Burza o unijne pieniądze. Nie ma decyzji o zamrożeniu, ale są pytania do rządu

Komisja Europejska na razie nie podjęła żadnej decyzji, która przesądzałaby o zablokowaniu środków z funduszu spójności dla Polski. Chodzi o ponad 75 miliardów euro na inwestycje, które wciąż możemy otrzymać do 2027 roku. O "wstrzymanych funduszach" z powodu sporu o praworządność poinformowały "Financial Times" i "Rzeczpospolita". Kłopoty z wypłatami mogą jednak w przyszłości wystąpić, choć teraz największym problemem jest potężne napięcie na linii Warszawa-Bruksela.

Publikacje ws. możliwego zamrożenia unijnych środków dla Polski wywołały kolejne napięcia między Warszawą a Brukselą (Photo by Attila Husejnow/SOPA Images/LightRocket via Getty Images)
Publikacje ws. możliwego zamrożenia unijnych środków dla Polski wywołały kolejne napięcia między Warszawą a Brukselą (Photo by Attila Husejnow/SOPA Images/LightRocket via Getty Images)
Źródło zdjęć: © GETTY | SOPA Images
Patryk Michalski

17.10.2022 19:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W Wirtualnej Polsce tłumaczymy, o co chodzi w skomplikowanym sporze o to, czy unijne pieniądze dla Polski zostały zamrożone.

Burza w tej sprawie została wywołana publikacjami brytyjskiego dziennika "Financial Times", który poinformował, że "instytucje Unii Europejskiej są gotowe, by zamrozić środki na pomoc regionalną dla Polski w związku z obawami o niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości". Krok dalej poszła "Rzeczpospolita", informując, że "polskie regiony nie będą miały pieniędzy na inwestycje z powodu polityki rządu Zjednoczonej Prawicy. Komisja Europejska zapowiedziała, że nie zrefunduje wydatków".

Źródła Wirtualnej Polski w Komisji Europejskiej potwierdzają, że w korespondencji z polskim rządem w ostatnich miesiącach Bruksela wyrażała zaniepokojenie m.in. dotyczące niezależności sądownictwa. Zwracała uwagę, że to jeden z wymogów, od którego uzależnione jest finansowanie inwestycji w ramach dużego budżetu, z którego Polska powinna dostać ponad 75 mld euro do 2027 roku. Na jakiej podstawie i czego konkretnie oczekuje Bruksela? O tym piszemy w dalszej części tekstu. Obecnie nie zapadły jednak żadne decyzje, które pozwalają stwierdzić, że pieniądze z unijnego budżetu dla Polski zostały wstrzymane ze względu na spór o praworządność.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Komisja Europejska: Krytyczna samoocena polskiego rządu

Rzecznik Komisji Europejskiej podczas poniedziałkowej konferencji prasowej wyjaśnił, że obecnie przeszkodą w finansowaniu inwestycji jest to, że polski rząd w korespondencji z Brukselą sam przyznał, że nie wypełnia wszystkich niezbędnych wymogów. - Polska dała znać w swojej własnej samoocenie tych programów operacyjnych, że w tej chwili nie wykonuje warunków wynikających z Karty praw podstawowych UE, a więc na podstawie postanowień prawnych, wspólnych regulacji, Komisja nie może zwrócić płatności tak długo, jak warunki te nie będą spełnione – zaznaczył Stefan De Keersmaecker. Dwukrotnie nie odpowiedział jednak na pytanie, czy spór o praworządność i niezależność sądownictwa może zablokować środki.

Krytyczna samoocena polskiego rządu najprawdopodobniej jest tylko chwilowa, bo politycy zapowiedzieli przedstawienie szczegółowego planu, jak zamierzają wypełnić zobowiązania. Prawdą jest, że ze względu na ten brak Polska w tej chwili nie mogłaby otrzymać finansowania na konkretne inwestycje z programu spójności, lecz to problem teoretyczny. Dlaczego? Komisja Europejska dopiero w przyszłym roku otrzyma faktury potwierdzające konkretne wydatki. Można więc założyć, że do tego czasu rząd nadrobi zaległości. Nie wiadomo jednak, dlaczego Warszawa przedstawiła krytyczną samoocenę. Rzecznik rządu w trakcie konferencji prasowej nie był w stanie odnieść się do pytań na ten temat, ucinał, że to kwestie proceduralne.

Piotr Müller podkreślał natomiast, że "nie wpłynęło żadne pismo z Komisji Europejskiej o zablokowaniu środków z polityki spójności i funduszy rolnych dla Polski". Jego zdaniem "z jednej wyciętej z kontekstu wypowiedzi tworzy się wrażenie zablokowania całych środków unijnych dla Polski". - Pojawiły się nieprawdziwe, zmanipulowane informacje dotyczące kwestii rzekomego zablokowania wszystkich środków unijnych - dodał.

Ustalenia WP: trzy uwagi Brukseli

Źródła Wirtualnej Polski w Brukseli zwracają uwagę na to, że w najnowszej perspektywie budżetowej wypłata wszystkich środków odnosi się do praworządności. Chodzi m.in. o powołanie przejrzystego systemu monitorowania tego, jak wydawane są unijne pieniądze czy obowiązek wypełniania zapisów Karty praw podstawowych. To zbiór fundamentalnych praw obywatelskich, który mówi m.in. o dostępie do niezawisłego i bezstronnego sądu czy zakazie dyskryminacji, w tym m.in. ze względu na płeć, wiek, religię, cechy genetyczne czy orientację seksualną.

Jak mówią nasi rozmówcy związani z Komisją Europejską, Bruksela w dialogu z polskim rządem obok kwestii niezależności sądownictwa, który jest stawiany na pierwszym miejscu, zwracała uwagę właśnie na konieczność przestrzegania Karty praw podstawowych oraz krytykowała powołanie tzw. stref wolnych od LGBT. Po tym, jak część samorządów wycofała się z uchwał uderzających w mniejszości seksualne, Komisja Europejska odnotowała zmianę i podkreślała, że problem został zadowalająco rozwiązany. Wszyscy jednak podkreślają, że dialog w tej sprawie trwa, a ostateczne decyzje nie zapadły.

Pomieszanie pojęć 

Kluczowy dla zrozumienia napięć jest fakt, że znany od miesięcy spór o środki z Krajowego Planu Odbudowy i obecny spór o środki z funduszu spójności to dwie odrębne kwestie. Co prawda w obu przypadkach Komisja Europejska odwołuje się do praworządności, lecz w każdej z procedur oczekiwania wobec Polski są nieco inne.

Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO) to program, który jest odpowiedzią na kryzys związany z pandemią. Polska może z niego otrzymać 158,5 mld złotych, w tym 106,9 mld złotych w postaci dotacji i 51,6 mld złotych w formie preferencyjnych pożyczek. Jednak warunkiem wypłat jest realizacja uzgodnionych między rządem a Komisją Europejską kamieni milowych. Wśród nich są m.in. te odnoszące się do sądownictwa: likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, reforma systemu dyscyplinarnego sędziów czy możliwość weryfikowania statusu innych sędziów. Rząd zobowiązał się też do bardziej transparentnego uchwalania prawa i szerszych konsultacji społecznych. Warszawa nie zwróciła się dotychczas z wnioskiem o wypłatę pieniędzy. Fakt, że rząd wciąż nie wypełnił wszystkich zobowiązań, pozwala zakładać, że wypłata pieniędzy z KPO na razie nie zostanie odblokowana.

Sytuacja inaczej wygląda w przypadku środków z funduszu spójności. Żeby dostać ponad 75 mld euro w perspektywie do 2027 r. rząd musi zapewnić m.in., że mamy w Polsce skuteczne mechanizmy monitorowania rynku zamówień publicznych, czy skutecznie stosujemy i wdrażamy zasady wynikające Karty praw podstawowych, w tym te dotyczące uczciwego wymiaru sprawiedliwości. W tej procedurze nie ma jednak tak konkretnych warunków, jak w przypadku "kamieni milowych", więc mimo ostrego sporu o praworządność sprawa nie jest tak oczywista, tym bardziej, że dotychczas Komisja Europejska nie uruchomiła wobec Polski nowego mechanizmu "pieniądze za praworządność". Takie postępowanie trwa wyłącznie wobec Węgier.

Marek Prawda, były dyrektor przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę, że kłopoty z wypłatą środków mogą pojawić się w przyszłości. - Problem może wystąpić przy zwrotach wydatków na konkretne inwestycje. Kiedy za rok czy dwa lata faktury dotrą do Komisji Europejskiej, a określone warunki wciąż nie zostaną spełnione, Komisja nie będzie mogła tych pieniędzy przekazać - podkreśla.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (1075)