Brexit i niemiecki strach przed samotnością
• W Berlinie szerzy się panika w związku z ryzykiem Brexitu - donosi Deutsche Welle
• Niemcy obawiają się utraty ważnego partnera w UE, jakim jest Wlk. Brytania
• Berlin i Londyn łączą wspólne wartości
• Są "naturalnymi sojusznikami" w walce o zwiększenie ekonomicznej i finansowej stabilności
• Dlatego Angela Merkel jak mało kto zabiega o to, by Brytyjczycy zostali w UE
Jak mało który przywódca rządu, Angela Merkel zabiega o to, aby Brytyjczycy pozostali w UE. Nic dziwnego, bo na skutek Brexitu akurat Niemcy straciliby ważnego partnera.
Niemcy właściwie nie wtrącają się w brytyjską debatę. Obawiają się, że wzmocniliby tym zwolenników wystąpienia Wlk. Brytanii z Unii Europejskiej. Lecz wyniki ostatnich sondaży wskazują na taką opcję, dlatego w Berlinie szerzy się panika. Rząd Federalny pragnie, aby Brytyjczycy pozostali w grupie państw unijnych.
Wicekanclerz i minister gospodarki Sigmar Gabriel (SPD) ostrzegał pod koniec maja przed "dramatycznymi ekonomicznymi i politycznymi konsekwencjami" dla obu stron, gdyby Brytyjczycy zechcieli wyjść z UE.
Kanclerz Angela Merkel preferuje pozytywne przesłania pod adresem Brytyjczyków: "Osobiście życzę sobie, aby Wlk. Brytania pozostała w UE".
Niemiecki eurodeputowany z brytyjskim paszportem David McAllister (CDU)
powiedział w rozmowie z Deutsche Welle: - Unia Europejska bez Wlk. Brytanii na pewno nie byłaby lepszą Unią. Brytyjczycy są siłą napędową unijnego jednolitego rynku w obszarze wolnego handlu. Ponadto mają znakomitą służbę dyplomatyczną i bardzo dużą siłę militarną. To są dobre argumenty przemawiające za pozostaniem Wlk. Brytanii w UE.
Brytyjczyków poza Unią nie chce też widzieć większość niemieckiego społeczeństwa - aż 78 procent. To najwyższy wynik, jaki uzyskano w sondażu przeprowadzonym w kwietniu 2016 na zlecenie Deutsche Welle w pięciu państwach UE, łącznie z Wlk. Brytanią.
Wspólne wartości
Rządzący w Wlk. Brytanii konserwatyści są podzieleni w opiniach na temat pozostania Brytyjczyków w Unii. Wielu z nich dużą sympatią darzy Niemcy i rząd pod przywództwem Angeli Merkel.
Martin Callanan, dawny przewodniczący frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE, obecnie członek brytyjskiej Izby Lordów, powiedział w wywiadzie dla Deutsche Welle: - Merkel i Cameron mają podobne poglądy w wielu kluczowych sprawach. W kwestiach gospodarczych, jeśli chodzi o otwarte rynki i zdyscyplinowaną politykę budżetową, konserwatyści mają z Berlinem wiele punktów stycznych.
Callanan dostrzega w tym "wręcz rodzaj naturalnego sojuszu". Zjednoczone Królestwo i Niemcy "coraz bardziej przejmują przewodnią rolę na północy Europy, podczas gdy Francja jest duchowym przywódcą Europy południowej" - zauważa niemiecki chadek.
Francja ze swoim państwowym interwencjonizmem i Niemcy nastawione na konkurencyjność są wprawdzie sąsiadami, jeśli chodzi o położenie geopolityczne, ale "nie są już sobie tak bliscy, jeśli chodzi o kwestie ideologiczne" - zauważa Callanan.
Widocznym znakiem bliskich, osobistych kontaktów kontaktów między niemieckimi i brytyjskimi politykami była wizyta Angeli Merkel z małżonkiem w rezydencji premiera Camerona w Chequers. Niemiecka kanclerz zrewanżowała się zaproszeniem całej rodziny Cameronów na weekend na zamek Meseberg w Brandenburgii.
Takiego zaszczytu nie dostąpił francuski prezydent François Hollande ani we Francji ani w Niemczech, pomimo że Francja jest bliskim partnerem Niemiec.
Przełom w kryzysie migracyjnym
Jednak relacje brytyjsko-niemieckie nadwyrężył kryzys migracyjny, w którym Merkel i Cameron zajęli zupełnie różne postawy. Podczas, gdy Merkel uprawiała politykę otwartych drzwi i robiła sobie selfie z uchodźcami, Cameron nie pozwolił na przyjazd na Wyspy migrantom, którzy koczując we francuskim Calais podejmowali desperackie próby dotarcia do Wlk. Brytanii.
Także w debacie o pozostaniu Brytyjczyków w UE wątek niechcianej migracji odgrywa kluczową rolę. Zwolennicy Bexitu jak zdarta płyta powtarzają odstraszający przykład polityki Angeli Merkel.
Brytyjski historyk Anthony Glees powiedział jesienią w okresie przesilenia niekontrolowanej migracji w wywiadzie dla niemieckiej rozgłośni Deutschlandfunk: "Wielu Brytyjczyków uważa, że Niemcy stracili rozum". Jeśli brytyjskie społeczeństwo większością głosów wypowie się za wystąpieniem z UE, wtedy kryzys migracyjny i stosunek Merkel do niego będą odgrywać niepoślednią rolę.
Co by było, gdyby...
Jeśli rzeczywiście tak się stanie, analitycy po obu stronach Kanału spodziewają się konsekwencji ekonomicznych dla Wlk. Brytanii.
A jakie konsekwencje będzie miał Brexit dla UE, a szczególnie dla Niemiec?
Michael Kunert, szef instytutu infratest-dimap, który przeprowadził sondaż na zlecenie DW, sądzi, że wie, dlaczego wielu Niemców chciałoby zachować Brytyjczyków w UE. W jego opinii, Niemcy uważają, że "wyjście z UE byłoby sygnałem do kontynuowania procesu dezintegracji Unii Europejskiej", że Wlk. Brytania popchnie kolejną kostkę domina i nastąpi ogólny rozkład Wspólnoty.
W każdym razie Niemcy straciliby partnera w walce o zwiększenie ekonomicznej i finansowej stabilności. Sytuacja w całej Europie nabierze "południowych cech", twierdzi Guntram Wolff. Dyrektor brukselskiego think tanku Bruegel wyraził swoje obawy na spotkaniu w Berlinie: - Zostaniemy sami z tymi wszystkim rozrzutnymi ludźmi z regionu Morza Śródziemnego z upodobaniem rozdającymi pieniądze, a my będziemy musieli za nich płacić. Tego się boimy.
Christoph Hasselbach/Barbara Cöllen, Deutsche Welle