Bułgaria na straży embarga ONZ
Wciąż nie wiadomo, jakie będą losy ukraińskiego samolotu z dostawą czeskiej broni zatrzymanego na lotnisku w Burgas w Bułgarii. Broń miała dotrzeć do Erytrei objętej embargiem na tego rodzaju dostawy.
Władze bułgarskie odmawiają zezwolenia na start maszyny wiozącej 30 ton broni, ponieważ nie mają gwarancji, iż ładunek nie dotrze tam, gdzie nie powinien. Ukraińskiej załodze samolotu zezwolono na powrót do kraju i z 8-osobowej ekipy w Burgas pozostał tylko inżynier pokładowy.
24 kwietnia, samolot Ił-76 należący do ukraińskiej firmy Volare, lecący oficjalnie z Ostrawy w Czechach do Gruzji, wylądował na lotnisku w Burgas, by zatankować. Maszyna została zatrzymana, gdy pilot powiadomił o zmianie celu lotu z Gruzji na Erytreę.
Zezwolenia na start nie udzielono także w ubiegły piątek, gdy załoga samolotu oznajmiła, że leci jednak do Gruzji. Nie pomogło nawet oświadczenie czeskiego MSZ, iż odbiorcą broni jest Gruzja, a nie Erytrea. Zdaniem obserwatorów, uzasadnione są podejrzenia, iż przy okazji dostawy części zamiennych do czołgów dla armii gruzińskiej, na pokład samolotu załadowano sporo karabinów maszynowych, granatów i amunicjii dla Erytrei, która od kilku lat objęta jest embargiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sygnał o nielegalnej dostawie broni bułgarskie służby specjalne otrzymały za pośrednictwem Interpolu. (and)