Bunt w skarbówce. Urzędnicy wyłączą komputery
Pracownicy ministerstwa finansów odpowiedzialni za ściąganie podatków buntują się przeciw zamrożeniu płac i zwolnieniom. Już drugi raz w tym roku wyłączą komputery. Protest zaplanowano na najbliższą środę.
W maju, kiedy skarbowcy pierwszy raz na krótko sparaliżowali pracę placówek administracji skarbowej, w proteście wzięło udział około 75 procent pracowników. Spełnił on oczekiwania organizatorów z NSZZ "Solidarność" skarbowców. Premier Mateusz Morawiecki ugiął się i dał zgodę na obiecane wcześniej podwyżki. Skarbowcom wypłacono też 3-procentowe nagrody.
Tym razem sytuacja jest tak samo poważna. Środowisko urzędników KAS jest zbulwersowane informacjami o planowanym zamrożeniu płac, likwidacji 13-tek czy rezygnacji z odpisów na fundusz nagród.
Zobacz też: Nowe podatki. "Pytanie, czy przeciętny Kowalski to zobaczy"
- Pracownicy są rozżaleni. Ciężko pracowaliśmy w czasie pandemii. Dzięki nam do firm szybciej trafiały zwroty podatki VAT, zostawaliśmy w pracy po godzinach, żeby firmy mogły mieć rozłożone podatki na raty i mogły przetrwać czas epidemii – mówi Agata Jagodzińska, wiceprzewodnicząca NSZZ "Solidarność" skarbowców na Śląsk i współorganizatorka akcji.
Tłumaczy, że rządowe zapowiedzi oznaczają 20-procentowy spadek zarobków z administracji skarbowej, co jeszcze bardziej powiększy odpływ doświadczonych pracowników z urzędów skarbowych.
Konflikt w skarbówce tli się od wielu miesięcy. Rząd chwali się ściągalnością podatków, ale urzędników KAS nie rozpieszcza. W skład administracji skarbowej wchodzą też celnicy. W czasie majowego protestu na ruchliwych przejściach granicznych z Białorusią w Kuźnicy czy w Dorohusku na granicy z Ukrainą komputery wyłączyli wszyscy celnicy.