BOR, ŻW i wypadki z udziałem najważniejszych osób w państwie wg rządu, służb i opozycji
W środę Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisja Obrony Narodowej dyskutowały o obecnej sytuacji w Biurze Ochrony Rządu i Oddziale Specjalnym Żandarmerii Wojskowej oraz wypadkach i incydentach z udziałem osób ochranianych BOR i ŻW. Wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński powiedział, że audyt wykazał "ogromną skalę zaniedbań" w BOR - m.in. niedofinansowanie i braki kadrowe.
Posłowie Platformy Obywatelskiej Marek Wójcik i Czesław Mroczek na początku spotkania przedstawili serię pytań, na które chcieliby usłyszeć odpowiedzi od obecnego rządu. Czy wyciągnięto wnioski z wypadku z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy? Dlaczego Biuro Ochrony Rządu pozostaje bez szefa? Kto obecnie jest ochraniany przez BOR? – to niektóre z pytań.
Odniósł się do nich wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński. Powiedział, że został przeprowadzony audyt, który wykazał „ogromną skalę zaniedbań”, do których doszło za rządów Platformy. Mówił o brakach kadrowych i niedofinansowaniu BOR-u – wydatki były niższe niż limit. - Z powodu niedostatecznej obsady etatowej oraz braku jednolitego systemu obliczania nadgodzin, liczba nadgodzin wynikająca z braków kadrowych wypracowanych przez funkcjonariuszy przekraczała 360 tys. godzin na koniec grudnia 2015 r. W samym 2015 r. funkcjonariusze wypracowali 253 tys. nadgodzin - zaznaczył Zieliński.
Dodał, że nie wyciągnięto wniosków z katastrofy smoleńskiej i jednocześnie awansowano odpowiedzialnego za to gen. Mariana Janickiego. – Zostawiliście nam państwo teoretyczne. Sprzątamy po was – zwrócił się do przedstawicieli PO Zieliński.
Zaznaczył też, że zanim PiS objął rządy, dochodziło do wypadków z udziałem przedstawicieli kraju - Pawła Wojtunika, Ewy Kopacz, Jerzego Buzka i Bronisława Komorowskiego. Zieliński dodał, że PiS zamierza walczyć z nepotyzmem w BOR i opracowuje program jego modernizacji, w którym m.in. przewidziano podwyżki dla funkcjonariuszy.
Zieliński skomentował również wypadek z udziałem premier Beaty Szydło. - Nie ma powodów, by atakować za to, co się stało w Oświęcimiu, Biuro Ochrony Rządu - stwierdził Zieliński. Zadeklarował jednak, że nie będzie weryfikował "pseudoinformacji", ponieważ ustalenie faktów jest rolą prokuratury. Dodał, że nie może na jawnym posiedzeniu powiedzieć, kto jest chroniony, w jakim zakresie i w jakiej formie. Jego zdaniem ktoś takie informacje mógłby wykorzystać. Zieliński nie zgodził się również ze słowami, że opinię publiczną wprowadzono w błąd. Powiedział, że informacje, które były przekazywane dalej, pochodziły od służb.
Głos zabrał również p.o. szefa BOR płk Tomasz Kędzierski. - BOR jest celem masowego ataku - podkreślił. Zaznaczył, że mimo braków kadrowych Biuro nie mogło "zamknąć drzwi". Jego zadaniem była m.in. praca przy szczycie NATO i Światowych Dniach Młodzieży. - Co my mieliśmy robić przed szczytem NATO, przed imprezą, jakie w Polsce jeszcze nie było? (...) Działaliśmy bardzo szybko i w ramach braków kadrowych podjęliśmy działania, które miały na celu stworzenie tzw. nieetatowego odwodu kierowców wykorzystywanego podczas dużych ochronnych operacji. Robiliśmy to dla Polski. BOR to nie jest formacja, która nie ma kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy funkcjonariuszy tylko niecałe dwa tysiące - podkreślił.
Tomasz Szatkowski, wiceminister MON, powiedział z kolei, że minister Antoni Macierewicz nie ma obowiązku korzystania z pojazdu ŻW, ale ma do tego prawo. - Ma prawo jeździć z innymi kierowcami, m.in. z panem Kazimierzem Bartosikiem - podkreślił. Żandarmeria - dodał. Zaznaczył, że ŻW obsługuje ministra, wiceministrów i szefa Sztabu Generalnego oraz jego pierwszego zastępcę, szefa gabinetu politycznego ministra i dyrektora centrum operacyjnego MON. Trzy ostatnie stanowiska poprzednio były przypisane pułkowi samochodowemu.
