Borowski: wrócić do koncepcji naziemnego rurociągu na zachód
Spokojnie przyjrzeć się sprawie dostaw gazu
z ołówkiem w ręku i powrócić do koncepcji połączenia Polski
naziemnym rurociągiem z systemem Europy Zachodniej - takie
rozwiązanie kwestii bezpieczeństwa energetycznego kraju widzi
marszałek Sejmu Marek Borowski.
20.02.2004 | aktual.: 20.02.2004 08:10
"Trzeba do tej sprawy podejść spokojnie, przede wszystkim trzeba przeprowadzić rozmowy z Rosjanami, czy ta praktyka może być powtarzana i jak oni widzą tę sytuację w przyszłości, bo z naszego punktu widzenia jest to niedopuszczalne. To jest kwestia konsekwencji, także finansowych, które dostawca powinien ponosić jeżeli gazu nie dostarcza" - mówił Borowski w piątkowych "Sygnałach Dnia".
Według niego, najprostsza i najtańsza metoda zabezpieczenia się przed tego rodzaju niespodziankami, to połączenie naziemne rurociągiem z systemem Europy Zachodniej, do której trafia gaz z Norwegii. Marszałek przypomniał, że były już zgłaszane tego rodzaju propozycje, ale "były tępione", bo jedną z nich zgłosił Aleksander Gudzowaty.
"Pozbądźmy się tych mitów - apeluje Borowski. - Spokojnie, z ołówkiem w ręku policzmy, co tutaj jest potrzebne, pamiętając jednak, że mamy długoterminowe umowy na dostawy gazu z Rosją, w związku z tym nie musimy teraz kupować gazu w dużych ilościach, musimy tylko mieć możliwość kupienia w każdej chwili takiej ilości gazu, która by zapewniła nasze bezpieczeństwo energetyczne".
W środę wieczorem Gazprom przerwał dostawy gazu na Białoruś i tranzyt surowca przez ten kraj, zarzucając Mińskowi, że kradnie rosyjski gaz. Spowodowało to odcięcie Polski od gazu rosyjskiego. W czwartek dostawy do naszego kraju zostały przywrócone. Reagując na kryzys opozycja zarzuciła rządowi Leszka Millera narażenie Polski na niebezpieczeństwo energetyczne. Powróciła sprawa dywersyfikacji dostaw gazu, czyli zapewnienia Polsce wielu źródeł dostaw surowca tak, by "zakręcenie kurka" przez jeden kraj nie powodowało kryzysu energetycznego.