Bronisław Geremek: 13 grudnia zabił nadzieję
Chcę powiedzieć, że teraz kiedy patrzymy na to (wprowadzenie stanu wojennego) to, ci, którzy tę decyzję wprowadzili, powinni mieć świadomość, że to nie tylko ich klęska, ale także trochę zabicie polskiej nadziei. I Polska straciła czas przez tych, którzy wówczas 13 grudnia decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego podjęli - powiedział Bronisław Geremek w Salonie politycznym Trójki.
13.12.2002 | aktual.: 13.12.2002 13:03
Przemysław Barbrich:Chciałbym, żeby pan opowiedział o poranku, tym 13 grudnia, ale tym sprzed 21 lat.
Bronisław Geremek:Wracałem z posiedzenia Komisji Krajowej. Wracałem, to może niedobre słowo. Ściślej mówiąc uciekałem. Grupa dziennikarzy zagranicznych próbowała mnie przeprowadzić przez milicyjne konwoje, ale się nie udało. W Ostródzie zostałem zatrzymany, zaprowadzony do aresztu i tam odnalazłem wielu z kolegów. To rozpoczęło długi okres podróży po wielu więzieniach.
Przemysław Barbrich:Jak pan czyta dzisiaj wywiad Teresy Torańskiej z Jerzym Urbanem, który opowiada o tych korespondentach, to co pan sobie myśli? Jerzy Urban opowiada, jak to było fantastycznie.
Bronisław Geremek:Wolę pana Urbana zostawić z jego wspomnieniami. Natomiast chcę powiedzieć, że teraz kiedy patrzymy na to z takiej perspektywy ci, którzy tę decyzję wprowadzili powinni wiedzieć, mieć świadomość, że to nie tylko ich klęska, ale także trochę zabicie polskiej nadziei. I Polska straciła czas przez tych, którzy wówczas 13 grudnia decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego podjęli.
Przemysław Barbrich:A jak pan sobie wyobrażał wtedy Polskę za lat 10, 15, czy 21?
Bronisław Geremek:To jest trudne pytanie. I tak naprawdę to ja sobie wyobrażałem ją, taką, jaką po 1989 roku się stała. Ale ja dobrze pamiętam, że w trakcie zjazdu Solidarności przyjechał do mnie wysłannik jednego z szefów państw, który mi powiedział, pamiętajcie, że Związek Radziecki jest bardzo mocny i gdy się głową bije w mur, to głowę boli, ale muru to nie boli. I ja o tym pamiętałem. Że to była taka granica marzenia. Marzenie było. Natomiast był plan polityczny, żeby próbować się do tego przybliżyć. Ale przekonania, że to się tak szybko stanie nie było. Mówię, że przekonanie, że to się stało, jak się stało, że z tymi kosztami społecznymi potem, też tego wówczas nie myślałem. Ale wszystko jedno. Wówczas, przede wszystkim jestem pod wrażeniem tego, jak ogromne przyspieszenie historii nastąpiło.
Przemysław Barbrich:A kiedy pan uwierzył, że jednak się uda? Okrągły stół, czy potem, kiedy powstawał rząd Tadeusza Mazowieckiego?
Bronisław Geremek:31 sierpnia 1980 roku. I proszę mi wierzyć, to się wtedy zaczęło. To wtedy to, co było niemożliwe, zaczęło się stawać możliwe.
Przemysław Barbrich:A pan to sobie wyobrażał, że z Madeleine Albright będzie pan wprowadzał Polskę do NATO, że będziemy właśnie 13 grudnia 2002 rozmawiać o tym, jak zakończyć z dobrym wynikiem rozmowy z Unią Europejską?
Bronisław Geremek:Muszę powiedzieć, że sobie tego nie wyobrażałem. To, że się tak zrealizowało to jest przypomnienie tego, co Martin Luter King kiedyś powiedział, ze polityka, przynajmniej dobra polityka musi na początku przynajmniej mieć marzenia. Myśmy mieli marzenie. Marzenie było dobre. I ku naszemu zadziwieniu marzenie się spełniło.
Przemysław Barbrich:To wróćmy do teraźniejszości. Czy zdaniem pana profesora dzisiejszy 13 grudnia okaże się inaczej, niż tamten sprzed 21 lat i przyjdzie z Kopenhagi ten dobry sygnał, na który, jak się domyślam, pan profesor czeka?
Bronisław Geremek:Ja nie jestem człowiekiem rozpamiętywania i martyrologii. Ale ja bym wolał, żeby ten 13 grudnia pozostał tym, czym jest. Dniem złego wspomnienia, ale także tego, że to zło było bezsilne i to niechajby tak było. Mówię to dlatego, że wydaje mi się, ze dzisiaj jeszcze decyzje nie zapadną w Kopenhadze. Czy to jest możliwe, żeby one zapadły. Chciałoby się, że jak najszybciej już to było za nami. Ale trzeba spoglądać z pewnym realizmem. W momencie, w którym dokonuje się decyzja historyczna na stole jeszcze pozostaje co nieco spraw poważnych. I jestem przekonany, że ze strony polskiej delegacji będzie dążenie do tego, żeby uzyskać jeszcze w tym momencie jak najwięcej. Ale to wymaga czasu i to zobaczymy. To jest dzień dzisiejszy i dzień jutrzejszy, to jest moment decydujący. (Polskie Radio/mdz)