PolitykaBronisław Komorowski: PiS-owski sen o Warszawie może przerodzić się w koszmar

Bronisław Komorowski: PiS‑owski sen o Warszawie może przerodzić się w koszmar

Były prezydent RP Bronisław Komorowski w środę w rozmowie z dziennikarzem Bogdanem Rymanowskim na antenie TVN24 podkreślił, że pomysł PiS-u na włączenie w granice stolicy ościennych miast, nie jest PiS-owskim snem o wielkiej Warszawie, ale o zdobyciu w niej władzy. – To sen, który może przerodzić się w jakiś koszmar – zaznaczył.

Bronisław Komorowski: PiS-owski sen o Warszawie może przerodzić się w koszmar
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

Komorowski dodał, że dziwi go taka gwałtowna chęć wprowadzenia zmian. Przypomniał, że PO już wcześniej proponowała ustawę metropolitalną. Podkreślił też, że PiS nie zgłasza rozwiązań, które są decydujące, takich jak system finansowania.

- Zarządzanie tak wielką aglomeracją wymaga umiejętności dzielenia się władz, a tu wyraźnie widać chce zdominowania rad dzisiejszych gmin – zaznaczył były prezydent. Pomysł PiS-u nazwał „pomysłem na capnięcie władzy, kolejnego obszaru władzy”.

Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość decyduje się na takie działania. Zdaniem Komorowskiego, powodem jest to, że PiS nie wierzy, że mógłby wygrać w Warszawie wybory.

Były prezydent odniósł się również do zmian w ordynacji wyborczej samorządów. Przyznał, że nad zmianami w kadencjach dyskutowano już wcześniej, od wielu lat. Problem polega jego zdaniem na tym, że ta zmiana miałaby nastąpić od razu – przy wszystkich wątpliwościach konstytucyjnych.

Komorowski podkreślił przy tym, że są sygnały ze środowiska rządzącego, że PiS-owi zależy na "kolejnych zdobyczach politycznych, kosztem samorządów". Dodał, że umożliwienie zarówno wyborcom, jak i wybieranym przygotowania się do zmian, to przyzwoitość i rzeczywista troska o samorząd.

- Towarzystwo się bierze za nas wszystkich, za normalność Polski – powiedział o działaniach rządu Komorowski. To jest jakiś pogłębiający się chaos i potrzeba ciągłego rozbijania – dodał.

Były prezydent skomentował również proponowane przez Zbigniewa Ziobrę zmiany w sądownictwie. – To, co może się zdarzyć z wymiarze sprawiedliwości, to jest zagrożenie dla fundamentów demokracji – tłumaczył. Przypomniał przy tym, że w systemach totalitarnych zaczynało się od upolitycznienia sądów.

Były prezydent, zapytany, czy jego zdaniem prezydent Andrzej Duda podpisze wszystkie ustawy, które proponują ministrowie, odpowiedział: - życzyłbym Polsce, żeby prezydent zechciał ukrócić tego rodzaju tendencje. (…) Czy mam wiarę w to, że tak się stanie? Nie mam, jestem pesymistą, ale nadzieja umiera ostatnia.

Komorowski powiedział też, że poniedziałkowe słowa Andrzeja Dudy, że opozycja jazgocze, są niegodne prezydenta. Podkreślił przy tym, że ani jemu, ani innym prezydentom – nawet Lechowi Kaczyńskiemu – nie zdarzyło się omawiać publicznie programu partii, z której się wywodzą. Jego zdaniem prezydent powinien uspokajać, a nie nawoływać do kontrmarszy.

Komorowski odniósł się również do dymisji żołnierzy. - To jest smutne zjawisko i niebezpieczne – podkreślił. Dodał, że jego zdaniem decydujący głos w tej sprawie ma nie prezydent, ale minister MON. Przyznał, że otrzymuje informacje z sił zbrojnych, że są one zaniepokojone sposobem kierowania armią, podobnie jak kręgi natowskie. Słyszy od nich, że w armii jest brak stabilności.

Zapytany o to, co sądzi o Bartłomieju Misiewiczu, odpowiedział: - czuję ogromną niechęć, żeby mówić cokolwiek o rzeczniku prasowym ministra obrony narodowej. To, że Misiewicz wzbudza duże emocje, uważa za uzasadnione, jednak sam „nie chce uczestniczyć w komentowaniu zachowań rzecznika". - To wszystko świadczy źle nie tyle o rzeczniku prasowym, ile o ministrze – zaznaczył. Każdy ma takiego rzecznika, na jakiego zasługuje – dodał. Komorowski powiedział też, że informacja IPN o tym, że według ekspertyzy Lech Wałęsa współpracował z SB, niewiele zmienia. - Dla mnie najważniejszy był i jest i będzie zawsze ten okres, co do którego nie ma na szczęście żadnej wątpliwości - powiedział, mówiąc o okresie opozycji. Czym innym jest coś, co mogło się wydarzyć ewentualnie połowę wieku temu. (…) To były już zupełnie inne czasy – dodał.

Podkreślił, że nie chce wyrokować, kto ma w tej sprawie rację, ale zaznaczył, że „katastrofą byłoby, gdybyśmy my z narodowej pamięci chcieli wyprzeć jego zasługi”.

Odniósł się również, do informacji, że minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski chce zaskarżyć do Trybunału w Hadze rosyjskie śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. – Nie wiem, co może podlegać skardze – powiedział Komorowski. Komorowski przyznał, że jest ciekawy, czy „rząd wycofa się z tych kosztownych nonsensów”. Podkreślił, że jego zdaniem to działania symboliczne i sam problem jest symboliczny.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (542)