Brytyjski ekspert: sankcje trzeciego stopnia mogą dać odwrotny skutek
Rozważane obecnie przez UE sankcje trzeciego stopnia, obejmujące wybrane sektory rosyjskiej gospodarki i transfer technologii, paradoksalnie mogą, zamiast osłabić, wzmocnić obecny reżim Kremla - twierdzi politolog z uniwersytetu w Birmingham Richard Connolly.
W artykule zamieszczonym na portalu "Conversation", do którego pisują pracownicy uniwersyteccy, Connolly wskazuje na mechanizmy funkcjonowania systemów autorytarnych i podaje przykład sankcji nałożonych na RPA w reakcji na politykę apartheidu prowadzoną przez białą mniejszość.
Według niego ewentualne wprowadzenie zachodniego embarga na dostarczanie Rosji zachodniej technologii wojskowej, lub technologii o podwójnym zastosowaniu cywilno-wojskowym, oznaczałoby zakłócenie obecnych "łańcuchów dostaw", ale rosyjskie władze państwowe mogłyby odpowiedzieć na te działania, przeznaczając środki z innych dziedzin na potrzeby przemysłu obronnego i zwiększając zakres państwowej własności w sektorze energii.
"Nie zanosi się na to, by rosyjskie towary dorównały jakością towarom importowanym z Zachodu, nie mówiąc o efektywności produkcji, ale z politycznego punktu widzenia przemieszczenie środków do rodzimego przemysłu obronnego tworzyłoby grupę interesów odnoszących z sankcji korzyści" - zaznacza Connolly.
"W kontekście realizowanego w Rosji programu modernizacji armii skutkiem takich działań byłby wzrost poparcia dla obecnego kierownictwa na Kremlu" - tłumaczy.
Politolog przypomina, że niezamierzonym skutkiem embarga ONZ na dostawy broni dla RPA w 1977 r. było wzmocnienie tamtejszego przemysłu wytwórczego. W szczególności reżim białej mniejszości wsparło utworzenie korporacji ARMSCOR odpowiedzialnej za program zbrojeń.
"Rodzimy południowo-afrykański potencjał rozwoju zaawansowanych technologii uległ wzmocnieniu, a ARMSCOR stał się ważnym graczem na międzynarodowym rynku broni. Co więcej, reżim białej mniejszości zabezpieczył sobie poparcie kluczowej grupy interesów, która bezpośrednio skorzystała na sankcjach" - stwierdził.
Podobna sytuacja może zajść w rosyjskiej energetyce, jeśli Zachód zakaże dostaw sprzętu i technologii pozwalającej eksploatować złoża ropy i gazu w geologicznie niesprzyjających warunkach.
"Rosja mogłaby się zdecydować na zwiększenie własności państwa w sektorze energii i partnerstwo z państwowymi korporacjami innych państw, np. Chin, pracując jednocześnie nad własnymi rozwiązaniami" - sugeruje brytyjski politolog.
Podobnie jak w przypadku przemysłu obronnego takie rozwiązanie nie byłoby ekonomicznie tak efektywne, jak obecny system dający Rosji dostęp do technologii wiertniczych poprzez spółki joint venture z BP i Exxon-Mobil, ale politycznie wzmocniłoby menedżerów z ramienia państwa zarządzających sektorem energii - sądzi Connolly.
"Przykłady RPA, Iraku lub Zimbabwe dowodzą, że sankcje nie zawsze odnoszą skutek zgodny z intencjami tych, którzy je nakładają. O ile nie będą dopasowane do sytuacji w Moskwie, to nie tylko nie osiągną zakładanego politycznego celu, ale mogą odnieść niepożądany i niezamierzony cel - umocnienia obecnego reżimu i przewartościowania miejsca Rosji w światowej gospodarce" - napisał w konkluzji ekspert.