ŚwiatBombiarz zabił 10 osób, ranił 47 - Zarkawi w Bagdadzie?

Bombiarz zabił 10 osób, ranił 47 - Zarkawi w Bagdadzie?

Bombiarz samobójca zaatakował tłum ludzi czekających przed gmachem sądu w Bagdadzie i
zabił dziesięciu Irakijczyków, a ranił 47. Zamachu mogła dokonać
iracka Al-Kaida, której przywódca, Abu Musab Zarkawi, przebywa
według Amerykanów w Bagdadzie lub gdzieś w jego pobliżu.

04.05.2006 | aktual.: 04.05.2006 17:52

Policja ogłosiła, że zamachu dokonał mężczyzna, który ukrył pod odzieżą materiał wybuchowy. Według niektórych świadków eksplodowała bomba ukryta "na wozie ciągniętym przez konia".

Ładunek wybuchł w tłumie cywilów i policjantów przed sądem cywilnym. Policjanci strzegli budynku, a wielu cywilów stało przed nim, przedstawiając swoje sprawy nieoficjalnym doradcom prawnym, piszącym za opłatą petycje do sądu. Z wyjątkiem dwóch rannych policjantów wszystkie ofiary to cywile.

Najnowszy zamach terrorystyczny nastąpił, gdy politycy iraccy prowadzili rozmowy na temat nowego rządu, w którym mają zasiąść przedstawiciele wszystkich społeczności kraju. Waszyngton ma nadzieję, że taki rząd jedności uchroni Irak przed wojną domową.

Desygnowany na premiera Nuri al-Maliki obiecał podzielić resorty sprawiedliwie między szyitów, arabskich sunnitów i Kurdów, a przy tym powierzyć je technokratom i politykom wolnym od sekciarskich uprzedzeń.

Maliki, przedstawiciel dominującego w parlamencie bloku szyickich partii religijnych, powinien utworzyć rząd i przedstawić go w parlamencie w ciągu miesiąca od uzyskania nominacji, czyli do 22 maja.

Maliki obiecał, że do skompletowania rządu wystarczą mu dwa tygodnie; negocjatorzy przewidują, że przedstawiciele partii politycznych osiągną porozumienie o podziale tek w przyszłym tygodniu.

Sunnicki polityk Salim al-Dżuburi powiedział w czwartek, że szyici chcą mieć ministerstwo ropy naftowej, Kurdowie resort spraw zagranicznych, "a my, [sunnicki] Front Zgody, finanse". Oczekuje się, że blok szyickich partii religijnych przeprowadzi rozmowy z koalicją ugrupowań świeckich, kierowaną przez byłego premiera Ijada Alawiego, proamerykańskiego szyitę. Część działaczy szyickich mówi, że koalicja ta otrzyma zapewne Ministerstwo Obrony.

Fala przemocy na tle wyznaniowym wezbrała w lutym, gdy ekstremiści zniszczyli szyicki Złoty Meczet w Samarze. Po tym zamachu nastąpiły odwetowe ataki fanatyków szyickich na świątynie sunnickie i sunnitów, oraz kontrataki sunnickie.

Kais Hasan, wicedyrektor bagdadzkiej kostnicy miejskiej, powiedział, że każdego dnia policja i inne służby przywożą tam od 35 do 50 ciał. Aż 90% z nich ma ślady kul, co wskazuje, że są to zapewne ofiary sekciarskich porachunków.

Przywódcy szyitów i Kurdów wiązali duże nadzieje z masowym udziałem arabskich sunnitów w grudniowych wyborach powszechnych. Wcześniej mniejszość ta, faworyzowana za Saddama Husajna, bojkotowała demokratyczne przeobrażenia. Wydawało się, że włączenie się przywódców sunnickich do polityki osłabi sunnicką partyzantkę.

Jednak przemoc nie ustaje. W czwartek w Ramadi, 110 km na zachód od Bagdadu, rebelianci zaatakowali amerykańskich marines. W odpowiedzi Amerykanie użyli bomb lub rakiet, które trafiły w dwa budynki, zabijając od 5 do 13 osób i raniąc do 15 innych. Według jednego z lekarzy miejscowego szpitala, wśród zabitych są dwie dziewczynki i ośmioletni chłopiec.

Do wielu zamachów i ataków przyznają się ekstremiści, o których wiadomo, że nie zaprzestaną walki bez względu na to, jakie ustępstwa poczyni wobec sunnitów Nuri Maliki. Przywódca irackiej Al-Kaidy, Abu Musab Zarkawi, pokazał w zeszłym tygodniu swą twarz na wideo umieszczonym w internecie i potępił nowe władze irackie. Nazwał je "zatrutym sztyletem" w sercu świata muzułmańskiego.

Rzecznik wojsk USA gen. Rick Lynch powiedział w czwartek, że z dokumentów przejętych w trakcie niedawnych operacji antyterrorystycznych w Jusufii pod Bagdadem wynika, że Zarkawi przebywa obecnie w stolicy Iraku lub w okręgu podstołecznym.

Zarkawi skupił swą uwagę na Bagdadzie, a my naszą na Zarkawim - oświadczył Lynch i dodał, że schwytanie terrorysty, za którego głowę Amerykanie dają 25 mln dolarów, "jest tylko kwestią czasu".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)