Bronisław Komorowski o debacie z Andrzejem Dudą: z satysfakcją odnotowuję wyniki sondaży
Bronisław Komorowski powiedział, że z satysfakcją odnotowuje wyniki sondaży, wskazujące, że wygrał czwartkową debatę z Andrzejem Dudą. Prezydent odwiedził Gdańsk, gdzie spotkał się z mieszkającą tam ponad 90-letnią matką Jadwigą Komorowską.
22.05.2015 | aktual.: 22.05.2015 11:26
Proszony o komentarz w sprawie debaty, Komorowski stwierdził, że nie jest dobrym pomysłem, by kandydaci oceniali debatę, w której sami uczestniczyli.
Oznajmił jednak, że jest pełen determinacji, by dotrzeć do tych, którzy nie wzięli udziału w pierwszej turze wyborów. - Chodzi nie tylko o to, by poparli jednego z kandydatów, ale uczestniczyli w procesie demokratycznym - oświadczył.
Na pytanie o frekwencję w drugiej turze, prezydent powiedział że marzy, aby była jak najwyższa. - Nie wypada mi jednak prowadzić akcji profrekwencyjnej wprost, bo jestem jednym z kandydatów - dodał.
Zdaniem Komorowskiego, jest duża liczba ludzi, którzy mówią, że wkład obywateli w demokrację powinien być większy. - Jest ku temu szansa - powiedział o zbliżającym się głosowaniu.
Na pytanie jak spędzi czas podczas ciszy wyborczej, oznajmił, że "w zaciszu rodzinnym". - To najlepsza forma wypoczynku - dodał.
Z kolei Jadwiga Komorowska, proszona o komentarz w sprawie kampanii syna, powiedziała: - Zawsze warto go wspierać, bo jest człowiekiem odpowiedzialnym i kompetentnym.
"To nie czas na eksperymenty"
- To nie jest czas na eksperymenty z urzędem prezydenta i uczenie się tego urzędu - tak prezydent argumentował, dlaczego właśnie na niego powinni zagłosować w niedzielę wyborcy.
- Pozycję międzynarodową, kontakty międzynarodowe prezydenta buduje się latami, pełniąc różne ważne funkcje publiczne - przekonywał na briefingu prasowym przed siedzibą Radia Gdańsk, w którym udzielił wcześniej wywiadu.
- Dzisiaj jest czas niebezpieczny, ze względu na zmiany zachodzące na Wschodzie. To nie jest czas na eksperymenty z urzędem prezydenta, to nie jest czas na uczenie się przez prezydenta wszystkich spraw państwa polskiego, problemów obronności, problemów systemu obronnego, problemów NATO, problemów UE, to już trzeba znać i trzeba umieć - dodał prezydent.
Podkreślił, że wybory prezydenckie to nie jest "randka w ciemno". - To nie może być tak, że decydują tylko słowa wypowiadane w kampanii wyborczej, tylko zachowania w kampanii wyborczej. Musi być ocena całości dorobku, całości umiejętności i doświadczenia i zachowania potwierdzonego realnym działaniem wcześniej - uważa Komorowski.
Przyznał, że piątek jak ostatnia doba kampanii wyborczej będzie dla niego długim dniem.
- Trasę wolności, w którą ruszam, zaczynam od Gdańska. Powody są dwa i oczywiste. Po pierwsze, Gdańsk jest miastem symbolem polskiej wolności, tej odzyskanej 25 lat temu i tej, o którą walczyliśmy wcześniej - mówił Komorowski.
Drugim powodem przyjazdu prezydenta do Gdańska było spotkanie z mieszkającą tu ponad 90-letnią matką Jadwigą Komorowską. - Miałem okazję wypić z nią kawę. A mama, jak to mama, zawdzięczam jej wszystko. Chciałem też i uzyskać jakieś dobre, ciepłe słowo na ten ostatni dzień walki wyborczej - dodał.
Przed pięcioma laty, w ostatnim dniu kampanii prezydenckiej przed drugą turą wyborów, Komorowskiemu też towarzyszyła matka. Odwiedzili wówczas Grudziądz, miasto, którym Jadwiga Komorowska urodziła się.
Zdaniem Komorowskiego, kończąca się rywalizacja wyborcza jest o "wysoką stawkę" i jest starciem dwóch wizji Polski. - Kraju otwartego, nastawionego na pogłębianie wolności, albo kraju, który pogrąży się tylko w wewnętrznych konfliktach, ale także skonfliktuje się, bo taka jest istota, taki sposób widzenia świata przez reprezentanta i jego obóz konkurencji politycznej. Skonfliktuje się i wewnętrznie i z sąsiadami. Będzie ustawiała się bokiem, albo tyłem do Unii Europejskiej - ocenił.
Komorowski dodał, że do wyboru są też dwie wizje Polski: jako kraju, który "chce pogłębiać wolność własnych obywateli" oraz Polski, która "może być Polską, tak jak mówił to pan Andrzej Duda, gdzie się każe za in vitro dwoma latami więzienia, gdzie (...) jak mówi osoba, którą chce uczynić szefem swojej polityki zagranicznej, ma być republiką wyznaniową".
Także w czwartkowej debacie telewizyjnej Komorowski wytykał Dudzie, że chce, by w jego kancelarii znalazł się obecny poseł PiS Krzysztof Szczerski, który - według prezydenta - mówił i pisał m.in. "o potrzebie powołania republiki wyznaniowej w Polsce, o potrzebie funkcjonowania przedstawicieli Kościoła katolickiego w Senacie i dyktaturze Ewangelii".
- To jest Polska, w której z jego zaplecza politycznego lekceważy się i obraża Unię Europejską, mówiąc o tym, że flaga europejska to po prostu szmata. To są ludzie, takie poglądy, takie zachowania - one stanowią zagrożenie dla polskiej wolności. Dlatego kandyduję w imię wolności - powiedział Komorowski.
"Propozycje Dudy nielogiczne"
- Propozycje Andrzeja Dudy są nielogiczne i nie do udźwignięcia przez państwo - ocenił w rozmowie radiowej Jedynki i Trójki oraz Polskiego Radia Gdańsk.
Podkreślił, że Duda wycofuje się ze składnych obietnic dotyczących miedzy innymi obniżenia wieku emerytalnego czy in vitro. - On się ze wszystkiego wycofa rakiem, ale głównie po wyborach - dodał.
Komorowski uważa, że spełnienie obietnic Andrzeja dotyczących obniżenia wieku było ogromnym obciążeniem budżetu państwa i podatników. - Gdyby zrealizować ten pomysł, to wszyscy młodzi ludzie musieliby od 2016 roku płacić stawkę emerytalną wyższą o 500 złotych - mówił.
Przypomniał też, że jest już projekt ustawy wprowadzający obok wieku emerytalnego drugie równoległe kryterium przechodzenia na emeryturę, uzależnione od stażu pracy. Zdaniem Komorowskiego takie rozwiązania to koszt 2 procent tego, co byłoby skutkiem zrealizowania pomysłu Andrzeja Dudy.
"Duda jest radykalny - ma obsesyjne poglądy"
Prezydent Bronisław Komorowski ocenił, że jego konkurent, kandydat PiS Andrzej Duda zalicza się do kategorii polityków radykalnych, m.in. dlatego, że opowiadał się za karą więzienia za stosowanie metody in vitro; ma też - według niego - "obsesyjne" poglądy na katastrofę smoleńską.
- Polska jest racjonalna, tylko politycy bywają bardzo radykalni, myślę że Andrzej Duda też się do tej kategorii zalicza, no bo ma pomysły, takie jak kara więzienia za stosowanie metody in vitro, wzywał do zawetowania konwencji przeciwko przemocy w rodzinie, ma swoje obsesyjne poglądy na katastrofę smoleńską, nazywając ją zamachem i zdradą. To są fakty, ale z tymi faktami można sobie poradzić, ponad tymi faktami i poglądami można szukać porozumienia - powiedział prezydent w Radiu Gdańsk.
