"Bombę atomową kupię" - coraz więcej chętnych
Liczba państw posiadających broń jądrową może wzrosnąć dwukrotnie, ostrzega Mohammed El-Baradei dyrektor Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w rozmowie z „The Guardian”. Jego zdaniem, tylko radykalne kroki wielkich mocarstw na rzecz rozbrojenia mogą powstrzymać tę tendencję. „Tykającą bombą” jest w tej dziedzinie Bliski Wschód.
15.05.2009 | aktual.: 15.05.2009 15:44
El-Baradei to odchodzący dyrektor międzynarodowej agencji obarczonej zadaniem kontroli użycia energii jądrowej na świecie - Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) . MAEA, jedna z wyspecjalizowanych agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych ma również przeciwdziałać rozprzestrzenianiu broni nuklearnej. Egipski polityki i naukowiec jest związany z MAEA od ponad 30 lat, od 11 przewodził jej pracom. Teraz trwają zacięte dyplomatyczne boje o to, kto zastąpi go na wpływowym i drażliwym stanowisku.
Powołana w 1957 agencja od początku lat 70. czuwa nad przestrzeganiem Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (NPT).Od 40 lat traktat był jednak naruszany przez szereg państw, jawnie lub skrycie przez Koreę Północną, Iran czy Libię.
System na skraju rozpadu, czyli wirtualne mocarstwa jądrowe
- Wciąż żyjemy w świecie, w którym jeśli masz broń jądrową, kupujesz potęgę, kupujesz sobie polisę przeciw potencjalnym atakom. To nie uchodzi uwagi tych, którzy nie mają takiej broni, zwłaszcza w regionach konfliktowych – zauważa El-Baradei.
Doświadczony dyrektor podkreśla, że dotychczasowy system kontroli zbrojeń jest na skaju rozpadu. To co mu zagraża, to szybki wzrost krajów, które wejdą w posiadanie broni atomowej.
Jego zdaniem, w najbliższych latach dojdzie do sytuacji, w której wiele krajów będzie produkowało wzbogacony uran i pluton (materiały, z których można wyprodukować bombę atomową), będzie posiadało wiedzę i technologię niezbędną do wyprodukowania broni jądrowej, jednak wstrzymujących się przed wytworzeniem bomby. Będą to „wirtualne mocarstwa jądrowe”, gotowe do zbudowania ładunków nuklearnych w każdej chwili.
To jest właśnie przypadek Iranu i tego obawiają się ludzie, twierdzi El-Baradei. – To zjawisko sięga jednak znacznie dalej. Niedługo będziemy mieli dziewięć mocarstw posiadających faktycznie broń jądrowych i kolejne 10-20 wirtualnych potęg atomowych. W jego opinii ta tendencja rozszerza się na cały świat. Najgroźniej jest jednak na Bliskim Wschodzie. Ten region to „tykająca bomba”.
Największym zagrożeniem jest zdobycie broni nuklearnej przez grupy terrorystyczne. Egipski naukowiec i polityk wskazał rosnących w siłę pakistańskich talibów. – Niepokoi nas fakt, że w kraju posiadającym broń atomową toczy się wojna. Niepokoi nas to, że co roku mamy do czynienia z 200 odnotowanymi przypadkami przemytu materiałów nuklearnych.
"Zlikwidować 27 tysięcy głowic"
Wyjściem z sytuacji jest ścisłe przestrzeganie NPT przez główne mocarstwa oraz rozbrojenie tak szybkie, jak to tylko możliwe. Trzeba również nadać odpowiedni rozmach pracom nad rewizją NPT, jaka przewidziana jest na kwiecień przyszłego roku. – Kupa roboty może być wykonana od razu – podkreśla El-Baradei. – Zlikwidować 27 tysięcy głowic, z czego 95% znajduje się w Rosji i USA. Łatwo można zredukować arsenały do 1000 głowić po każdej ze stron, nawet do 500 – twierdzi egipski polityk.
Jego zdaniem, jedynie poważna redukcja arsenałów połączona z międzynarodowym zakazem prób nuklearnych oraz produkcji materiałów rozszczepialnych umożliwiających produkcję broni mogą sprawić, że reżim kontroli zbrojeń odzyska zaufanie świata.
- Jeśli któreś z tych konkretnych działań zostaną podjęte przed konferencją ws. rewizji NPT będziemy mieli zupełnie inną atmosferę. Wszystkie te tak zwane wirtualne mocarstwa jądrowe, albo państwa dążące do tego będą musiały pomyśleć dwa razy… bo główne mocarstwa będą miały moralny autorytet, by inni za nimi podążali - stwierdził El-Baradei.
Mohammed El-Baradei wraz z kierowaną przez niego agencją otrzymał w 2005 roku pokojową nagrodę Nobla.
tłum. Paweł Orłowski