Brytyjskim samorządom brak pieniędzy na imigrantów
Stowarzyszenie lokalnych władz samorządowych
Anglii i Walii chce, by rząd ustanowił specjalny fundusz w wysokości
250 mln funtów rocznie, z którego samorządy mogłyby dofinansowywać
wydatki na służby publiczne, które nie radzą sobie z napływem
imigrantów.
01.11.2007 | aktual.: 01.11.2007 16:59
Brytyjska minister Hazel Blears odpowiedzialna w rządzie za społeczności lokalne i samorządy oświadczyła, iż władze lokalne powinny mieć na uwadze to, iż rząd już wcześniej zwiększył im fundusze realnie o 1% rocznie w okresie najbliższych trzech lat, co już w pierwszym roku przełoży się na łączną zwyżkę środków w ich dyspozycji o 960 mln funtów.
Blears zauważyła też, że rząd ustanowił ostatnio specjalny fundusz w wys. 50 mln funtów z przeznaczeniem na ułatwianie integracji społecznej.
Raport przygotowany przez Stowarzyszenie (Local Government Association) reprezentujące 400 rad samorządowych Anglii i Walii w oparciu o ankietę, na którą odpowiedziało 100 spośród nich, apeluje także do rządu, by zmienił metodologię badań statystycznych po to, by oficjalne dane dawały prawdziwe wyobrażenie o skali imigracji.
W ostatnich dniach rząd przyznał, iż w ostatnich 10 latach niedoszacował liczbę obcokrajowców na brytyjskim rynku pracy o 300 tys., a minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith wyraziła nawet ubolewanie z tego powodu. Nieoficjalne doniesienia sugerują tymczasem, iż "niedoszacowanie" w rzeczywistości może być dużo wyższe.
Niektóre lokalne władze samorządowe już wcześniej skarżyły się, iż rząd przyznaje im środki w oparciu o dane z powszechnego spisu ludności sprzed kilku lat, które siłą rzeczy nie uwzględniają napływu imigrantów po rozszerzeniu UE na osiem państw post- komunistycznych w 2004 r.
Raport sugeruje rządowi, by w swoich obliczeniach uwzględniał dane szkół odnoszące się do liczby nowoprzyjętych dzieci, statystyki osób ubiegających się o numer ubezpieczenia socjalnego oraz zapisy do lekarzy pierwszego kontaktu.
Władze lokalne wskazują na to, iż niektórym szkołom w krótkim czasie trudno dostosować się do nieoczekiwanej zmiany struktury narodowościowej ludności na ich terenie. Imigranci korzystają z usług pogotowia zamiast zarejestrować się u lekarzy domowych, mieszkają w złych warunkach, ich niepełnoletnie dzieci pracują więcej godzin niż dopuszcza prawo, a w niektórych rejonach dla imigrantów nie ma wystarczającej liczby klas angielskiego.