Polska"Buntownicy" Ujazdowski i Zalewski odeszli z PiS

"Buntownicy" Ujazdowski i Zalewski odeszli z PiS

Kazimierz Ujazdowski i Paweł Zalewski tuż po spotkaniu z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim zrezygnowali z członkostwa w PiS. Nie wiadomo, jaką decyzję podjął Ludwik Dorn. Kilka minut po zakończeniu spotkania znów wszedł do gabinetu prezesa. Ma jeszcze przemyśleć sprawę.

"Buntownicy" Ujazdowski i Zalewski odeszli z PiS
Źródło zdjęć: © PAP

12.12.2007 | aktual.: 12.12.2007 22:54

Zalewski i Ujazdowski w specjalnym oświadczeniu napisali, że trudno im "ufać w dobrą wolę prezesa Kaczyńskiego". Kazimierz Ujazdowski i Paweł Zalewski poinformowali, że "podejmują pracę parlamentarną jako posłowie niezrzeszeni". Byli wiceprezesi PiS podkreślili w oświadczeniu, że "w ostatnich tygodniach, wskutek nadużycia przepisów statutu PiS, zostaliśmy pozbawieni możliwości pracy dla dobra publicznego w ramach Prawa i Sprawiedliwości. Wykluczenie nas z kongresu partii nie było incydentem, tylko bezprawnym odebraniem nam prawa udziału w pracach stronnictwa i praktyczną eliminacją ze stronnictwa" - piszą.

Dwaj politycy zapewnili też, że "prawdziwym celem ich działań była reforma PiS i przekonanie, że wewnętrzna wolność partii jest warunkiem jej rozwoju i odzyskania zaufania społecznego".

Jak mówił "Rzeczpospolitej" Kazimierz Ujazdowski, wspólnie z Zalewskim uznali, że była to nieuchronna decyzja po tym jak obaj zostali praktycznie z tej partii wykluczeni.

Jego zdaniem, rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim mogła przynieść pozytywny efekt, gdyby prezes dał gwarancję, że w PiS wewnętrzna debata nie będzie więcej tłumiona przy pomocy środków administracyjnych. Tak się nie stało - mówi Ujazdowski. Parę tygodni temu, znalazłem się poza PiS, nie z mojej winy. Nie zrobiłem nic co było sprzeczne ze statutem partii - dodaje w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Na pytanie o możliwość wstąpienia do PO, Ujazdowski odpowiada, że nie zamierzał zmieniać partii. Chce być posłem niezrzeszonym. Kazimierz Ujazdowski zdementował też pogłoski o tym, jakoby wraz z Zalewskim i Dornem miał budować nową partię.

W TVN24 Ujazdowski dodał, że nie mógł dopuścić do sytuacji w której byłby pozbawiony podmiotowości politycznej. To powodowałoby - jego zdaniem - niemożność sprawowania obowiązków parlamentarnych. Pytany o Dorna, odrzekł: jestem absolutnie przekonany, że nie zrezygnuje z własnego punktu widzenia. Ujazdowski dodał, że nie można mówić o "łamaniu solidarności", bo ich celem było tylko przedstawienie swojego stanowiska na temat sytuacji w partii.

Ludwik Dorn, Kazimierz Michał Ujazdowski i Paweł Zalewski zostali zawieszeni w prawach członków PiS za publiczne omawianie wewnętrznych spraw partii po wyborach. Nie zostali dopuszczeni do udziału w kongresie PiS, który odbył się w ubiegłą sobotę.

Na kongresie Jarosław Kaczyński w tajnym głosowaniu uzyskał wotum zaufania od ponad 800 delegatów. Nie poparło go jednak ponad 120 członków partii. Przed kongresem Dorn, Ujazdowski i Zalewski zaapelowali do delegatów by wstrzymali się od głosowania jeśli na zjeździe nie dojdzie do konkretnych ustaleń w sprawie reform w partii.

Po kongresie Jarosław Kaczyński poinformował, że spotka się z byłymi wiceprezesami i wyraził nadzieję, że będzie można potraktować całą sprawę jako przykry incydent.

Brudziński: sami chcieli znaleźć się poza PiS

Sekretarz generalny PiS wyraził zadowolenie z odejścia z partii Kazimierza Michała Ujazdowskiego i Pawła Zalewskiego. Joachim Brudziński podkreślił, że Prawo i Sprawiedliwość będzie się teraz mogło zająć działalnością opozycyjną.

Joachim Brudziński wyraził nadzieję, że decyzja obu polityków zakończy sprawę byłych wiceprezesów PiS, a trzeci z nich, Ludwik Dorn, pozostanie w partii. Dodał, że postawa Dorna świadczy o tym, że czuje się w większym stopniu odpowiedzialny za partię.

Brudziński powiedział, że odejście Ujazdowskiego i Zalewskiego nie było dla niego zaskoczeniem. Wypowiedzi obu polityków z ostatnich tygodni zapowiadały bowiem, że chcą się znaleźć poza PiS-em. Joachim Brudziński dodał, że nie wie, jakie są dalsze plany polityczne byłych wiceprezesów. Być może chcą istnieć na scenie politycznej, ekscytując opinię publiczną - powiedział sekretarz generalny PiS.

Szczypińska: nie wątpiłam, że odejdą

Nie miałam wątpliwości, że odejdą bądź zostaną usunięci z PiS - powiedziała Jolanta Szczypińska. W jej ocenie, dwaj byli wiceprezesi PiS nie są w stanie dostosować się do statutu partii. Kontestowali sposób działania partii, mimo że prezes Jarosław Kaczyński apelował wielokrotnie, aby nie prowadzili w mediach, szczególnie w mediach nieprzychylnych, debaty co do sposobu funkcjonowania PiS - mówiła. Zdaniem Szczypińskiej, wszystkie wypowiedzi atakujące PiS musiały doprowadzić do tego, że Zalewski i Ujazdowski zostali zawieszeni. Po kongresie otrzymali ofertę, prezes Kaczyński wyciągnął do nich rękę, proponował im spotkanie - powiedziała.

Po sobotnim kongresie zauważyli niekwestionowane przywództwo J. Kaczyńskiego i zrezygnowali z członkostwa. Poza tym, musieliby odpowiadać za swoje przewinienia przed sądem koleżeńskim, który już wszczął procedury - zaznaczyła Szczypińska.

W ocenie posłanki, odejście b. wiceprezesów nie będzie miało żadnego wpływu na PiS. Większość z nas się spodziewała, że tak się stanie i krytycznie patrzyła na ich działalność - podkreśliła. Dodała, że nie sądzi, by Zalewski z Ujazdowskim pociągnęli za sobą kolejne rezygnacje. Pozostaną osamotnieni - oceniła.

Zapytana, czy trzeci b. wiceprezes Ludwik Dorn zostaje w PiS odparła, że nie zna szczegółów, ale jak oceniła, on jest w innej sytuacji. Był związany z Kaczyńskimi jego pozycja była inna, dlatego nie bardzo mogłam zrozumieć jego działania - powiedziała. Nie wiem jak to się skończy, może Dorn się jeszcze zastanawia, ale mam nadzieję, że zostanie w PiS, bardzo bym tego chciała - podkreśliła.

Putra: górę wzięły osobiste emocje

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra jest zdania, że dwaj byli wiceprezesi, którzy opuścili PiS postąpili źle i mało roztropnie. Jego zdaniem górę wzięły osobiste emocje byłych wiceprezesów. Pytany o trzeciego "buntownika" Putra odparł, że Ludwik Dorn jeszcze rozważa, co zrobić. Przypomniał, że postępowanie dyscyplinarne w sprawie Dorna trwa, ale - jego zdaniem - były wiceprezes raczej przychyla się do zostania w PiS.

Suski: Zalewski i Ujazdowski mogą stworzyć nową partię lub trafić do PO

W ocenie posła PiS Marka Suskiego, Paweł Zalewski i Kazimierz M. Ujazdowski mogą stworzyć nową formację, bądź trafić do PO.

Suski powiedział, że decyzja o rezygnacji Ujazdowskiego i Zalewskiego to wreszcie męska decyzja. W jego ocenie, dwóch b. wiceprezesów nie mogło się pogodzić z byciem w partii, która nie daje stanowisk.

Według Suskiego, Zalewskiemu i Ujazdowskiemu chodzi po głowie zakładanie nowego ugrupowanie, bądź też chcą przyłączyć się do PO. Na uwagę, że w oświadczeniu dwóch b. wiceprezesów odżegnuje się od zamiarów zmieniania przynależności partyjnej Suski powiedział, że mogą oni w ten sposób "podbijać cenę".

Poseł podkreślił, że Zalewski i Ujazdowski mogą chcieć obecnie realizować plan, którego realizację - według Suskiego - proponowali PiS-owi. Chodziło o to - powiedział poseł - by PiS było "aksamitną opozycją" wobec PO.

Suski powiedział, że plan reformy przedstawiony przez trzech byłych wiceprezesów PiS - Ludwika Dorna, Zalewskiego i Ujazdowskiego to nie była reforma, a chęć samobójstwa. Trójka polityków domagała się m.in. zmian sposobu zarządzania PiS.


Oświadczenie Kazimierza Michała Ujazdowskiego i Pawła Zalewskiego:

"W ostatnich tygodniach wskutek nadużycia przepisów statutu PiS zostaliśmy pozbawieni możliwości pracy dla dobra publicznego w ramach Prawa i Sprawiedliwości. Wykluczenie nas z kongresu partii nie było incydentem, tylko bezprawnym odebraniem nam prawa udziału w pracach stronnictwa i praktyczną eliminacją ze stronnictwa.

Do dziś nie zapadło orzeczenie sądu, a nawet nie poznaliśmy oficjalnie zarzutów, które mogłyby być podstawą postępowania dyscyplinarnego. Prezes Kaczyński nie udzielił nam żadnych gwarancji, że środki administracyjne nie zostaną ponownie zastosowane do celu stłumienia debaty wewnętrznej. W tej sytuacji trudno nam ufać w dobra wolę prezesa Jarosława Kaczyńskiego i zamiar rzeczywistego uzdrowienia sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości.

Doskonale rozumiemy wymogi dyscypliny, nie mogą one jednak niszczyć podmiotowości polityków, która jest podstawą odpowiedzialnej i dobrej działalności publicznej. Wykonywanie mandatu parlamentarnego i konstytucyjnych obowiązków parlamentarzysty nie jest możliwe w sytuacji nałożenia restrykcji uniemożliwiających aktywną pracę poselską. Warto podkreślić, że Konstytucja mówi o wolnym mandacie parlamentarnym, który nie może być kwestionowany przez arbitralną politykę kierownictwa partii.

Bez własnej winy zostaliśmy praktycznie usunięci z Prawa i Sprawiedliwości. W tej sytuacji formalnie rezygnujemy z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości i podejmujemy pracę parlamentarną jako posłowie niezrzeszeni. Tylko w tej formie możemy wykonywać zobowiązania złożone wyborcom oraz obowiązki wynikające z Konstytucji i ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.

Przypominamy, że zobowiązania przyjęte w czasie kampanii wyborczej przez kandydatów PiS dotyczą kwestii programowych, a tych nie dane nam było realizować po zastosowaniu procedur dyscyplinarnych.

Prawdziwym celem naszych działań była reforma PiS i przekonanie, że wewnętrzna wolność partii jest warunkiem jej rozwoju i odzyskania zaufania społecznego. Chcieliśmy, żeby Prawo i Sprawiedliwość wzorem centroprawicowych partii Europy Zachodniej był partią nowoczesną i pozytywnie wpływająca na kształt polityki państwa.

Mieliśmy nadzieję, że konserwatyzm łączący tradycję i nowoczesność, wizję sprawnego państwa z wolnością obywateli będzie miał prawo obecności w PiS. Niestety, przedstawione plany reformy stronnictwa zostały odrzucone. Nie mamy zamiaru ani zmieniać przynależności partyjnej ani inicjować nowej partii politycznej".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)