Bruksela rozczarowana Tuskiem? "Znaki ostrzegawcze zaczynają migać"

"Ku rozczarowaniu Brukseli w kwestii imigracji nowy prounijny premier Donald Tusk nie zamierza wiele zmieniać w stosunku do polityki prowadzonej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości" - ocenia brytyjski dziennik "Daily Express".

Donald Tusk
Donald Tusk
Źródło zdjęć: © GETTY | Bloomberg
Adam Zygiel

15.02.2024 | aktual.: 15.02.2024 19:39

"To na tyle, jeśli chodzi o rozpad kulturowej żelaznej kurtyny między Europą Wschodnią i Zachodnią. Choć wiele nadziei pokładano w nowym centrowym i prounijnym premierze Polski, Donaldzie Tusku, znaki ostrzegawcze dla Brukseli zaczynają migać na czerwono" - pisze publicysta "Daily Express" Jonathan Saxty.

Przywołuje on niedawne słowa Tuska, że samo "przetrwanie zachodniej cywilizacji" zależy od zapobiegania "niekontrolowanej migracji" oraz że "pierwszym i najważniejszym zadaniem państwa polskiego, jeśli chodzi o sytuację na granicy, jest ochrona granicy, w tym przed nielegalną migracją".

Autor komentarza pisze, że ten "język w uderzający sposób przypomina retorykę znienawidzonej przez Brukselę, ale blisko sprzymierzonej z premierem Węgier Viktorem Orbanem nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Choć ostatnie wypowiedzi Tuska były nieco łagodniejsze niż jego poprzedników (...), zdaje się, że istnieje pewna ciągłość, co nie jest zaskakujące, biorąc pod uwagę, że w Polsce nie ma apetytu na masową imigrację. (...) Wygląda na to, że jeśli UE liczyła na polski rząd otwarty na te same normy i wartości, które obecnie obowiązują w Europie Zachodniej, to srodze się zawiedzie" - pisze Saxty.

Zauważa, że również w niektórych innych obszarach polityki administracja Tuska wykazuje ciągłość z poprzednim rządem, a przykładem tego jest kwestia reparacji od Niemiec za II wojnę światową. Choć szef MSZ Radosław Sikorski złagodził żądania, to jednak argumentował, że Niemcy mają "luki w pamięci" i potwierdził, że sprawa "jest ważną kwestią" również dla nowego polskiego rządu.

"Odwrotny problem" Tuska

Saxty stwierdza, że Tusk ma pod wieloma względami odwrotny problem niż Giorgia Meloni we Włoszech, Geert Wilders w Holandii czy Marine Le Pen we Francji. We Włoszech, w Holandii i we Francji demografia i kultura zmieniły się tak bardzo, że odwrócenie kursu jest obecnie prawie niemożliwe. Meloni i Wilders próbują przesunąć na prawo kraje, które już nieodwracalnie przesunęły się na lewo.

"Tusk ma odwrotny problem: w kraju, który pozostaje bardzo homogeniczny, konserwatywny i katolicki - i który odsunął od władzy Prawo i Sprawiedliwość z powodu wprowadzanych przez tę partię zbyt daleko idących reform sądownictwa i (prawa do) aborcji, a nie z powodu jej twardego stanowiska w sprawie imigracji - jakakolwiek liberalizacja polityki imigracyjnej spotka się z najzacieklejszym sprzeciwem w całym kraju. Po kampanii w ostatnich wyborach z wezwaniem do utrzymania twardej polityki granicznej Tusk, jak się wydaje, podąża za tym jako premier. Być może jest to ulga dla konserwatywnych Polaków, ale potworny cios dla jego zwolenników w Brukseli i mediach" - podsumowuje Saxty.

Czytaj więcej:

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (856)