Komorowski zapewnił, że w przypadku zwycięstwa w walce o urząd prezydenta będzie starał się "zszywać Polskę, która jest pruta, dzielona w czasie kampanii wyborczej". - Trzeba starać się przekraczać podziały, ja to robię w praktyce, nie tylko w teorii - powiedział.
Jego zdaniem, wolność obywatelska i ludzka jest w Polsce zagrożona, bo - jak ocenił - do władzy idą ludzie, którzy tej wolności nie szanują.
Pytany o wyborców antysystemowych, prezydent powiedział, że z 20-proc. wyniku Pawła Kukiza w I turze wyborów trzeba wyciągnąć wnioski. - Stąd moja propozycja programu dla młodych, to będzie kwestia mieszkań, pierwszej pracy, na to są pieniądze, to jest realne, ale to jest także kwestia odpowiedzi na pytanie, co można zrobić, aby obywatele mieli większy wpływ na państwo - dodał.
Dlatego - zaznaczył - zaproponował referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), finansowania partii i zasady dot. prawa podatkowego. - To jest odpowiedź na apel, oczekiwanie ludzi, którzy chcą mieć większy wpływ na to, co się dzieje w państwie polskim" - podkreślił. Zapewnił też, że zaproponowane przez niego referendum jest "absolutnie konstytucyjne".
Komorowski powtórzył, że Andrzej Duda jest przeciwnikiem JOW-ów, a on od zawsze jest zwolennikiem takiego rozwiązania. Jak ocenił, JOW-y sprawdziły się zarówno w wyborach do senatu, jak i na poziomie samorządowym.
Pytany, jakie są finansowe skutki wejścia w życie proponowanej przez niego ustawy wprowadzającej kryterium 40 lat stażu pracy, jako elementu uprawniającego do przejścia na emeryturę, Komorowski powiedział: - Jest to 2 procent tego, co byłoby skutkiem zrealizowania zamysłu pana Andrzeja Dudy, który proponuje wrócić do poprzedniego wieku emerytalnego (chodzi o cofnięcie zapisu podwyższającego wiek przechodzenia na emeryturę - przyp. red.).
Na uwagę dziennikarki, że Duda wycofał się już z tego pomysłu, Komorowski powiedział: - Jeszcze nie ma wyborów, a (Duda) już się wycofał. Tak będzie ze wszystkimi obietnicami Andrzeja Dudy, on się ze wszystkiego wycofa rakiem, ale głównie po wyborach". Jak ocenił, propozycje Dudy są "albo nielogiczne, albo nie do udźwignięcia przez państwo".
Pytany, czy ma propozycje w kwestiach postulatów wysuwanych przez środowiska osób homoseksualnych, Komorowski powiedział, że nie musi w tej kwestii mówić nic nowego w kampanii wyborczej. - Konstytucja mówi wprost, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny, nie widzę dzisiaj większości sejmowej, która by chciała zmienić tę konstytucję - stwierdził.
Odpowiadając na pytanie, czy może obiecać wyborcom, że nie będzie już polował, prezydent zauważył, że mąż i syn szefowej sztabu wyborczego kandydata PiS Beaty Szydło też są myśliwymi. - Polują moi synowie, ja im towarzyszę na wycieczkach do lasu, z psem, ale nie strzelam - zapewnił.
Ostatni dzień kampanii
Kandydaci na prezydenta ostatni dzień kampanii spędzą w podróży. Bronisław Komorowski odwiedzi kilka miast. Pojawi się w Trójmieście, Toruniu i Bydgoszczy, następnie uda się na południe do Gliwic, a stamtąd do Kielc. Kampanię zakończy około 21:00 w Grodzisku Mazowieckim pod Warszawą.
Z kolei Andrzej Duda po wieczornej debacie wyruszy w podróż po Polsce. Kandydat PiS-u chce spotkać się z ludźmi, którzy pracują w nocy w różnych miejscowościach. Rano ma dotrzeć na Śląsk. Potem uda się do Bełchatowa. Kampanię zakończy wiec z udziałem Dudy na krakowskim rynku. Jego początek zaplanowano na godzinę 21:40.
O północy rozpocznie się cisza wyborcza. Głosowanie w niedzielę. Lokale będą otwarte w godzinach 7:00 - 21:00.