Niepokojące zapowiedzi Putina i Łukaszenki. "Realne zagrożenie dla Polski"
Prawdopodobnie za jakiś czas do Białorusi trafi broń jądrowa z Rosji. - Nie mam wątpliwości, że tak się stanie. Łukaszenka o tym marzy, traktuje broń jądrową jak bogactwo, którego nie powinno się pozbywać - mówi Wirtualnej Polsce były ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka. Gen. Waldemar Skrzypczak twierdzi przeciwnie: że do Białorusi trafią Iskandery, ale bez broni jądrowej. - To rozgrywka Łukaszenki i Putina przed szczytem NATO - mówi nam były dowódca wojsk lądowych.
27.06.2022 | aktual.: 27.06.2022 16:24
Władimir Putin ogłosił, że w ciągu kilku miesięcy Rosja przekaże Białorusi rakiety zdolne do przenoszenia broni jądrowej. Chodzi o odpalane z mobilnych wyrzutni rakiety typu 9K720 Iskander-M. Pociski są w stanie przenieść na odległość 500 km ważącą do 700 kg głowicę - konwencjonalną lub zawierającą taktyczny ładunek jądrowy.
O dostawy Iskanderów Alaksandr Łukaszenka poprosił Władimira Putina podczas sobotniego spotkania w Sankt Petersburgu. - Jesteśmy zaniepokojeni agresywną, konfrontacyjną i odpychającą polityką Litwy i Polski. Mińsk musi być gotów na wszystko, nawet na użycie "poważnej broni" - groził białoruski dyktator.
Po spotkaniu Putina z Łukaszenką wiemy już, że dostarczone przez Rosję Iskandery będą mogły przenosić broń jądrową. Nie mamy jednak pewności, czy Rosja przekaże Białorusi głowice jądrowe. Oficjalnie o tym nie wspomniano.
Były ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka nie ma jednak wątpliwości: broń jądrowa będzie na terenie naszego sąsiada.
Łukaszenka z Putinem robią, co chcą
- Łukaszenka bardzo mocno krytykował tych polityków, którzy w latach 90. podejmowali decyzje o rezygnacji z broni jądrowej w Białorusi. Dla Łukaszenki broń jądrowa to bogactwo, z którego nie należy rezygnować. I on marzy o tym, żeby broń ta była w jego posiadaniu - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Łatuszka.
Jak mówi, Putin z Łukaszenką "robią, co chcą". - Dyktatorzy są zawsze 10 kroków przed resztą, a demokraci za nimi nie nadążają. Putin z Łukaszenką mają cel: rozmieścić broń jądrową na terenie Białorusi. I ta broń będzie na terenie Białorusi, nie mam żadnych wątpliwości - przekonuje nasz rozmówca.
Jak tłumaczy, spotkanie Putina z Łukaszenką było spektaklem, a wszystkie deklaracje celowo padły publicznie. - Teraz pozostaje odpowiedź na pytanie, kiedy broń jądrowa trafi do Białorusi - mówi Paweł Łatuszka.
Dyplomata w rozmowie z WP podkreśla, że dyktatorzy absolutnie nie będą się przejmować prawem międzynarodowym czy konstytucją. - Dla nich to zupełnie obojętne - mówi o Putinie i Łukaszence nasz rozmówca.
Putin gra przed szczytem NATO
Informacje przekazane po spotkaniu Putina z Łukaszenką wywołały krytyczne wobec Zachodu komentarze. "W czasie, gdy Zachód wciąż boi się, jak Putin zareaguje na zbyt ofensywną broń przekazywaną Ukrainie, Putin zapowiada, że wysyła Białorusi Iskandery do przenoszenia głowic jądrowych. Zachód nie wyciąga ŻADNYCH wniosków z błędów historii i teraźniejszości" - napisał na Twitterze dziennikarz Piotr Maślak.
Podobny pogląd ma Paweł Łatuszka. - Politycy zachodni znów się spóźniają. Nie ma żadnej reakcji. Miejmy nadzieję, że kwestią broni jądrowej na Białorusi politycy zajmą się na szczycie NATO w Madrycie. Reakcja musi być stanowcza - mówi nam były ambasador.
- Broń jądrowa w Białorusi to realne zagrożenie dla Polski. Sytuacja nie jest bezpieczna. Białoruski reżim musi upaść - podkreśla dyplomata.
Niektórzy przewidują, że współpraca militarna między Białorusią a Rosją będzie się zacieśniać, a reżim Łukaszenki może włączyć się do wojny przeciwko Ukrainie. - Myślę, że związki militarne między Białorusią a Rosją będą się zacieśniać coraz bardziej. Sankcje, które są nałożone na Białoruś, zaczynają skutkować. Łukaszenka może się złamać i włączyć do działań zbrojnych po stronie Rosji - twierdzi w rozmowie z WP gen. broni rez. dr Mirosław Różański, prezes fundacji Stratpoints.
Jak przekonuje wojskowy, gdyby tak się stało, byłoby to niezwykle kłopotliwe dla Ukrainy. - Szeroki front, który jest dzisiaj ponad 1000-kilometrowy, zwiększyłby się. Jeśli ta sytuacja nie zostałaby skompensowana silnym wsparciem sprzętowym dla armii ukraińskiej, mogłaby wpłynąć negatywnie na przebieg tej wojny - ocenia generał. Różański przypomina o doniesieniach, że Białorusini rozmieszczają przy granicy z Ukrainą atrapy czołgów. - To może potwierdzać tezę, że Białoruś może się przygotowywać do tego, by włączyć się czynnie w działania zbrojne po stronie rosyjskiej - uważa generał.
W scenariusz ten do końca nie wierzy jednak kolejny nasz rozmówca, gen. Waldemar Skrzypczak. - Deklaracje Putina i Łukaszenki to gra pod rozpoczynający się szczyt NATO - mówi nam były dowódca wojsk lądowych.
Putin, zdaniem naszego rozmówcy, liczy na to, że żadne twarde decyzje wobec Rosji na szczycie w Hiszpanii nie zostaną podjęte. - Putin liczy na miękką postawę NATO. I teraz stara się pogrozić palcem, mówienie o broni jądrowej w Białorusi to jego zagrywka. Białoruś jest nikim w tej grze w kontekście strategicznym. Łukaszenka może Iskandery dostanie, ale nie dostanie broni jądrowej. On jest jedynie pionkiem Putina. Nie gońcem ani nie skoczkiem, tylko pionkiem - uważa gen. Skrzypczak.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski