Bronisław Komorowski: Polska udziela politycznego poparcia akcji USA w Syrii
Prezydent Bronisław Komorowski powiedział w Fort Bragg w USA, że Polska popiera akcję USA o charakterze militarnym w Syrii. Zapewnił jednak, że jest to poparcie polityczne i nie będą tam wysyłani polscy żołnierze.
23.09.2014 | aktual.: 23.09.2014 19:33
- To nie jest zaskoczenie, to było omawiane także na szczycie NATO w Newport. Stany Zjednoczone zapowiedziały swoją aktywność militarną, ograniczoną do sił powietrznych - mówił Komorowski polskim dziennikarzom w czasie pobytu w Fort Bragg w Karolinie Północnej, gdzie spotkał się z Dowództwem Operacji Specjalnych US Army. Prezydent przebywa w USA z kilkudniową wizytą.
Jak powiedział, podczas wrześniowego szczytu NATO, w Walii padały deklaracje ze strony innych krajów członkowskich, w jaki sposób mogą udzielić wsparcia i czy tego wsparcia dla akcji w Syrii udzielą. - Polska udziela poparcia dla akcji USA o charakterze militarnym. Nasz wkład jest jednak wkładem poparcia politycznego - deklarował Komorowski. Zapowiedział również, że Polska będzie angażować się m.in. w pomoc humanitarną. - Ale tak jak USA zapowiedziały, że nie zamierzają wysyłać tam (do Syrii) żołnierzy, my też nie zamierzamy - oświadczył.
Pytany, czy problemy na Bliskim Wschodzie nie odsuwają na drugi plan m.in. sprawy kryzysu na Ukrainie, Komorowski przyznał, że było to trochę widoczne na szczycie w Newport. - Ale rolą Polski jest przypominanie prostego faktu, że NATO jako całość wraca do zasad wynikających z art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego - powiedział Komorowski. Art. 5 mówi o kolektywnej obronie. - W pełni rozumiemy zasadę solidarnego działania, która może uwzględniać także inne obszary szczególnego zainteresowania NATO - dodał.
W nocy z poniedziałku na wtorek USA i ich sojusznicy rozpoczęli ataki lotnicze na pozycje dżihadystów w Syrii. Urzędnicy w Pentagonie poinformowali, że celem kampanii jest pozbawienie bojowników bezpiecznego schronienia, jakim cieszą się w Syrii.
Według informacji Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka we wtorkowych nalotach zginęło co najmniej 120 dżihadystów, a 300 zostało rannych.