Bronisław Geremek: nie ma co liczyć na austriacką prezydencję
(RadioZet)
Gośćmi Radia ZET są eurodeputowani: Bronisław Geremek i Marek Siwiec. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Panowie, co możemy zrobić, jaka jest recepta na skąpstwo Tony'ego Blaira? Ja myślę, że przede wszystkim ważne jest, żeby polski rząd wiedział w tej chwili, że ma za sobą życzliwą opinię polityczną. To się uzyska, ponieważ wszystkie polityczne ugrupowania dały kartę otwartą dla premiera Marcinkiewicza. Można powiedzieć, że sytuacja w tej chwili jest taka, że mamy w pamięci te pół roku - pierwsza porażka, niezła propozycja parlamentu, z naszego punktu widzenia najlepsza, gorsza propozycja prezydencji luksemburskiej, ale jakoś tam do akceptacji, wreszcie dwie propozycje premiera Tony'ego Blaira. Pierwsza z nich wyda mi się jednoznacznie nie do przyjęcia, nawet jako podstawa negocjacji. Druga nadal nie odpowiada oczekiwaniom i naszym i wielu innych krajów, ale ta druga może i powinna być przedmiotem negocjacji. Byłoby ważne, żebyśmy
w tej chwili wytworzyli takie poczucie, że premier Marcinkiewicz ma za sobą oczekiwanie społeczne, że będzie twardy i będzie skuteczny. Dla nas rozwiązanie, w którym by nie było porozumienia budżetowego jest równie złe, jak rozwiązanie, w którym byłoby złe porozumienie. Ale jeżeli propozycja brytyjska nie poprawi się i będzie tylko 1,2 mld euro, to czy Polska, wg panów, powinna zawetować taką propozycję? To jest pewien dylemat. Po pierwsze, sposób który zaprezentował premier Wielkiej Brytanii jest upokarzający, dlatego, że tu nie chodzi nawet o kwoty, bo kwoty są zawsze za małe, mówiąc językiem kraju biednego, jakim jest Polska, natomiast taka metoda kapania, dokapywania, a później dystrybuowania tej kroplówki – a wam damy na to, a na to, wy na elektrownie atomową, a wy na wschodnie obszary Polski... Dla mnie osobiście to jest upokarzające, ale to trzeba odnotować, trzeba wiedzieć, z kim się rozmawia. Po drugie, trzeba wiedzieć, co to oznacza zawetowanie budżetu. Zawetowanie oznacza, że postępujemy w ramach
prowizorium, które de facto nie zakładało 25 krajów jako członków wspólnoty, tylko 15 i będziemy otrzymywać zdecydowanie mniej pieniędzy. Pan profesor Geremek mówi, że premier powinien czuć poparcie. Otóż, ja chciałbym być świadom tego, co premier chce uzyskać i jakiego typu działania będzie podejmował, wtedy tego poparcia bym mu bardzo chętnie udzielił. Ten rząd już przez niektórych ministrów zaprezentował takie podejście – albo wszystko, albo nic, a tutaj trzeba po prostu negocjować. Dokąd ja nie będę wiedział, co premier tak naprawdę będzie chciał zaprezentować na szczycie, bardzo trudno tak w ciemno poparcia udzielać. Wczoraj na sali plenarnej, byliśmy świadkiem, miało miejsce bezprzykładne zjednoczenie parlamentu i komisji – komisji, co się też rzadko zdarza – w stosunku prezydencji, czyli do przedstawiciela Wielkiej Brytanii. To było zjednoczenie krytyczne, a wręcz potępiające, z użyciem bardzo wielu sformułowań, które wychodzą poza kanon języka dyplomatycznego. Ale jeżeli brytyjska propozycja się nie
poprawi, czy powinniśmy powiedzieć “nie”? Panie profesorze? Pani redaktor, w stosunku do tego, co powiedział pan poseł Siwiec warto coś dodać. Ja rozumiem premiera Marcinkiewicza, ja nie do końca rozumiem pana posła Siwca, dlatego, że ja uważam, że to, co Brytyjczycy robią może nam się nie podobać, ale to jest regułą w negocjacjach europejskich. Zazwyczaj jest to mniej publiczne. Moim zdaniem, premier Marcinkiewicz powinien wiedzieć, że jest w sytuacji, w której tej propozycji, którą Brytyjczycy przedstawili nie mógłby przyjąć. Ale nie tylko on, Francja też zawiadomiła, że nie mogłaby przyjąć. Szczyt rozpoczyna się w sytuacji, w której wszyscy wiedzą, że tak, jak Brytyjczycy w tej chwili proponują, to być nie może. Na Tony'ego Blaira jest ogromna presja jego własnej opinii, żeby zaciskać zęby i nie oddać nic. Wielka Brytania stała się w ciągu ostatnich lat jednym z najbogatszych krajów Unii Europejskiej, rabat uzyskała wtedy, kiedy była jednym z najbiedniejszych, no i sprawa najważniejszą jest na ile ona
będzie umiała iść do przodu właśnie w sprawie rabatu. Druga propozycja w różnych sprawach pozytywnie się nieco różni, natomiast w sprawie rabatu jest nieustępliwa. A jeśli okaże się, że zostaniemy osamotnieni, bo premier Blair tu przekupi kogoś, tu przekupi kogoś... Akurat w tej sprawie nie będziemy osamotnieni. Być może kogoś przekupi, ale nie uda się prawdopodobnie przekupić wszystkich, bo ten front sprzeciwu jest bardzo szeroki. Pamiętajmy, że ten budżet wróci do parlamentu. Parlament jest współdecydujący o budżecie, więc nawet gdyby Rada się dogadała, gdyby nawet premier Marcinkiewicz się na to zgodził, to wtedy tak czy inaczej, w parlamencie będzie trwała dalej procedura. Ja, żeby pan prof. Geremek mnie lepiej zrozumiał, przybliżę jeszcze raz moje stanowisko. Na swoim terytorium, wobec polskiej opinii publicznej, mówimy, że to nie jest taki moment, w którym trzeba mówić o jakimkolwiek kompromisie, czy wycofaniu się i tego poparcia dzisiaj, przed szczytem, trzeba premierowi udzielić... O to mi właśnie
chodzi. Zdecydowanie. Ja to mówię, jako przewodniczący grupy politycznej, żeby co do tego nie było żadnej wątpliwości. To bardzo dobrze. Natomiast, jeśli ja wyrażam brak zaufania do działań rządu w sprawach europejskich, z czym mieliśmy już do czynienia, to proszę mnie też dobrze zrozumieć, bo ja mam powody, żeby takie wątpliwości wyrażać. Panowie, ale chodzi tylko o pieniądze, czy chodzi też o filozofię Unii Europejskiej? Bronisław Geremek. Chodzi na pewno i przede wszystkim o filozofię istnienia Unii Europejskiej. W dwóch sprawach nastąpił kryzys bardzo istotny i Brytyjczycy powinni zdać sobie wreszcie w tego sprawę. Mianowicie: zaufania – obiecano coś, przyrzeczono, stworzona krajom nowym bardzo jasną perspektywę, co uzyskają i nagle to wszystko leci w gruz. Po drugie: to sprawa solidarności, a sprawa solidarności to sprawa naprawdę idei europejskiej, przyszłości Unii. Nie może tak być, że egoizm narodowy wielkiego i bogatego kraju bierze górę nad poczuciem tego, co Europa potrzebuje. Ja myślę, że w tej
sprawie my mamy po naszej stronie i pewne rządy - myślę np. o takim małym, a bogatym kraju, jak Luksemburg, wykazał to – ale także opinię publiczną. Tu chodzi o przyszłość Europy, a nie tylko o pieniądze dla nowych, biedniejszych państw. Ale żeby do końca szczerze tą sprawę postawić. Nie da się realizować idei bez pieniędzy. Bardzo dobrze powiedział to wczoraj przewodniczący komisji Barosso: Jeżeli państwo (Rada) chcecie, żebyśmy inkorporowali do instytucji unijnych przedstawicieli Rumunii, Bułgarii i nie dajecie nam na to pieniędzy, to jak my mamy realizować ideę rozszerzenia w tym zakresie, który jest już zdecydowany? Mnie się wydaje, że ten problem finansowy jest dobrą ilustracją kryzysu przywództwa w Unii Europejskiej. Instytucja, która jest najbardziej mocarna, czyli Rada, tego przywództwa nie dostarcza. Ja nie mówię nawet o tym, że reprezentowane są tam postacie nowe, albo pozbawione charyzmy, pozbawione autorytetu międzynarodowego. Z żalem stwierdzam, że osoba, która przewodniczyła tej instytucji,
przewodniczący Labour Party Tony Blair, tych wyzwań nie spełnił, a w dodatku rozpalił je pół roku temu. W moim przekonaniu, dobrze zdefiniował wyzwania, jakie stoją przed komisją europejską, następnie okazuje się, że on sam zrobił pięć kroków do tyłu. Ale w sprawie budżetu musi być jednomyślność, prawda? W sprawie perspektywy finansowej. Tak. Jeżeli się okaże, że Brytyjczycy są skąpi, my nie przyjmiemy tej propozycji, będzie następne przewodnictwo, przewodnictwo austriackie i wtedy Brytyjczycy nie przyjmą tej propozycji, to co wtedy? Powiem o procedurze kilka słów. Teoretycznie jest jeszcze rok, ale rok przy planowaniu perspektywy finansowej to jest na prawdę bardzo mało czasu i teoretycznie jest szansa, że Austriacy mogą to zrobić, nawet mają pewne większe szansę, bo nie będą sędzią we własnej sprawie, tak jak robią to Brytyjczycy. To po pierwsze. Po drugie, gdy się okazało, że mimo wszystko nie ma tej perspektywy, działa zasada prowizorium, czyli zasada, w której poprzedni rok jest kalką dla roku
następnego, również założonym wzrostem finansowania, który jest odpowiedni do wzrostu gospodarczego w Unii. Tylko, że to wszystko są protezy, to wszystko jest dobre na czas stagnacji. Panie prof. czy ufa pan, że Brytyjczycy zmienią swoje stanowisko, czy Tony Blair będzie jednak pod ciśnieniem polityków brytyjskich i nie zmieni go? Jest możliwość, że zmieni swoje stanowisko i dla nas jest to bardzo istotne dlatego, że nie ma co liczyć na austriacką prezydencję, że ona nagle zrewolucjonizuje sytuację. Austria była wśród tych pierwszych krajów, sześciu, które zażądały zmniejszenia budżetu Unii Europejskiej. Premier Tony Blair wie, że od tej decyzji zależy ocena prezydenci brytyjskiej i to taka ocena, która by odeszła od takiego gwałtownego tonu, którego wczoraj parlament użył w stosunku do prezydenci brytyjskiej. Moim zdaniem, pole negocjacyjne jest określone zwłaszcza przez sprawę rabatu. Druga propozycja brytyjska, w sprawie rabatu, ani grosza nie odejmuje od poprzedniej wysokości. Tu jest przestrzeń do
negocjacji. Jeżeli pojawi się dobra wola po stronie Francji i Francja odpowie, że widzi możliwość także podjęcia w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat podjęcia dyskusji o głównych politykach Unii Europejskiej wydaje mi się, że można powiedzieć, ze istnieje możliwość kompromisu. I dodam wreszcie, że na wszystkich szczytach Unii Europejskiej były cały czas walki i decydowało się wszystko w ostatnich 15 minutach, gdy wszyscy byli zmęczeni, świt był już za oknami, a trzeba było podjąć decyzje. To jest podstawa mojej nadziei. I może tym razem tak będzie. Marek Siwiec i Bronisław Geremek. I trzymamy kciuki za premiera Kazimierza Marcinkiewicza.