Bronisław Komorowski: jest granica śmieszności, której politycy nie powinni przekraczać

(fot. RadioZet)


Posłuchaj wywiadu

13.01.2006 | aktual.: 13.01.2006 13:53

Goście Radia ZET, Bronisław Komorowski – wicemarszałek, PO i Tadeusz Cymański – PiS. Wita Monika Olejnik. Panowie, wczoraj nie doszło do porozumienia między PO, a PiS, Jarosław Kaczyński stwierdził, że chciał się spotkać z Donaldem Tuskiem poza parlamentem, Donald Tusk go zbył milczeniem, no i potem musiał rozmawiać z kimś innym. Tak, to jest pewna relacja i to było wielokrotnie mówione do dziennikarzy. Prezes wyraźnie o tym mówił, opisując tą sytuację dość szczegółowo. Jak rozumiem, nie ma zdecydowanego dementi tej informacji, ona ma ważne znaczenie. Ale panowie przecież spotkali się w Sejmie i co, prezes PiS chciał się jeszcze poza Sejmem spotkać z Donaldem Tuskiem, tak? To są informacje z prasy, z bezpośredniego przekazu, tak do nas, jako do klubu, do posłów, jak i do dziennikarzy. Prezes Jarosław Kaczyński wyraźnie podkreślał, że rozmowa miała charakter ciepły, tak jak to opisano, natomiast zaproponował bardzo ważną kwestię – spotkajmy się i porozmawiajmy poważnie, nie w atmosferze napięcia, w Hawełce,
gdzie dziesiątki dziennikarzy za drzwiami czeka, tylko porozmawiajmy o koalicji. Reakcją, wg tych dość precyzyjnych informacji, było milczenie. Co na to Bronisław Komorowski? Najchętniej bym już milczał, bo jest jakaś granica śmieszności, której nie powinni politycy przekraczać. Jeżeli pan poseł Cymański chce twierdzić, że z tego powodu, że wczoraj nie doszło do drugiej rozmowy pana Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem, dlatego wy zrobiliście układ z Lepperem i Samoobroną, to jest to śmieszne po prostu. Przecież wszyscy w Polsce doskonale pamiętają, że w ostatnich dniach, pomimo dziesiątków różnego rodzaju upokorzeń, arogancji ze strony PiS-u, to właśnie Donald Tusk zaproponował spotkania i rozmowy nt. ewentualnej współpracy. Spotkał się z Kazimierzem Marcinkiewiczem, były tego dobre efekty, spotkał się z własnej inicjatywy, zaproponował rozmowę Jarosławowi Kaczyńskiemu. Rozmowa miała dobry przebieg, tyle, ze tuż po zakończeniu rozmowy Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim jednocześnie odbyła się seria
spotkań Prawa i Sprawiedliwości z politykami LPR, Samoobrony i PSL-u, w wyniku której wynegocjowaliście koalicje. Budżetową, jak się mówi, albo generalnie koalicje. My zostaliśmy trzeci raz zdradzeni i oszukani przez PiS i czwarty raz nie zamierzamy. Panie pośle, Donald Tusk powiedział dziennikarzom, ze to niebywałe, kiedy dziennikarze opowiadali o tym, co mówi Jarosław Kaczyński, o tym zbywaniu milczeniem. Niebywałe i niewygodne, można różnie mówić. Tylko proszę zauważyć, jeżeli tak mówi pan poseł Bronisław Komorowski to znaczy, że publicznie podważa wiarygodność słów prezesa Kaczyńskiego. Tak, publicznie podważam. Pani redaktor, być może to jest drobiazgowość, ale niech powie, że to jest nieprawda, a nie, że to jest niebywałe. Na tym polegają szczegóły i chwyty, znamy to. Wy jesteście super wyćwiczeni w chwytach propagandowych... No, niestety tak. ...i dzisiaj próbujecie zamiast, całej Polsce, że wybraliście Andrzeja Leppera, a nie Platformę, zamiast powiedzieć dlaczego, to pan próbuje kuglować, tak jak
pański prezes, że Tusk nie podniósł telefonu. Proszę powiedzieć: Jest nieprawdą, że prezes Kaczyński zaproponował spotkanie poza Sejmem i rozmowy. Jest nieprawdą? Prawdą jest, że Donald Tusk zaproponował Kaczyńskiemu i do tej rozmowy doszło. To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Dobrze, to niech pan odpowie, było następne spotkanie, czy nie? Nie, nie było. Była propozycja czy nie? Tzn. była propozycja w czasie rozmów, w czasie pierwszej rozmowy panowie się umówili, że się spotkają jeszcze raz. Wystarczyło tylko uzgodnić termin. Trzeba mieć odwagę powiedzieć... Jaką odwagę? Panowie, stawiacie zasłonę dymną, próbujecie kolejny raz powiedzieć, że z powodu telefonu Donalda Tuska, czy braku telefonu, nie doszło do porozumienia PiS i PO, a kamuflujecie to, że zrobiliście układ z Andrzejem Lepperem. IV Rzeczpospolita w wydaniu PiS-owskim ma twarz Andrzeja Leppera. Panie pośle, dlaczego Andrzej Lepper powinien być w rządzie? Taka sytuacja wręcz jest jedyną z możliwych dla stabilizacji sytuacji w Polsce. Nie można
pozwolić na to, ze z jednej strony pana Leppera do rządu nie wpuścić, czy koalicji nie tworzyć, ani PSL, pozwolić by rząd premiera Marcinkiewicza był przysłowiową myszką, a kto sejmowy będzie się nią bawił. Jeżeli Platforma, jako – przepraszam za określenie – urażona pannica tak się zachowuje, to pytanie nie jest czy ten rząd ma mieć stabilność, czy nie? Alternatywą są wybory. Wszyscy się gorszą perspektywą wyborów, wszyscy się gorszą panem Lepperem, a nikt się nie gorszy tym, że nie ma koalicji z Platformą. A pan się nie gorszy panem Lepperem, prawda? Ja się nie gorszę żadnym parlamentarzystą. Można się urażać na demokracje, nie wiem, czy to jest sukcesem, że mamy w Sejmie Samoobronę pana Leppera, czy to jest porażką elit, w tym również tych rzekomo zacnych i poważanych. Nie ma gorszych i lepszych posłów. Skoro pan wszystko wie, to proszę powiedzieć kto mówi prawdę? Roman Giertych mówi, że dostał propozycje współrządzenia, i odmówił, a rzecznik rządu mówi, że to nieprawda, bo nie dostał żadnej propozycji
współrządzenia? To pasjonuję nie tylko panią, czy nas, ale to pasjonuje przede wszystkim posłów LPR-u. Tutaj widać całkiem inne relacje i informacje. Wg mojej wiedzy, przewodniczący Lepper sam zrezygnował, odmówił. Jeżeli by wymyślał pewną rzeczywistość i potem do niej dopisywał komentarze to byłoby to jeszcze bardziej szokująca. Czyli szokujące jest to, że Konrad Ciesiołkiewicz, rzecznik rządu, mija się z prawdą? Nie, to bardzo precyzyjnym trzeba być. Jesteście niesłychanie precyzyjni, tylko wszyscy kłamiecie. Ja myślę, że najbardziej zaskakujące było to, ze pan marszałek stwierdził, że będzie prowadził obrady przez cały dzień, potem tych obrad nie było, nie pozwolił na posiedzenie żadnej komisji, nawet komisji sportu. Pan marszałek Marek Jurek jest człowiekiem bardzo przyzwoitym, znam go z dawnych, trudnych czasów opozycji antykomunistycznej. W moim przekonaniu został zgwałcony przez własne środowisko polityczne i zmuszony do odegrania haniebnej roli, polegającej na tym, że miał blokować prace parlamentu,
w tym także komisji, a szczególnie Komisji Finansów Publicznych, aby wytworzyć wrażenie, że może być rozwiązany parlament w wyniku niedotrzymania terminów konstytucyjnych, co miało spowodować wymięknięcie Andrzeja Leppera, PSL-u i LPR-u w rozmowach właśnie z PiS-em. Tak się stało. Pan marszałek Jurek, wg mnie, w tej fatalnej roli źle się czuł, szukał rozwiązania kompromisowego, na szczęście udało się takie rozwiązanie znaleźć, ale kosztem polskiej demokracji PiS ubił interes z Andrzejem Lepperem i z PSL-em. Marek Jurek jest nie tylko przyzwoitym ale i odważnym człowiekiem i myślę, że nie uległby nawet prezesowi PiS, gdyby chodziło o łamanie prawa. Jeżeli został zgwałcony, to został zgwałcony pierwszego dnia, kiedy nie pozwolono mu korzystać ze swoich prerogatyw, co zostało w licznych – w tym prof. Winczorka i prof. Gebethnera i innych – opiniach prawnych. Niech pan porozmawia z panem marszałkiem Jurkiem, to pan się dowie, kiedy został zgwałcony. Mam okazje, bo mam bardzo dobre stosunki z panem marszałkiem
Jurkiem. Proszę się wczuć w sytuację, w jakiej się znalazł marszałek Marek Jurek. Komisje zostały zawieszone, łącznie z pracą całego Sejmu... Ale to on zawiesił. I miał do tego prawo? Miał prawo, ale czy wg pana, tak powinno być? Mógł zrobić inaczej, ale miał prawo do tego, co zrobił. A ekspert Paweł Sarnecki pisze tak: „Postępowanie marszałka oceniam jako oczywiste naruszenie jego funkcji konstytucyjnej, czynnika służebnego wobec Izby”. Proszę pana, pan już jest parlamentarzystą nie pierwszy raz, to ja panu chciałem przypomnieć, że słynny artykuł 110 Konstytucji RP mówi tyle, że marszałek stoi na straży parlamentu, a głównym zadaniem parlamentu jest uchwalanie ustaw i przygotowanie prac budżetowych. Wstrzymanie prac nad tym, poprzez wykorzystanie regulaminu sejmowego, uprawnień marszałka, jest naruszeniem istoty parlamentaryzmu. Czy marszałek powinien być odwołany? Ja jestem rozdarty, bo ja mam absolutnie przekonanie, że został użyty w fatalnej sprawie przez własne środowisko polityczne i wykazał
niewystarczający hart ducha. Wydaje mi się, że zapłaci za to cenę i on się z tym liczy. Pójdę dzisiaj na kawę do marszałka, spojrzę mu głęboko w oczy i zapytam: - Marku, jesteś ofiarą gwałtu, czy nie? No paranoja.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)