Borowski: bardziej wierzę w społeczeństwo niż polityków
"Wiele w Polsce zależy od tego, czy znajdzie się większość, która uświadomi sobie, że pewne reguły postępowania muszą być ponadczasowe i ponadpartyjne" - ocenił marszałek Sejmu Marek Borowski. "Cały czas dostrzegam szanse na to, nie jest to beznadziejna praca" - powiedział w przerwie konferencji poświęconej stanowi państwa po 14 latach transformacji.
Dodał, że bardziej wierzy w społeczeństwo niż polityków. "Społeczeństwo wymusi takie postępowanie" - ocenił Borowski.
Przyznał, że odczuwa niezadowolenie z tego, że szereg procesów transformacji nie postępuje tak szybko, jak byśmy chcieli. "To, że rozczarowanie społeczne jest spore, wynika z faktu, że naprawdę nikt nie wiedział, na czym do końca ta transformacja będzie polegać i jakie trudności będą na jej drodze" - powiedział marszałek Sejmu.
Dodał, że w roku 1990-91 politycy "z grubsza" mieli wyobrażenie, co zrobią. "Wydawało się tak oczywiste, że zostanie to przez wszystkich zaaprobowane i będzie miało dość szybki przebieg" - powiedział Borowski.
Potem - dodał - okazało się, że nie zdawano sobie sprawy, co to znaczy przekształcać rolnictwo, przemysł hutniczy, mentalność ludzi, którzy nie byli przyzwyczajeni do poszanowania prawa, no i wreszcie, co to znaczy przekształcać mentalność polityków.
"Nam się wydawało, że demokracja sama z siebie wystarczy, by do władzy dochodzili ludzie, oczywiście o różnych poglądach, ale przepojeni troską o państwo. Potem się okazało, że przynajmniej tyle, co troski o państwo, było troski o własny interes. To cieszyć nie może" - przyznał Borowski.
Zgodził się z tezą prof. Janusza Reykowskiego, że Polskę stać na dobre przywództwo. Jak zaznaczył, nie bardzo wierzy w jakiegoś "jednego guru, który się pojawi". Potrzebne jest zbiorowe przywództwo, pewnej elity złożonej z rządzących oraz opozycji.