Boni: Polska nieźle radzi sobie z kryzysem
Szef doradców premiera Michał Boni pozytywnie ocenia dwa lata pracy rządu i podkreśla, że Polska nieźle daje sobie radę z kryzysem. Boni przyznał jednak, że to właśnie z powodu kryzysu "impet przekształcania i modernizacji polskiej gospodarki" nie był tak duży, jak to zakładał rząd. Zadanie na najbliższe dwa lata - według ministra - to "uporządkowanie" finansów publicznych.
- Jesteśmy jedynym krajem, w którym te pozytywne wskaźniki rosną, po drugie mamy fenomen w postaci rynku pracy. Tylko Holandia, w części może Austria, ma tak niski przyrost bezrobocia wśród 30 krajów OECD - ocenił minister. Jak mówił, jeśli porówna się kryzys lat 2001-02 z obecnym, to czas powrotu do pracy osoby bezrobotnej jest obecnie o 4,5 miesiąca krótszy, niż był wtedy.
Boni ocenił, że "oprócz dawania sobie rady z kryzysem" rządowi udało się wiele innych spraw. - Eureko - udało się rozwiązać problem przez lata nabrzmiewający; możemy się spierać o to, jak będzie wyglądała końcówka spraw stoczniowych, ale w sporej części udało się je rozwiązać; przez dziesięć lat nie można było zatrzymać tego wychodzenia wczesnego z rynku pracy - przyjęliśmy emerytury pomostowe - wyliczał minister.
Boni podkreślił, że przez dwadzieścia lat "nauczyciele w Polsce narzekali na to, że ich wynagrodzenia rosną minimalnie albo w ogóle nie rosną, a teraz - widać to szczególnie w warunkach kryzysu, kiedy innym wynagrodzenia maleją, nauczycielom rosną". W ocenie ministra, nauczyciele "odrabiają swoją pozycję zawodową w stosunku do innych zawodów".
- Zawarto ileś kontraktów na budowę autostrad, pokonano wszystkie bariery - prawne, ekologiczne itd. Mamy 1260 km dróg ekspresowych i autostrad zakontraktowanych i budowanych - mówił Boni.
Według Boniego, lista osiągnięć jest długa, co nie oznacza, że nie ma słabości. - Tylko uważam, że trzeba sprawiedliwie, patrząc na możliwości działania, oddzielać rzeczy, które są naprawdę osiągnięciem i pokazywać rzeczy, które są jeszcze słabością - mówił minister.
- Nie mogło się udać to, co sobie zakładaliśmy, czyli o wiele większy impet przekształcania i modernizacji polskiej gospodarki, bo to wymaga wysokiego wzrostu gospodarczego - przyznał szef doradców premiera.
- Kryzys zafundował nam coś, co jeszcze parę lat temu było nie aż tak widoczne - mianowicie groźbę wzrostu długu publicznego - stwierdził minister. - W roku 2007 Irlandia miała dług publiczny na poziomie 27% w relacji do PKB; dziś na poziomie 65% Polska miała na poziomie 47%, a w tym roku będzie miała prawdopodobnie na poziomie 51,7-52%, zgodnie z prognozą Komisji Europejskiej - wyliczał.