Brytyjski samolot musiał manewrować, by uniknąć trafienia pociskiem nad Egiptem
Kilka miesięcy temu lecący do Egiptu samolot brytyjskich linii Thomson Airways musiał gwałtownie manewrować, by uniknąć trafienia przez zbliżający się pocisk - donosi "The Guardian".
Sprawa została ujawniona przez brytyjski rząd w czasie, gdy coraz prawdopodobniejsze staje się, że przyczyną niedawnej katastrofy rosyjskiego samolotu, do której doszło nad kontrolowanym przez Egipt półwyspem Synaj, był zamach bombowy.
Do opisywanego przez "The Guardian" zdarzenia doszło 23 sierpnia. Samolot z 189 pasażerami na pokładzie zmierzał do Szarm el-Szejk, egipskiego kurortu nad Morzem Czerwonym. W pewnym momencie, już nad terytorium Egiptu, pilot zauważył pocisk lecący na trajektorii samolotu i musiał dokonać manewru wymijającego.
Ostatecznie pocisk przeleciał ok. 300 metrów od maszyny. Samolot bezpiecznie wylądował w Szarm el-Szejk, bez informowania pasażerów o incydencie. Jednak zgodnie z obowiązującym protokołem piloci zgłosili sprawę brytyjskiemu Departamentowi Transportu, który teraz ujawnił szczegóły zdarzenia.
Przedstawiciele brytyjskich władz twierdzą, że według ich ustaleń to nie była próba zamachu terrorystycznego, lecz pocisk został wystrzelony w ramach manewrów egipskiej armii. Mimo wszystko Brytyjczycy nie zdecydowali się na zawieszenie lotów do Szarm el-Szejk. Zrobili to dopiero po katastrofie rosyjskiego Airbusa A321, w której zginęły 224 osoby.
"The Guardian" komentuje, że ujawniony incydent może spotęgować obawy linii lotniczych i zachodnich rządów co do bezpieczeństwa lotów nad regionem.