Bułgarzy pożegnali zamordowaną dziennikarkę. Premier grzmi na Zachód za szkalowanie jego kraju
W Bułgarii pochowano dziennikarkę śledczą Wiktorię Marinową. Premier Borysow jest zły za wiązanie zbrodni z oskarżeniami o korupcję władz. Według policji ta sprawa nie ma drugiego dna. Niemniej Bułgarzy płacą za "ciekawe" życie polityczne w swoim kraju.
12.10.2018 | aktual.: 12.10.2018 18:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pogrzeb dziennikarki śledczej Wiktorii Marinowej odbył się w jej rodzinnym mieście Ruse na północy Bułgarii. Zwłoki 30-letniej kobiety znaleziono w sobotę 6 października. Została zgwałcona i zamordowana. Sprawca okradł swoją ofiarę.
Policja nie wykluczała żadnych motywów, lecz od początku nacisk kładziono na aspekt seksualny. Już po kilku dniach w Niemczech zatrzymano 21-letniego Bułgara Seweryna Krasimirowa podejrzanego o dokonanie zbrodni. Na miejscu przestępstwa policja znalazła jego DNA, a w mieszkaniu zatrzymanego przedmioty należące do Marinowej, która miała być przypadkową ofiarą przestępcy.
Premier Bułgarii Bojko Borysow zarzuca zachodnim mediom i politykom zbyt szybkie wyciąganie wniosków i szarganie dobrego imienia jego kraju. Przed śmiercią dziennikarka badała korupcję na szczytach władzy i nielegalne wykorzystywanie unijnych funduszy. Prasa szybko powiązała te dwa wątki, zwłaszcza w świetle niedawnych zabójstw dziennikarzy śledczych na Słowacji i na Malcie.
Oburzenie szefa rządu w Sofii jest zrozumiałe, ale po części sam ponosi odpowiedzialność za podejrzliwość wobec jego kraju. Bułgaria uważana jest za najbardziej skorumpowany kraj Unii Europejskiej, a premier rządzący od 9 lat, z krótkimi przerwami, nie uporał się z tym problemem pomimo licznych zapowiedzi i wizerunku twardego, silnego człowieka.
Od "zera" do premiera
Dobrze zbudowany dawny karateka, ochroniarz i policjant powinien umieć rozprawić się z przestępczością, zwłaszcza że cieszy się stosunkowo dużym zaufaniem społecznym. Borysow lubi przedstawiać się jako człowiek sukcesu, który zaczynał od niczego i wspiął się po szczeblach kariery na sam szczyt władzy.
Urodzony niedaleko Sofii, obecnie 59-letni polityk bez wątpienia jest postacią niezwykle barwną. Był nie tylko sportowcem, ale także trenerem i sędzią karate. Czując wiatr zmian po upadku komunizmu silny, nawykły do walki mężczyzna związany z MSW założył firmę ochroniarską. Dbał o bezpieczeństwo zarówno dawnego komunistycznego przywódcy Todora Żiwkowa, jak i byłego cara Symeona. Agencja ochrony była pierwszym biznesowym sukcesem Borysowa.
Związki z ochranianymi politykami popchnęły go w kierunku kariery publicznej. Awansował w swoim starym resorcie, był burmistrzem Sofii, aby wreszcie założyć własną partię polityczną GERB. Borysow budował swoją pozycję w oparciu o hasła walki z przestępczością i korupcją. Równocześnie dbał o wizerunek zwykłego człowieka "z ludu". Dzięki temu polityk dwukrotnie wybierany był mężczyzną roku w Bułgarii. Chyba najbardziej kuriozalną nagrodą, jaką zdobył, był tytuł piłkarza roku 2011.
Zobacz także: Arkadiusz Myrcha o zarobkach Kaczyńskiego: rodzą się poważne pytania
Luz premiera ma też ciemną stronę
Borysow świetnie radzi sobie też na europejskich salonach. Luźny, nieformalny sposób bycia pomaga mu zjednywać sobie ludzi, a niewątpliwy instynkt polityczny pozwala wybrać korzystny dla siebie, ale też własnego kraju kierunek polityczny. Te nieformalne związki i splot relacji osobistych, nieformalnych i oficjalnych paradoksalnie jest także jego słabością.
UE ceni sobie procedury i pełną przejrzystość działań, z kolei Borysow lubi działać w szarej strefie osobistych relacji. Prawdopodobnie ta cecha też jest słabością, która nie pozwala premierowi skutecznie walczyć z korupcją w kraju, w którym bezpardonowa walka o pływy polityczne i finansowe toczona przez oligarchów takich jak Delian Peewski czy Cwetan Wassilev porównywana jest do machinacji bohaterów serialu "Gra o Tron".
Niejasne powiązania, wszechobecna korupcja, ciągłe "polityczne deale" i powiązania z ludźmi o niejasnej przeszłości są powodem nie tylko złej prasy, ale także realnych problemów Borysowa. Śmierć Wiktorii Marinowej, nawet jeżeli nie miała nic wspólnego z ciemną strofą bułgarskiego życia publicznego, zwróciła uwagę świata na to, co się dzieje w Sofii i niejednoznaczną postać "barwnego" premiera.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl