Brazylia wybrała nowego prezydenta. Lula wygrywa, Bolsonaro odchodzi
Brazylijczycy w niedzielę poszli do urn, wybierając w II turze głowę państwa. Po przeliczeniu głosów zwycięstwo odniósł Luiz Inacio Lula da Silva, otrzymując poparcie 50,9 proc. wyborców. Obecny prezydent Jair Bolsonaro otrzymał ponad 2 mln głosów mniej.
31.10.2022 | aktual.: 31.10.2022 05:38
W drugiej turze wyborów prezydenckich w Brazylii po przeliczeniu 100 proc. głosów zwycięstwo odniósł Luiz Inacio Lula da Silva, na którego głos oddało 50,9 proc. wyborców.
Dotychczasowy prezydent Jair Bolsonaro, który sprawuje ten urząd od 1 stycznia 2019 roku, otrzymał 49,1 proc. wskazań. Różnica między kandydatami wynosi ponad 2 mln głosów, co oznacza, że wynik wyborów jest przesądzony.
Oficjalne liczenie głosów cały czas trwa. Wcześniej na prowadzeniu znajdował się urzędujący prezydent Jair Bolsonaro. Jego przewaga malała jednak wraz z kolejnymi zliczonymi głosami.
"Demokracja" - skomentował krótko Lula w mediach społecznościowych.
"Od 1 stycznia 2023 roku będę rządzić 215 milionami Brazylijczyków, nie tylko tymi, którzy na mnie głosowali. Nie ma dwóch Brazylii. Jesteśmy jednym krajem, jednym ludem, wielkim narodem" - dodał prezydent-elekt w kolejnym wpisie.
"Przesyłam moje gratulacje Luizowi Inacio Lula da Silvie z okazji jego wyboru na kolejnego prezydenta Brazylii po wolnych, uczciwych i wiarygodnych wyborach. Nie mogę się doczekać wspólnych działań nad kontynuacją współpracy między naszymi dwoma krajami w nadchodzących miesiącach i latach" - przekazał prezydent USA Joe Biden w wydanym oświadczeniu.
Lula wygrywa wybory w Brazylii. Były prezydent wraca na urząd
76-letni Luiz Inacio Lula da Silva to lewicowy polityk i prezydent Brazylii w latach 2003-2010. Teraz wraca na urząd głowy państwa.
W pierwszej turze wyborów, która odbyła się 2 października, Lula zdobył poparcie 48,43 proc. głosujących. Jego rywal, urzędujący prezydent Jair Bolsonaro o radykalnie prawicowych poglądach, zajął drugie miejsce z poparciem 43,20 proc.
Reprezentujący lewicową Partię Pracujących Lula oraz ubiegający się o reelekcję konserwatysta Bolsonaro reprezentowali skrajnie odmienne wizję przyszłości Brazylii. Komentujący wybory analitycy podkreślają, że wynik wyborów będzie testem dla brazylijskiej demokracji.
Urzędujący prezydent podkreślał w kampanii konserwatywny charakter swojej polityki, sprzeciwiając się aborcji czy legalizacji narkotyków. Bolsonaro chce też dalszych inwestycji w brazylijskie siły zbrojne oraz wykorzystania zasobów naturalnych Amazonii.
Kampanijnymi priorytetami Luli były z kolei problemy powolnego wzrostu gospodarczego, nierówności społecznych i pogłębiającego się w Brazylii problemu głodu. Kandydat podkreślał, że jako prezydent zwiększy transfery finansowe i podatki dla najbogatszych, rozszerzy program mieszkań komunalnych, wprowadzi system umorzenia długów oraz wzmocni ochronę lasów Amazonii.
"Wybory te mogą być postrzegane jako jedne z najważniejszych od momentu odzyskania przez Brazylię demokracji; zarówno w sferze politycznej, jak i symbolicznej" - oceniła CNN.
Zgodnie z brazylijską konstytucją udział w wyborach jest obowiązkowy dla większości obywateli liczącego ponad 213 mln mieszkańców kraju, spośród których 156 mln posiada pełne prawa wyborcze. Głosowanie dla osób powyżej 70. roku życia oraz 16-latków i 17-latków jest dobrowolne.
Podczas głosowania w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Brazylii doszło do około 800 incydentów wyborczych - podało ministerstwo sprawiedliwości i bezpieczeństwa publicznego tego kraju. Według resortu wśród incydentów wyborczych są również zdarzenia, które można uznać za przestępstwa wyborcze, m.in. próby kupowania głosów.
Według sztabu wyborczego Luli służby miały utrudniać oddawanie głosów i działać na korzyść urzędującego prezydenta. Policja miała zatrzymywać autobusy przewożące wyborców po autostradach, a także blokować niektóre drogi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl