Borowski: b. szefowie wstawili SLD do zamrażarki
Nie udało się doprowadzić do zjednoczenia lewicy przed wyborami. A nie udało się doprowadzić z powodu tego, że SLD przez swoich byłych szefów był niejako wstawiany do zamrażarki - powiedział lider SdPl Marek Borowski w audycji "Salon polityczny Trójki".
27.06.2005 | aktual.: 27.06.2005 12:43
Jolanta Pieńkowska: Według najnowszego sondażu PENTORu Włodzimierz Cimoszewicz wygrałby pierwszą turę wyborów prezydenckich. Wszystko wskazuje na to,że Włodzimierz Cimoszewicz w tym tygodniu ogłosi swoją decyzję, że w tych wyborach wystartuje. Zrezygnuje pan?
Marek Borowski: Nie, oczywiście, że nie.
Jolanta Pieńkowska: Dlaczego?
Marek Borowski: A dlaczego mam rezygnować?
Jolanta Pieńkowska: No dlatego, że ja pamiętam jak mówił pan niejednokrotnie również w Trójce, że dobrze by było,żeby był jeden kandydat lewicy i to taki, który ma największe szanse na wygraną.
Marek Borowski: No tak, była taka oferta w swoim czasie. Ona została przez Włodzimierza Cimoszewicza odrzucona.
Jolanta Pieńkowska: Nie została odrzucona. Włodzimierz Cimoszewicz się nie wypowiadał. To pan wycofał się z tej oferty.
Marek Borowski: Nie. Włodzimierz Cimoszewicz w wywiadzie dla "Polityki" powiedział jasno, że te ofertę uważa za niepoważną. To jest czarno na białym.
Jolanta Pieńkowska: No tak, ale z drugiej strony Włodzimierz Cimoszewicz powiedział też w maju, że nie wystartuje, bo nie chce dzielić lewicy swoim startem.
Marek Borowski: Ale to juz mamy wszystko za sobą. Start został ogłoszony. Kampania jest w toku. Moi wyborcy oczekują, że będę w grze do końca.
Jolanta Pieńkowska: Panie marszałku, ale lepiej być wygranym niż przegranym, prawda?
Marek Borowski: Ale wszystko jest przed nami.
Jolanta Pieńkowska: No tak, ale sondaż - 22,3% Cimoszewicz, 8% Borowski.
Marek Borowski: Przypomnę, że niedawno mieliśmy obok siebie zestawione dwa sondaże. W jednym Religa miał 25%, a w drugim 10%. Polityk, który poddaje się dyktatowi sondaży jest kiepskim politykiem, natomiast polityk, który działa aktywnie i w efekcie kształtuje sondaże jest politykiem dobrym. No więc ja mam zamiar być politykiem dobrym, tzn. takim, który w trakcie kampanii wyborczej pokaże jaki jest jego program, o co mu chodzi i zbierze jak największą grupę zwolenników.
Jolanta Pieńkowska: A jak pan skomentuje decyzję Włodzimierza Cimoszewicza, bo pewnie będzie pan o to pytany - jeśli rzeczywiście w tym tygodniu będzie tak, że Włodzimierz Cimoszewicz ten start ogłosi.
Marek Borowski: Nie udało się doprowadzić do zjednoczenia lewicy przed wyborami. A nie udało się doprowadzić z powodu tego, że SLD przez swoich byłych szefów był niejako wstawiany do zamrażarki.
Jolanta Pieńkowska: Ale się odmraża powoli.
Marek Borowski: Ale trochę późno. Mówiąc szczerze za późno. I w związku z tym, że się nie dało doprowadzić, to idea jednego kandydata odpada. Ja jestem kandydatem tego środowiska lewicowego, które postanowiło zerwać ze starymi praktykami i odbudowac w Polsce lewice wiarygodna i to się dzieje w tej chwili - Socjaldemokracja, Unia Pracy i Zieloni to znaczy, że można łączyć tę scenę polityczną. Wojciech Olejniczak przed sobą ma jeszcze sporo pracy, natomiast Włodizmierz Cimoszewicz będzie siłą rzeczy kandydatem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Będą dwie kandydatury. Na pewno nie będziemy walczyć ze sobą, nie ma najmniejszych watpliwości. Będziemy przeciwstawiać się prawicy i jej złym pomysłom na Polskę. Myślę, że dwóch kandydatów przeciwko prawicy to będzie większa siła niż jeden.
Jolanta Pieńkowska: Wracając do sobotniego przesłuchania Jolanty Kwaśniewskiej - mówił pan przed programem, że pan nie oglądał, ale wie pan,że Jolanta Kwaśniewska odmówiła przekazani Komisji listy prywatnych darczyńców swojej Fundacji zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych. Generalny Inspektor Ochrony Danych Ewa Kulesza powiedziała wczoraj w TVN, że Jolanta Kwaśniewska powinna przekazać komisji listę darczyńców Fundacji. Powinna czy nie?
Marek Borowski: Problem polega na tym - i to jest niestety ciężka choroba polskiego życia politycznego, że są pewne instytucje, które są dobrze opisane prawnie, które mają ważnie funkcje do spełnienia jak np. komisja śledcza - i jednocześnie są wykorzystywane do brutalnej walki politycznej, a nie tylko do wyjaśniania prawdy.
Jolanta Pieńkowska: Pan też przed tą komisja stawał.
Marek Borowski: Oczywiście. Przeszedłem to. Zostałem tam pozwany z bliżej nieokreślonych powodów, mówiąc szczerze. Może dlatego, że kandydowałem na prezydenta - i kandyduję. I przeszedłem 3,5 godzinne przesłuchanie, które wykazało,że część osób zadających pytania była kompletnie do tego nieprzygotowana. Niektórym musiałem pomagać co robiłem z dużą przyjemnością, bo komisji śledczej trzeba pomagać. Oczywiscie z wynikiem zerowym.
Jolanta Pieńkowska: No dobrze, a Jolanta Kwaśniewska powinnapomóc komisji przekazując te listy czy nie?
Marek Borowski: Otóż problem polega na tym, że jeśli wykorzystuje się wszystkie dane, wszystkie informacje jakie sie otrzymuje, do brutalnej walki politycznej, to wtedy powstaje problem jak interpretować poszczególne przepisy prawne. I tak - sprawa teczek - w komisji śledzczej, która nie prowadzi walki politycznej - takie teczki powinny się znaleźć, komisja powinna je przejrzeć i ewentualnie wykorzystać wyłącznie w celu dojścia do prawdy,ale u nas tak nie jest. U nas przychodzą teczki i nastepnie tymi teczkami się gra, robi się dziką lustrację. Podobnie jeśli chodzi o Fundację. W zasadzie powinno sie przekazać te nazwiska, ale u nas wiadomo, że następnie iluś darczyńców zostanie wezwanych przed ta komisję tylko po to, żeby się nad nimi popastwić, żeby ich przepytać na okoliczność całego ich życia. Prawdopodobnie Jolanta Kwaśniewska już widzi to oczyma wyobraźni i nie chce naraż ludzi, którzy wpłacili pieniądze na jej Fundację na tego rodzaju przykrości.
Przeczytaj cały wywiad