Borkowice. Zamknięto sale lekcyjne. Przez rakotwórcze odpady

850 ton łatwopalnych substancji znajduje się tuż obok szkolnego boiska w Borkowicach (woj. mazowieckie). Odpady nie są utylizowane. Lokalne władze czują się bezradne, bo koszt usunięcia odpadów przekracza roczne dochody gminy. Za usunięcie śmieci trzeba by zapłacić ok. 3,5 mln zł. Sam magazyn znajduje się na terenie prywatnym, a właściciel wynajął go komuś innemu.

Mieszkańcy są sfrustrowani, czekają na wyrok sądu, który nakaże usunięcie rakotwórczych odpadów. Proces rozpoczyna się 24 września. Na razie chcieli zorganizowali pikietę i zablokować drogę wojewódzką, ale do tego nie doszło - informuje echodnia.eu. Drugi raz próbują zebrać podpisy pod petycją do premiera Mateusza Morawieckiego.

Władze gminy Borkowice wspólnie z dyrekcją szkoły zdecydowały również o zamknięciu dwóch sal lekcyjnych. Badania wykazały przekroczenie norm stężenia octanu etylu. Wcześniej szkołę zamknięto w kwietniu, a uczniów przeniesiono do innych placówek. Koszty rozwożenia dzieci ponosiła wówczas gmina. Problemu nie udało się rozwiązać, więc uczniowie wrócili do szkoły. Nauczyciele ćwiczą z dziećmi ewakuację, jak "podczas ataku chemicznego w czasie wojny" - podaje polsatnews.pl

Sama sprawa ciągnie się miesiącami. Pojemniki z substancjami zagrażającymi zdrowiu, a nawet życiu, znaleziono w listopadzie 2018 r. W razie pożaru istnieje zagrożenie wybuchem. Biegły sądowy z zakresu pożarnictwa stwierdził, że radioaktywne materiały są łatwopalne. W sprawie zatrzymano osiem osób, które odpowiedzą za działalność w grupie przestępczej. Grozi im do 5 lat więzienia.

Przeczytaj: Łatwopalne i rakotwórcze substancje obok szkoły. Mieszkańcy Borkowic protestują

Źródło: echodnia.eu/polsatnews.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl