Bronisław Komorowski: J.Kaczyński zawsze będzie starał się rządzić
(RadioZet)
28.09.2005 | aktual.: 28.09.2005 13:25
Gościem Radia ZET jest Bronisław Komorowski, Platforma Obywatelska. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry Mieliśmy mieć premiera z Krakowa, z Warszawy, a mamy z Gorzowa, jakie zalety ma premier z Gorzowa, czyli Kazimierz Marcinkiewicz? Myślę, że z punktu widzenia PiS-u ma inne, a z punktu widzenia Platformy, inne. Z punktu widzenia PiS-u to chyba głównym walorem jest to, że nie jest Jarosławem Kaczyńskim, bo wyraźnie Jarosław Kaczyński troszkę się obawia wziąć pełną odpowiedzialność za Polskę i za rząd w sytuacji, kiedy jego partia wygrała. Ale można to zrozumieć po ludzku, bo Jarosław Kaczyński miał by do siebie pretensje, gdyby Lech Kaczyński przegrał wybory, to do końca życia by sobie myślał – został premierem i przez to jego brat przegrał. Może to po ludzku da się zrozumieć, ale politycznie trudno, tym bardziej, że jak znam Jarosława Kaczyńskiego to on zawsze będzie starał się jednak rządzić, także poprzez brata, bo takie są między nimi relacje od wielu, wielu lat. Lech Kaczyński nigdy tego nie
krył, zawsze mówił: Słucham brata. No dobrze, ale wracając… Z punktu widzenia Platformy Obywatelskiej, to korzyść polega na tym, że po prostu jest jakaś kandydatura zgłoszona przez PiS. Po drugie, pan Kazimierz Marcinkiewicz jest człowiekiem, jak na warunki PiS-owskie, o poglądach liberalnych. Wczoraj w programie „Prosto w oczy” powiedział, obiecał, przy Zbigniewie Chlebowskim z Platformy Obywatelskiej, że do końca roku nie będzie głodnych dzieci w Polsce. To jest bardzo odważna deklaracja i pewnie wszyscy będą pytali pana premiera, czy potrafił wywiązać się z danej publicznie obietnicy. Jesteśmy cały czas w pewnym szoku, że nie Jarosław Kaczyński, co byłoby naturalne. Obawiamy się troszeczkę, że Kazimierz Marcinkiewicz jest na tyle człowiekiem przyzwoitym, że nie był w stanie odmówić Jarosławowi Kaczyńskiemu, a być może jest to element jakiejś taktyki, właśnie związany z wyborami prezydenckimi. Daje pan wiarę Jarosławowi Kaczyńskiemu, który mówi, że to nie będzie premier tylko na chwilkę, tylko premier
rzeczywiście prawdziwy, nie premier taktyczny, do wyborów, tylko po wyborach też będzie premierem? Chciałbym wierzyć, chciałbym dać wiarę, ale mam masę wątpliwości. Tak czy siak, będą tu skojarzenia z Marianem Krzaklewskim, który z tylnego siedzenia kierował rządem Jerzego Buzka. Takie skojarzenia będą, bo w momencie, kiedy lider ugrupowania zwycięskiego, nie decyduje się na wzięcie pełnej odpowiedzialności, to będą różnorakie spekulacje na ten temat. Ale pamiętam, jak SLD wygrało wybory, Aleksander Kwaśniewski nie został wtedy premierem i nie mówiło się, że kierował z tylnego siedzenia. Może Kazimierz Marcinkiewicz jest tak twardym człowiekiem, bo już zapowiada, że nie da się nikomu kierować, nie da się braciom Kaczyńskim. Może, bo oczywiście nie ma takiego wymogu formalnego, że powinien być to prezes stronnictwa zwycięskiego, ale wydaje się w praktyce polskiej, że lepiej jest, jeżeli to jest prezes, bo wtedy jest gwarancja, że bierze pełną odpowiedzialność. W przypadku, kiedy wystawiany jest polityk
drugiego rzędu, zawsze mogą się rodzić podejrzenia, że w ostatecznym momencie partia, prezes się od niego odetnie. To nie jest żaden wielki grzech, ale jest powodem do zdziwienia i trzeba odnotować, że Jarosław Kaczyński chyba ze względu na taktykę o fotel prezydencki dla swojego brata, uchylił się od odpowiedzialności za rząd. Kazimierz Marcinkiewicz proponuje stanowisko premiera Janowi Rokicie, na dodatek wczoraj też wieczorem w telewizji powiedział , że może sobie wybrać jakieś ministerstwo. Bardzo szlachetnie, bo myślę, że mimo wszystko Kazimierz Marcinkiewicz będzie miał pewne kłopoty związane z utworzeniem rządu z odpowiednio mocnych postaci, bo będą właśnie te podejrzenia, że jest to może taki premier na parę tygodni, czy parę miesięcy. Sam jestem ciekawy jak zareaguje Jan Rokita, wczoraj oglądałem go w telewizji i jakoś nie spieszył się. Tak, ale jednocześnie Jarosław Kaczyński powiedział, że nie może mu zaproponować stanowiska, bo on nie jest premierem, a Kazimierz Marcinkiewicz już mu właśnie
proponuje to stanowisko. Czy wg pana, Jak Rokita powinien wejść do rządu? Ale właśnie Jan Rokita powiedział – z tego co zauważyłem – że jeśli taka propozycja padnie ze strony premiera, a nie dziennikarzy, czy Jarosława Kaczyńskiego, to ją rozważy bardzo poważnie. Powinien wejść do rządu? Jeśli powiodą się rozmowy programowe, tzn. uzgodnimy program, który będzie dla Platformy Obywatelskiej do przyjęcia, jeśli się okaże, że PiS zweryfikował swoje opinie przedwyborcze, że z tymi strasznymi liberałami z PO, to oni tylko mogą się kłócić, to wtedy wzmocnienie tego rządu przez wicepremiera o bardzo mocnej pozycji w Platformie, byłoby wskazane. Ale najpierw program, a dopiero później personalia, także personalia dotyczące ewentualnie Jana Rokity. Donald Tusk mówi: „Oddamy swoich najlepszych ludzi do rządu Kazimierza Marcinkiewicza”. Czy pan się znajdzie w gronie tych najlepszych ludzi, bo był pan typowany na ministra obrony? Wie pani, ja byłem już ministrem i tak bardzo się nie spieszę i nie palę do tych funkcji.
Akurat w moim przypadku dwa razy bardziej jest wyjaśnienie różnic programowych, bo PiS, ustami swoich ważnych działaczy, mówił, że nie chce wprowadzenia armii zawodowej i raczej jest bardzo konserwatywny w podejściu do reformy armii, więc tutaj jest ogromne pole do wyjaśnienia w kwestii różnic programowych, a na końcu są decyzje personalne. Ja się do rządu absolutnie nie rwę. Ale nie odmówi pan Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, w razie czego? Wie pani, zależy w razie czego, prawda? W razie czego, nie? W razie czego zobaczymy jak to będzie, bo muszą to być decyzja podyktowane przekonaniem, że jest coś do zrobienia ważnego. A czy pan też jest zdania, jak Zbigniew Wassermann, że należy zlikwidować Wojskowe Służby Informacyjne? Jestem zdania, że można, bez krzywdy dla wojska, zlikwidować WSI, ale nie likwidować wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, no bo minister, który by zlikwidował wywiad wojskowy, byłby odpowiedzialny za każde pierwsze nieszczęście gdzieś, np. w Iraku. Wywiad i kontrwywiad to jest osłona naszych
wojsk działających m.in. poza granicami Polski. Można zlikwidować WSI w jego obecnym kształcie, można rozdzielić, kontrwywiad może podlegać ministrowi obrony narodowej, wywiad może być podporządkowany pod dowództwo operacyjne, ale nie ma przykładu armii na świecie, która by nie dysponowała wywiadem i kontrwywiadem. Ostatnio stał się pan wrogiem braci Kaczyńskich, za ataki na sprawiedliwość dużo o panu mówili w zeszłym tygodniu i na początku tego tygodnia. Na początku tego tygodnia powiedział pan: „Niech sobie robią koalicje z LPR-em, SLD, albo z Rydzykiem”. Żałuje pan tych słów? Nie. Nie do końca tak powiedziałem. Powiedziałem dokładnie, że jeśli PiS nie zweryfikuje swoich poglądów sprzed wyborów, o tym, że Polska jest podzielona na dwa nieprzekraczalne obozy, wrogie sobie – liberalny, utożsamiany z Platformą Obywatelską i socjalistyczny, utożsamiamy z PiS-em, to powinni szukać sobie sojuszników, gdzie są sami, prawda? Myślę, że wskazanie kandydatury Marcinkiewicza, liberała w PiS-ie, może oznaczać, że PiS
weryfikuje swoje stanowisko w kwestii Platformy Obywatelskiej i to może otwierać drogę do porozumienia. Jeśli PiS nie zweryfikuje swoich sądów, to albo oszuka wyborców, bo sam przed tym mówił, że z liberałami za nic, z nimi tylko można walczyć, albo właśnie będzie musiał szukać sobie porozumienia z o. Rydzykiem i z Lepperem. Zobaczymy, czy Kazimierz Marcinkiewicz będzie liberalny dla liberałów z Platformy Obywatelskiej. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Bronisław Komorowski.