Bohater nadal jest "bandytą"
Słynny żołnierz AK - Andrzej Kiszka ps.
"Dąb", "Grom", już 10 lat bezskutecznie walczy o pełną
rehabilitację - pisze "Nasz Dziennik".
Człowiek, który walczył z niemieckim okupantem, ukrywał prześladowane rodziny żydowskie, zwalczał komunistyczny reżim totalitarny, cierpiał w katowniach bezpieki - w III RP w świetle prawa nadal jest "reakcyjnym bandytą". Dziś mówi się o nim jako o najdłużej ukrywającym się żołnierzu AK, jednak jego wnioski o rehabilitację sądy odrzucają. Sprawą nie chce się również zająć Instytut Pamięci Narodowej.
Andrzej Kiszka dla znajomych, sąsiadów i młodzieży, która zaprasza go na odczyty i spotkania - jest bohaterem. 29 lat swojego życia poświęcił Polsce - walczył najpierw w oddziale leśnym NSZ pod dowództwem "Ojca Jana", następnie samotnie i po schwytaniu, gdy cierpiał w więzieniu. Podczas okupacji niemieckiej, ryzykując życiem swoim i własnej rodziny, ukrywał Żyda Nochema. Kiedy w Polsce rozpoczął się terror komunistyczny, Kiszka ponownie schronił się w lesie i podjął walkę z nowym okupantem. Był najdłużej ukrywającym się żołnierzem podziemia niepodległościowego - schwytany został dopiero w 1961 roku i skazany na dożywotnie więzienie.
_ Z Andrzejem Kiszką służyliśmy w tych samych oddziałach. Po likwidacji oddziału w 1950 roku i śmierci dowódcy ukrywał się przez 11 lat w ziemiance, w tym czasie przebył dwukrotnie zapalenie płuc, stawów, serca, całe lata przebywał sam, pogrzebany w ziemi_- wspominał Jan Sz. ps. "Granat", kolega Andrzeja Kiszki z oddziału.