Brzeziński: zmiana w Pentagonie nie wystarczy do sukcesu w Iraku
Były doradca prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński wyraził opinię, że zmiana kierownictwa Petagonu, gdzie odszedł ze stanowiska Donald Rumsfeld, nie wystarcza do pomyślnego zakończenia wojny w Iraku.
W wywiadzie dla telewizji CNN w niedzielę Brzeziński pochwalił nominację Roberta Gatesa na nowego ministra obrony, ale sugerował, że potrzebne są dalsze zmiany kadrowe w rządzie prezydenta Busha.
Gates będzie otoczony przez wiceprezydenta i jego personel, personel Rady Bezpieczeństwa Narodowego, prezydenta, który ma poczucie misji religijnej, oraz sekretarz stanu, która mówi, że demokracja przechodzi bóle porodowe na Bliskim Wschodzie - no i rzeczywiście widzimy, niestety, te bóle... Więc ja nie widzę, by administracja sięgała po takie osoby jak senator Chuck Hagel i inni, którzy od początku mieli inny pogląd, a tylko próbuje znaleźć formułę, która pozwoliłaby podzielić się z Demokratami winą za klęskę - powiedział.
Rzuciliśmy się na łeb na szyję do Iraku, zaniedbaliśmy palestyńsko-izraelski proces pokojowy, pozwoliliśmy, żeby ten konflikt dryfował, w rezultacie czego sytuacja się pogorszyła, i wreszcie przyjęliśmy swego rodzaju czarno-białą postawę, w efekcie której wojnę w Iraku przedstawiono jako centralny front walki z terroryzmem, co jest absurdem. Utrzymywaliśmy poza tym, że Al- Kaida współpracuje z Saddamem przeciwko nam, co było fikcją - dodał były szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Brzeziński przyznał, że obecnie Al-Kaida działa w Iraku, ale podkreślił, że stacjonujące tam wojska USA nie poradzą sobie z terrorystami.
Jesteśmy tam obcymi okupantami, co tylko zwiększa popularność islamistów. Sami Irakijczycy dużo skuteczniej sobie z nimi poradzą, niż armia okupacyjna średnich rozmiarów, jaką jest 140-tysięczny kontyngent amerykański - powiedział.
Republikański senator Hagel, na którego powołał się Brzeziński, to jeden z czołowych krytyków wojny w Kongresie. W "Washinton Post" wezwał on do stopniowego wycofania wojsk amerykańskich z tego kraju - podobnie jak to proponują czołowi politycy demokratyczni.
"Nie będzie żadnego militarnego zwycięstwa, czy rozwiązania, w Iraku. Czas na zwiększenie tam liczby wojsk minął. Nie mamy więcej wojsk, aby je tam wysłać, a nawet gdybyśmy je mieli, nie przyniosą one żadnego rozwiązania. Wojska są po to, aby walczyć, a nie łączyć rozpadające się narody. Raz jeszcze uczymy się twardej lekcji w polityce zagranicznej: Ameryka nie może narzucić demokracji żadnemu narodowi - niezależnie od tego, jak szlachetne są nasze cele" - napisał senator Hagel.
Tomasz Zalewski