Brutalnie zabili psy siekierami. "Atakował moją kurę"
Dwóm mieszkańcom woj. podkarpackiego grożą trzy lata więzienia za zabicie psów. Do jednego zdarzenia doszło w miejscowości Blizne, do drugiego w Jastkowicach, w obu przypadkach zwierzęta uśmiercono siekierą.
Obaj sprawcy zostali zatrzymani - poinformował rzecznik podkarpackiej policji podkom. Paweł Międlar. Jeden z nich to 40-letni mieszkaniec Bliznego, który był właścicielem psa. Mężczyzna w poniedziałkowy wieczór zadał psu kilka ciosów siekierą i wyniósł zwierzę do pobliskiego potoku.
- Następnie zadzwonił na policję z informacją, że tego czynu dopuścił się jego znajomy. Funkcjonariusze po przybyciu na miejsce znaleźli psa, który dawał jeszcze oznaki życia, ale wezwany weterynarz zadecydował o jego uśpieniu - powiedział Międlar.
Policjanci tego samego dnia ustalili, że to sam zgłaszający zabił zwierzę. W chwili zatrzymania miał ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Po wytrzeźwieniu mężczyzna usprawiedliwiał swoje zachowanie dużą ilością spożytego trunku. - Tłumaczył też, że zdenerwował się, gdy zobaczył, jak pies załatwia swoją potrzebę fizjologiczną na łóżko - powiedział rzecznik.
40-latek usłyszał zarzut uśmiercenia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem, grożą mu trzy lata pozbawienia wolności.
Taka sama kara grozi 88-letniemu mężczyźnie z Jastkowic k. Stalowej Woli, który siekierą zabił psa sąsiadki. Jak wynika z ustaleń policji, pies wybiegł z posesji w czasie, gdy kobieta otwierała furtkę. Po jakimś czasie usłyszała skowyt zwierzęcia, wyszła z domu i zobaczyła wtedy, że jej pies znajduje się na posesji sąsiada i usiłuje się z niej wydostać.
- Po chwili ujrzała, że sąsiad z siekierą podszedł do psa i kilkukrotnie go uderzył. Mężczyzna powiedział kobiecie, że zabił psa, bo atakował jego kurę - powiedział Międlar.