Burza wokół publikacji o Morawieckim. Wypowiada się jego siostra
Piątkowa publikacja o dzieciach Mateusza Morawieckiego wstrząsnęła opinią publiczną. Potem pojawiły się sugestie, że miała to być ustawka i premier dobrze wiedział o planach gazety. Dziś głos zabiera także siostra premiera.
- Gdy Mateusz wcześnie założył rodzinę, okazało się, że ma świetne podejście do dzieci. Mój chrześniak Jeremiasz i Ola mieli i mają wielkie szczęście z takim tatą - mówi w "Super Expressie" siostra Mateusza Morawieckiego Marta Morawiecka.
Wspomina także wspólnie z nimi spędzane święta, gdy jeszcze wszyscy mieszkali we Wrocławiu. - To Mateusz i jego żona dbali o to, aby pod choinką było zawsze jak najwięcej prezentów dla dzieci. A w pewnym momencie podjęli decyzję o adopcji. Jestem pewna, że kierowali się chęcią zapewnienia bezpiecznego i kochającego domu Madzi i Ignasiowi. Nie każdego na to przecież stać – opowiada.
Dodała także, że podziwia go za to, co zrobił w kwestii adopcji.
Przypomnijmy, że Jakub N. Gajdziński, który przez lata był rzecznikiem prasowym banku, którego prezesem był obecny szef rządu w swojej książce "Delfin" napisał, że jego były przełożony adoptował dwoje dzieci. "Super Express" w piątek przekazał te informacje, szokując opinię publiczną okładkowym tytułem: "Mateusz Morawiecki adoptował dwoje dzieci".
Zbigniew Benbenek, właściciel wydającego "Super Express" ZPR Media, przekonywał natomiast, że gazeta powieliła jedynie informację, która znalazła się w książce. - Absolutnie bronię redaktora naczelnego, nie mam do niego żadnych pretensji, uważam, że postąpił właściwie - stwierdził. - Nie wiem, dlaczego jest taki hejt wokół tej sprawy. Obowiązkiem tabloidu jest informować, więc informujemy - dodał.
Premier także skomentował artykuł, w którym pokazano twarze jego adoptowanych dzieci. - Kochamy nasze dzieci i jesteśmy z nich dumni (...) Staramy się z żoną normalnie żyć i... dziękuję wszystkim za słowa wsparcia - powiedział szef rządu.
Potem jednak pojawiły się sugestie, że Morawiecki doskonale wiedział o planach "Super Expressu" i cała akcja była na potrzeby ocieplania wizerunku premiera.
Co o tym świadczy?
Współpracownicy premiera i politycy PiS nie krytykowali okładki i publikacji "Super Expressu". W ogóle się do niej nie odnosili. Uderzali jedynie w autorów książki "Delfin". Tabloidu nie skrytykował nawet sam premier Mateusz Morawiecki. Potem natomiast tabloid zaczął publikować teksty o miłości Morawieckiego do swoich pociech.
Dzisiedszy wywiad z siostrą Morawieckiego zdaje się to potwierdzać.
Zobacz aktualne wiadomości na WIADOMOSCI.WP.PL.
Wiesz coś więcej na temat tego zdarzenia? Prześlij nam informację, zdjęcie lub wideo przez dziejesie.wp.pl