wiedzą, co robią - dodaje. Podkreśla też, że zarzuty pod adresem Polski są formułowane przez trzech wielokrotnych morderców, którzy martwili się, że w zamachu 11 września, w Nowym Jorku zginęło tak mało ludzi, a Polska popada w taką histerię!
Może i jest słuszność w tym co mówi Janusz Zemke, bo sprawa tym bardziej wydaje się absurdalna, kiedy uświadomimy sobie, że "w zamachu na WTC zginęło 6 obywateli Polski, a polska prokuratura nadaje status pokrzywdzonego dowódcom Al-Kaidy". O tym też przypomina Leszek Miller w Radiu ZET. - Czy dla polskich władz ważniejsze są prawa i interesy własnych obywateli, a zwłaszcza ofiar, czy prawa i interesy morderców polskich obywateli? - zadaje pytanie Leszek Miller.
Zarzuty o łamanie praw człowieka, będą rzutowały na wizerunek Polski?
- Ale te zarzuty nie dotyczą Polaków. Nic mi nie wiadomo, żeby jakikolwiek Polak stosował tortury.
Ale jeśli to dzieje się na terenie Polski? Nie obawia się pan, że za kilkadziesiąt lat, na świecie będzie mówiło się o "polskich więzieniach terroru", tak jak dzisiaj słyszymy o "polskich obozach śmierci"?
- Nie, podejrzenia takie dotyczą ponad 40 państw i tylko w Polsce budzi to takie namiętności - powtarza Zemke i dodaje, że "jak inni nas widzą, to pukają się w czoła".
"Niektórzy chcą być świętsi od papieża"
Gen. dyw. dr hab. Bogusław Pacek rektor-komendant AON (Akademia Obrony Narodowej) spekulacje na temat więzień odbiera z dużym zażenowaniem. - Niezależnie czy te więzienie były czy nie, debatując na ten temat Polskę naraża się na niebezpieczeństwo. Te emocjonalne zachowania są niepotrzebne, nie powinno być tej publicznej debaty przed kamerami - dodaje. - Niektóre osoby chcą być świętsze od papieża - ocenia "histerię" Pacek. Rozumie to dążenie do transparentności, ale jeśli nawet służby amerykańskie współpracowały z polskimi na terenie naszego kraju, to jest to oczywiście powód do wyjaśnienia, ale nie powód do dramatu, bo taka współpraca służb jest zupełnie naturalna, ale o tym nie debatuje się publicznie.
Z ust polityków Solidarnej Polski padają zarzuty, że Polska została wykorzystana. Czy też tak pan to ocenia?
- To jest nieprawda, że została wykorzystana, ponieważ służby dokonują różnych działań, o tym się nie mówi, ale nie jest nadzwyczajne, że istnieją różne formy współpracy.
Nie jesteśmy odpowiedzialni za to co się dzieje na terenie Polski?
- Nie. Odpowiedzialny jest ten, kto to robi. Jeżeli tortury odbywałyby się za przyzwoleniem państwa, to byłoby co innego.
Ale z drugiej strony pojawia się pytanie, czy to nie jest kompromitacja, że o tym polskie służby nie wiedziały?
- Służby działają tajnie, na tym polega ich specyfika, stąd powszechnie znana jest zasada, że im mniej się mówi tym lepiej. Jeśli jednak okazałoby się, że ktokolwiek o tym wiedział, mam na myśli istotne szczegóły działań, wtedy sprawa zmienia postać. Od strony ponoszonej odpowiedzialności jedna kwestia nie podlega wątpliwości - spoczywa ona na pewno na tych, którzy to robią. Inną kwestią jest pytanie, dlaczego ta sprawa została ujawniona.
- Ja mam głęboki żal do osób, które są związane z amerykańskimi służbami, że próbują współpracą z polskimi służbami rozgrywać jakieś swoje cele. Widać wyraźnie, że to jest pewna gra, a ona nie służy bezpieczeństwu Polski, Europy i świata.
To nie jest nauczka?
- Oczywiście, jeśli to się potwierdzi, to trzeba będzie wyciągnąć wnioski.
"Dla Polski to się źle skończy"
Janusz Korwin-Mikke uważa, że winni powinni zostać ukarani. - To nie jest kwestia histerii. Jeżeli coś się robi dyskretnie, to się to robi dyskretnie, ale jeśli już to wyszło na jaw, to winni muszą zostać ukarani. Nie może być tak, żeby w naszym kraju łamano prawo. Jeśli Amerykanie chcieli łamać prawo, to mogli sobie urządzić katownię na terenie swojej ambasady. Ja bym bez wahania skazał winnych i zażądał wydania Amerykanów, którzy to prawo łamali. Trzeba tego zażądać od Amerykanów. Teraz naprawdę jest to poważna sprawa.
15 mln dolarów to trochę mało za coś takiego...?
- To skandalicznie niska kwota, chociaż jeśli była schowana do kieszeni, to nie była mała. Pytanie, gdzie te pieniądze teraz są. Nie jest tajemnicą, że w Polsce mieliśmy ogromną korupcję.
Czy ma pan wrażenie, że jesteśmy wykorzystywani?
- To jest nasza własna wina. Trzeba było zreflektować się zanim wysłano nasze wojska do Iraku. Rozmówca Wirtualnej Polski przypomina też, że Polska nie była zobowiązana do sojuszu w walce z Irakiem i Afganistanem, bo pakt północnoatlantycki mówi tylko o zobowiązaniu pomocy sojusznikom, jeśli zostali zaatakowani na obszarze północnego Atlantyku, więc to na pewno nie wynikało z zobowiązań NATO. Pytanie ile dano tym, którzy wysłali polskie wojska do Afganistanu. Dowodów na to nie mam, ale mam takie podejrzenia.
W przyszłości będą to "polskie więzienia tortur"?
- Oczywiście, że jest takie niebezpieczeństwo. Dla Polski to skończy się po prostu źle. Zła opinia pozostanie. Nikt nie wyraził zgody na budowę obozów w Oświęcimiu, a tutaj najprawdopodobniej taką zgodę wyrażono, więc jest zdecydowanie gorzej.
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska