PolitykaBronisław Komorowski: marzyłem i marzę, by w dalszym ciągu wspierać modernizację kraju

Bronisław Komorowski: marzyłem i marzę, by w dalszym ciągu wspierać modernizację kraju

Marzyłem i marzę, aby w dalszym ciągu wspierać proces modernizacji kraju i zbliżania do norm świata zachodniego - mówił prezydent Bronisław Komorowski na konwencji wyborczej w Katowicach. Dodał, że z historii Śląska trzeba wyciągać wnioski dla całej Polski.

Bronisław Komorowski: marzyłem i marzę, by w dalszym ciągu wspierać modernizację kraju
Źródło zdjęć: © PAP | Marek Zimny

18.05.2015 | aktual.: 18.05.2015 20:01

Komorowski podkreślił, że zawsze z dumą będzie wspominał to, że miał gigantyczną szansę być "rewolucjonistą pierwszej godziny, w czasach, kiedy inni nie myśleli o żadnej formie buntu". - Zawsze z dumą myślałem, że los dał mi tę gigantyczną szansę, że po przełomie roku 1989 roku znalazłem się w ekipie reformującej, zmieniającej polską rzeczywistość, przy jednoczesnym poszukiwaniu tego, co możemy zrobić razem, z naszymi dotychczasowymi przeciwnikami - mówił Komorowski. Dodał, że to była lekcja, nauka pokory, demokracji i szacunku do ludzi myślących inaczej i mających inne ścieżki życiowe.

- Do tych rządów reformatorskich, solidarnościowych, które dźwigały ciężar odpowiedzialności za wielką, mądrą, polską zmianę, zaliczam rząd Tadeusza Mazowieckiego, ale także rząd Jerzego Buzka - powiedział Komorowski.

Zapewniał, że "o niczym bardziej nie marzył i nie marzy, aby pełniąc funkcję prezydenta, móc w dalszym ciągu wspierać głęboki proces modernizacji kraju, dalszego unowocześniania dalszego zbliżania do norm i zasad świata zachodniego, europejskiego". - To jest moje głębokie marzenie, któremu dałem wyraz 4 czerwca w czasie obchodów 25-lecia polskiej wolności - podkreślił.

- Śląska trzeba się uczyć, z historii Śląska trzeba wyciągać daleko idące wnioski, ważne nie tylko dla Śląska, ale ważne dla całej Polski - przekonywał Komorowski. Tu, na Śląsku - mówił - "panuje jeszcze głęboka pamięć, że często zmiana i wicher historii oznaczał lekceważenie śląskości, oznaczał trudne czasy dla Ślązaków".

Komorowski podkreślił, że dziś mógłby powtórzyć słowa wypowiedziane w sejmie podczas ubiegłorocznych obchodów 25-lecia polskiej wolności. - Mówiłem o potrzebie kolejnej transzy wielkich zmian w Polsce, że trzeba postawić na konkurencyjność gospodarki, na młode pokolenie, postawić na rodzinę, która jest zawsze i będzie fundamentem Polski, także Śląska - przypomniał.

Jego zdaniem trzeba postawić na skuteczną walkę z kryzysem demograficznym, poprawiać system stanowienia prawa w Polsce, trzeba iść w kierunku kształtowania w dalszym ciągu nowoczesnego, polskiego patriotyzmu. - Czyli patriotyzmu, który nie jest przeciwko innym, przeciwko Europie, ale który jest cząstką tożsamości europejskiej, który szanuje wszystkich, z którymi żyjemy w jednych ramach granic i jednej wielkiej Europie - powiedział prezydent.

Według Komorowskiego jest to zasadnicza różnica wizji państwa i narodu między nim a jego konkurentem - kandydatem PiS Andrzejem Dudą. - Wielkość Polski przejawia się w tym, że przygarnia innych, a nie odpycha, przejawia się w tym, że jest atrakcyjna dla innych, a nie przymusza, by żyć tak czy inaczej wedle jakiegoś konkretnego programu czy planu - powiedział prezydent.

Podkreślił, że Polska musi być krajem szanującym różnorodność, także śląską. - Jeśli się takiej wizji wielkości Polski i Polaków nie ma w sercu, to się mówi takie głupoty, jak to, że śląskość to ukryta opcja niemiecka, to wtedy się krzywdzi pamięć poprzednich pokoleń śląskich, które o Polskę walczyły, ale chcą polskości otwartej, szanującej odmienność - powiedział.

Komorowski mówił też, że Śląsk i Ślązacy to dla niego synonim solidności, którą pojmuje jako "unikanie w stopniu jak najbardziej możliwym politycznego teatru", a także "nieoszukiwanie ludzi, niegranie emocjami ludzkimi, nierozgrywanie ludzkich lęków i wątpliwości". - Dlatego chciałbym tu w Katowicach powiedzieć, że nie ma zgody na dwulicowość - oświadczył. Dodał, że w przypadku jego konkurenta do prezydentury taką dwulicowość widzi, bo - według Komorowskiego - Duda głosi obecnie inne poglądy niż w 2014 r., gdy kandydował do Parlamentu Europejskiego.

- To jest brak solidności w polityce, którą na Śląsku zawsze ceni się w sposób wyjątkowy. Nie można mówić górnikom, że się będzie broniło interesów polskiego górnictwa, a jednocześnie gdy się kandydowało do PE mówić o tym, że należy zaostrzyć kryteria, związane z emisją CO2. Jedno albo drugie jest prawdą. Dlatego wzywam stąd, z Katowic pana Andrzeja Dudę, by wyjaśnił dlaczego postępuje w sposób dwulicowy, dlaczego mami polskich górników i oszukuje - mówił Komorowski.

Nawiązał w ten sposób do niedzielnej telewizyjnej debaty, w której - powołując się na stwierdzenia Dudy jako kandydata na europosła w 2014 r. - Komorowski zarzucił swemu kontrkandydatowi, że zmienił poglądy m.in. w kwestiach ważnych dla Śląska - według prezydenta Duda w 2014 r. jednoznacznie opowiedział się za tym, że UE bardziej restrykcyjnie powinna wprowadzać limity emisji gazów cieplarnianych i szkodliwych pyłów. Podczas debaty Duda odrzucał te zarzuty.

Na konwencji w Katowicach Komorowski powiedział, że wypowiedzi Dudy z 2014 r. znalazł m.in. w ogólnie dostępnym w internecie kwestionariuszu, który stworzono na podstawie ankiet wypełnianych wówczas przez kandydatów do PE.

Ponadto zarzucił Dudzie, że na początku tego roku, gdy pracowano nad zmianami w ustawie o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego, obecny kandydat PiS na prezydenta "stał pod bramą kopalni i wzywał do buntu, wzywał do konfliktu". - Co więcej, gdy ustawa do mnie dotarła jako do prezydenta Polski, ustawa, która miała być fundamentem porozumienia, fundamentem kompromisu, aby mogła ruszyć śląska praca na rzecz Śląska, to wtedy wzywał, abym zawetował tę ustawę. To jest brak odpowiedzialności, to jest niepotrzebne jątrzenie i szczucie, i niszczenie fundamentów ewentualnej zgody - mówił Komorowski.

Dodał, że oczywiście nie zawetował tej ustawy i jest z tego dumny. - Bo ona jest fundamentem porozumienia, ale również deklaracji rządu polskiego, co do szczególnego pochylenia się nad problemami Śląska. W tej sprawie, co parę dni spotykam się z panią premier, wiem, że trwają bardzo intensywne prace nad tym, aby zbudować odpowiednio masywny, logiczny pakiet propozycji dla Śląska, oparty zarówno na decyzjach władz centralnych państwa polskiego, jak i na funduszach europejskich - to jest szansa Śląska, a nie konflikt, a nie awantura, a nie niszczenie zgody - powiedział Komorowski.

Prezydent ocenił ponadto, że trzeba wyciągnąć wnioski z tego, co - jak mówił - zaskoczyło wszystkich, czyli zjawiska "rzeczywistego, masowego niezadowolenia i woli zmiany wyrażonego przez wielu młodych ludzi w Polsce". - To jest zaskoczeniem dla socjologów i dla politologów, dla polityków również - stwierdził. W tym kontekście oświadczył, że program, który był przygotowany w jego kancelarii z myślą o następnej kadencji - "program szczególnego działania na rzecz ludzi młodych w Polsce" - "musi być absolutnie rozbudowany".

- W świetle doświadczenia pewnego buntu - bunt nie jest niczym złym, ja sam się buntowałem wiele razy i nieźle na tym Polska wyszła, a ja chyba też - ale to zjawisko trzeba dostrzec i odczytać. Odczytać zrozumieć i wyciągnąć wnioski. Ja wyciągam wniosek jeden, może nie jeden, a parę, oprócz programu wspierania młodych ludzi i ich dobrego startu w dorosłe życie, co jest w trakcie pracy, to musi być także wniosek o to, aby uwzględnić takie wołanie o udział obywateli jak największy w procesie decyzji w państwie polskim - mówił Komorowski.

Katowicką konwencję zorganizowaną we foyer Międzynarodowego Centrum Kongresowego prowadził aktor Tomasz Karolak. Wśród przemawiających byli orędownik śląskiego regionalizmu europoseł Marek Plura (PO), b. premier i przewodniczący PE Jerzy Buzek, reżyserka Agnieszka Holland oraz b. bokser Dariusz Michalczewski.

Plura mówił w gwarze, że uczestnicy konwencji nie przyszli dać sobie z prezydentem "dzióbka", lecz mówić o sprawach ważnych dla Ślązaków i mieszkańców województwa. Nawiązał do znajdującego się w sejmie obywatelskiego projektu prawnego uznania śląskiej mniejszości etnicznej. Wejście nowelizacji w życie dałoby m.in. mowie śląskiej podobne prawa, jakie wynikałyby z nadania jej statusu języka regionalnego. Zapewniłoby też fundusze m.in. na śląską edukację regionalną czy działalność kulturalną i artystyczną.

- To, co w sercu mamy, to jest nasz śląski obyczaj, historia i śląska "godka". Dzisiaj ona potrzebuje od Polski pomocy, szacunku i wsparcia. Przez to apeluję do wszystkich koleżanek i kolegów parlamentarzystów o tę pomoc. Potrzebujemy takiego prezydenta, który podpiszę ustawę wspierającą śląską "godkę" - mówił Plura.

Zaznaczył, że Ślązacy nie mogą przy tym liczyć na nikogo innego. - Chcemy prezydenta, dzięki któremu my Ślązoki będziemy się w Polsce czuli u siebie - chciani, rozumiani i wsparci, jako ci, którzy niosą Polsce dobro śląskiej kultury. A nie jesteśmy takimi ludźmi dla pana Dudy, Kaczyńskiego czy Macierewicza, bo oni zawsze będą w nas widzieć jakąś ukrytą, wywrotową opcję - ocenił Plura, wręczając Komorowskiemu, jak mówił, na wspólną drogę, figurę św. Barbary.

- Panie prezydencie, Bronku, potrafisz walczyć - zwrócił się do prezydenta były premier i były szef europarlamentu prof. Jerzy Buzek. - Wolność i bezpieczeństwo nie są nam dane raz na zawsze. Zdarzyła się Ukraina i znowu przypomnieliśmy sobie to bardzo mocno i wiemy, że dzięki swojej odwadze, mądrości, odpowiedzialności, nikt lepiej jak ty może nam zapewnić poczucie bezpieczeństwa - mówił. Przypomniał zaangażowanie Komorowskiego w działania opozycji w czasach PRL. - To właśnie ty uczestniczyłeś w najgłębszej, najszczerszej, najwspanialszej przemianie naszej ojczyzny na wolny, niezależny, demokratyczny kraj - powiedział Buzek.

Mówił też, że woj. śląskie to tradycja i nowoczesność, spojrzenie w przyszłość. - To zawsze tutaj łączyliśmy, to było naszą siłą. Ty masz to w sobie, ty tak myślisz o przyszłości Polski. To jest twoje myślenie o naszej narodowej wspólnocie i nie potrzebujesz tego robić na potrzeby kampanii wyborczej, bo zaświadczasz o tym całym swoim życiorysem - dodał.

Reżyserka Agnieszka Holland gratulowała po niedzielnej debacie Komorowskiemu m.in. "siły charakteru, silnej osobowości i znajomości spraw, o których się wypowiadał". Mówiła, że druga tura wyborów prezydenckich oznacza wybór między kandydatem doświadczonym, odpowiedzialnym, uczciwym, kompetentnym, który nie zagrozi osobistej wolności obywateli i który zawsze będzie zabiegał o dobro wspólne i bezpieczeństwo Polski, a politykiem, który jeszcze niczego nie udowodnił, poza tym że "w czasach inwigilacji" był bardzo gorliwym urzędnikiem w resorcie sprawiedliwości i Pałacu Prezydenckim.

Holland mówiła też, jak dobrze odbierany jest za granicą Komorowski. Wskazała na wyborczy kontekst trudnych czasów, m.in. na wolę wojny na Ukrainie nie tylko ze strony Władimira Putina, ale i "zwykłych Rosjan", a także na narastające na zachodzie Europy tendencje, "które mogą rozwalić Unię Europejską". Kreśliła przy tym wizję, że dla "polskiego autobusu" może zostać wybrany kierowca, który jeszcze nie przystąpił do kursu na prawo jazdy, albo kierowca doświadczony, "który udowodnił, że nie da się zbić z kursu".

Reżyserka zastrzegła, że jako nie-politykowi, a obywatelowi nie wszystko jej się w ciągu ostatnich pięciu lat podobało. - Jest wiele zaniedbań, za które mam żal do pana prezydenta, do jego ekipy, a także środowiska, z którego się wywodzi. Jest też ogromna ilość pozytywów i wiem, że budował przez te lata - starał się budować - wspólnotę wokół najważniejszych wartości i najważniejszych wyzwań. Nie zawsze mu się to udawało, ale niewiele było w tym jego winy - oceniła Holland.

Dodała również, że znając Komorowskiego wie, że wyciągnie on wnioski "z tej masy buntu, niezadowolenia" oraz poczucia tego, że głos nic nie znaczy, szczególnie wśród młodego pokolenia, i że ta następna kadencja będzie o wiele, wiele lepsza".

Dariusz Michalczewski powiedział, że kiedy po latach spędzonych za granicą wrócił do Polski, była ona krajem "otwartym, wolnym, odpowiedzialnym" i dziękował za to Komorowskiemu. - Dobrze, że nie przybrał pan szaty aktorskiej, bardzo to cenię. To wielki atut być sobą, zawsze się opłaca, zawsze się tym na dłuższy czas wygrywa, niech pan się nie zmienia - apelował.

Michalczewski nawiązał też do swoich doświadczeń z ringu mówiąc o tym, że kiedy obrana na początku walki taktyka przynosiła dobre efekty, nie zmieniał jej w trakcie pojedynku. - Nie zmieniajcie prezydenta, bo lepszego mieć nie będziemy - wezwał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (677)