Bojkot Ukrainy porażką dyplomacji Donalda Tuska
Kolejni europejscy przywódcy zapowiadają bojkot ukraińskiej części turnieju Euro 2012, protestując przeciwko złemu traktowaniu Julii Tymoszenko w ukraińskim więzieniu. Konfliktu można było uniknąć, gdyby polski rząd odpowiednio wcześnie reagował na to, co dzieje się za wschodnią granicą.
04.05.2012 | aktual.: 04.05.2012 13:02
Donald Tusk odpiera zarzuty. – Mamy ograniczone możliwości, to nie jest tak, że nasz głos będzie rozstrzygał o tym, co zrobi premier lub prezydent Ukrainy. Polskie stanowisko jest tutaj jasne, klarowne i było pierwszym takim stanowiskiem w Europie, a nie ostatnim – mówił Tusk reporterowi „Codziennej”.
– Przypominam, że Polska jest szóstym pod względem wielkości krajem w Europie. Defensywna postawa prezentowana przez szefa rządu jest niedopuszczalna – ripostuje europoseł Ryszard Czarnecki.
Politycy PO opowiedzieli się zdecydowanie przeciwko bojkotowi imprezy. – Oczywiście w sprawie Tymoszenko trzeba reagować. Jednak bojkot imprezy nie jest krokiem w dobrym kierunku – mówi „Codziennej” poseł PO Artur Gierada.
Bojkot imprezy na Ukrainie poparli jednak zachodni przywódcy: przedstawiciele rządu Austrii, przywódcy Niemiec czy szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso. Politycy niemieccy zaproponowali też, by wszystkie mecze Euro 2012 odbyły się w Polsce lub żeby turniej został przesunięty na rok następny.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS-u, sam bojkot imprezy może nie wystarczyć. „Odpowiednie instytucje europejskie powinny przygotować scenariusz odebrania Ukrainie prawa do organizacji powierzonej jej części mistrzostw Europy i przeniesienia jej do innego kraju. Europa musi dać czytelny sygnał w sprawie drastycznego łamania praw człowieka na Ukrainie. Tylko zdecydowana postawa może skłonić rząd w Kijowie do zmiany polityki” – czytamy w oświadczeniu prezesa PiS-u.
Powiększa się też grupa polityków, którzy ze względu na sytuację Tymoszenko odwołują wyjazd na szczyt przywódców państw Europy Środkowej w Jałcie na ukraińskim Krymie. W środę taką decyzję podjął prezydent Bułgarii Rosen Płewnelijew. W ostatnich dniach z uczestnictwa w spotkaniu przywódców państw Europy Środkowej zrezygnowali zaproszeni na nie: prezydenci Niemiec, Czech, Słowenii, Austrii, Włoch, Estonii i Chorwacji.
Ryszard Czarnecki ma poważne wątpliwości co do intencji europejskich przywódców. – Jarosław Kaczyński ma pełne moralne prawo wzywać do bojkotu Euro, ponieważ zarówno on sam, jak i PiS konsekwentnie domagają się obrony praw człowieka na Ukrainie. Niemieccy politycy nie protestowali przeciwko znacznie poważniejszym przejawom łamania praw człowieka w Rosji. A kraj ten zorganizuje zimowe igrzyska olimpijskie w 2014 r. i mistrzostwa świata w piłce nożnej w roku 2018. Oburzanie się Niemców na Ukrainę uważam za przejaw hipokryzji – dodaje europoseł PiS-u.
Przemysław Harczuk Samuel Pereira