Boris Johnson utraci przywództwo? Brytyjski premier ma poważne powody do niepokoju
Rządząca w Wielkiej Brytanii Partia Konserwatywna odniosła dotkliwą porażkę w czwartkowych wyborach lokalnych. Straty poniesione w Anglii, Szkocji i Walii mogą oznaczać, że na Wyspach powrócą pytania, co do przyszłości premiera Borisa Johnsona jako lidera tego ugrupowania.
07.05.2022 10:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do północy w piątek ogłoszone zostały wyniki ze 197 rad miejskich bądź hrabstw spośród 200, w których w tym roku odbywały się wybory, ale brakujące trzy nie zmienią ogólnego obrazu. A ten dla konserwatystów nie jest dobry. Utracili oni władzę w 12 radach oraz stracili 481 mandatów radnych.
To, że konserwatyści poniosą jakieś straty było wobec afery związanej z nieformalnymi spotkaniami towarzyskimi na Downing Street w czasie restrykcji covidowych oraz wobec rosnących kosztów życia było pewne, ale utrata prawie 500 mandatów to znacznie więcej niż to, co mogliby oni uznać za akceptowalny ich poziom. Szczególnie, że doznali kilku bardzo spektakularnych porażek, np. tracąc władzę w londyńskich gminach Westminster, będącej siedzibą rządu, czy Wandsworth, gdzie rządzili od 1978 r. i którą przedstawiali jako modelowy przykład dobrego zarządzania przy niskich podatkach lokalnych, a także spadając w Szkocji na trzecie miejsce.
Jedyną dobrą informacją dla konserwatystów, a zwłaszcza dla Johnsona jest to, że ich straty na północy Anglii, w okręgach, które dość niespodziewanie zdobyli w wyborach do Izby Gmin w 2019 r., wcale nie są duże, co wskazuje, że są w stanie je w kolejnych wyborach je utrzymać. Ale to zarazem oznacza, że straty ponosili głównie na terenach, które są ich tradycyjnym bastionem, czyli na południu Anglii.
Partia Johnsona słabnie. Coraz lepsze wyniki demokratów
Co dodatkowo dla nich niepokojące z punktu widzenia kolejnych wyborów do Izby Gmin, mandaty tam tracili nie na rzecz głównej siły opozycji, czyli Partii Pracy, lecz na rzecz Liberalnych Demokratów. Partia Pracy zwiększyła swój stan posiadania, ale zysk 139 mandatów radnych, z czego tylko o 51 w Anglii, nie jest wynikiem, który może uważać za triumf i który pozwala jej myśleć o przejęciu władzy w 2024 r.
Największymi zwycięzcami wyborów są natomiast Liberalni Demokraci, którzy zyskali 222 mandaty, czyli w tych radach, które w tym roku wybierano, zwiększyli swój stan posiadania o jedną trzecią. Dobry wynik osiągnęli też Zieloni.
Jak wynika z symulacji, gdyby czwartkowe wyniki przełożyć na wybory do Izby Gmin, konserwatyści pozostaliby wprawdzie największą partią, ale do bezwzględnej większości brakowałoby im 48 mandatów. Oznaczałoby to utratę aż 87 mandatów w stosunku do wyborów z 2019 r.
Realna perspektywa oddania władzy po następnych wyborach oznacza, że powróci kwestia przegłosowania przez posłów konserwatywnych wotum nieufności dla Johnsona jako lidera partii. W styczniu, gdy afera wokół przyjęć na Downing Street miała swoje apogeum, wydawało się, że takie głosowanie jest kwestią czasu. Ale rosyjska napaść na Ukrainę przykryła później ten temat. Część z posłów, którzy uważali, że Johnson powinien odejść, postanowiła się wstrzymać z podjęciem próby jego wymiany przynajmniej do wyborów lokalnych, aby zobaczyć, czy lider partii wciąż jest jeszcze wyborczym atutem, czy raczej obciążeniem. Wyniki czwartkowych wyborów wskazują na to drugie.
Źródło: PAP
Przeczytaj również: