Bogdan Rymanowski kontra Tomasz Lis. Prawnicy wysyłają wezwanie przedsądowe
Kolejna odsłona sporu pomiędzy dziennikarzem Polsatu Bogdanem Rymanowskim a szefem "Newsweeka" Tomaszem Lisem. Jak ustaliła Wirtualna Polska, prawnicy prezentera "Wydarzeń" skierowali do redaktora naczelnego tygodnika wezwanie do zaniechania naruszeń dóbr osobistych publicysty Polsatu i żądanie przeprosin. Następnym krokiem ma być skierowanie sprawy przed sąd. Obie strony nie mają zamiaru ustępować.
26.01.2022 | aktual.: 26.01.2022 17:09
Chodzi o spór wokół grudniowej okładki "Newsweeka", na której znalazło się zdjęcie Bogdana Rymanowskiego. Poza nim wystąpili na niej również Jan Pospieszalski, mec. Piotr Schramm i Edyta Górniak. Materiał opatrzono tytułem "Siewcy głupoty. Kwestionują pandemię, zniechęcają do szczepień, mieszają prawdę z fake newsami. Dlaczego miliony Polaków wierzą antyszczepionkowcom?".
Zapowiadając okładkowy materiał dzień przed pojawieniem się tygodnika w kioskach, redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis pozwolił sobie na komentarz, który stał się osią późniejszego sporu. "Najnowszy 'Newsweek' - dlaczego podważają skuteczność szczepionek na COVID albo propagują dezinformację o ich szkodliwości, narażając na śmierć tysiące ludzi?".
Do sprawy odniósł się w oświadczeniu Rymanowski. "Oświadczam, że wpis Tomasza Lisa, zamieszczony w dniu 5.12.2021 roku na Twitterze, będący komentarzem do okładki pisma, jest pomówieniem i narusza moje dobra osobiste. Słowa o 'narażaniu na śmierć tysięcy ludzi' są obrazą i mogą spowodować utratę zaufania niezbędnego w pracy dziennikarskiej, dlatego zamierzam podjąć w tej sprawie odpowiednie kroki prawne" - czytamy w nim.
Tomasz Lis ripostował: "Bardzo się cieszę. Niech w tej sprawie i w sprawie antyszczepionkowej propagandy narażającej na śmierć dziesiątki tysięcy ludzi wypowie się niezależny sąd". Od tamtej pory sprawa przycichła. Do teraz.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, w połowie ubiegłego tygodnia do red. Tomasza Lisa zostało skierowane "wezwanie przedprocesowe". W piśmie pełnomocnicy dziennikarza Polsatu wzywają naczelnego "Newsweeka" do zaniechania rozpowszechniania i przekazywania osobom trzecim treści naruszających dobra osobiste Bogdana Rymanowskiego. A także żądają przeprosin sporządzonych na piśmie przez Tomasza Lisa oraz zamieszczonych w mediach społecznościowych – na Twitterze. Dodatkowo domagają się usunięcia spornego wpisu i wpłaty 30 tys. zł na Helsińską Fundację Praw Człowieka. Brak spełnienia powyższych warunków oznacza, że sprawa trafi na sądową wokandę.
Dziennikarze pozostają przy swoich stanowiskach
- Szczerze liczymy, że nasze wezwanie przedprocesowe spotka się z odpowiednią refleksją po stronie pana redaktora Tomasza Lisa i doprowadzi m.in. do przeproszenia mojego klienta. Pan redaktor Lis w sposób całkowicie niedopuszczalny z punktu widzenia obiektywizmu dziennikarskiego dopuścił się naruszenia dóbr osobistych pana Rymanowskiego. Oskarżenie o "narażenie na śmierć tysiąca ludzi" jest bardzo poważnym zarzutem, także na gruncie prawno-karnym, i nie powinno być nigdy formułowane w stosunku do nikogo, jeśli nie ma ku temu wyraźnych podstaw - mówi Wirtualnej Polsce mec. Maciej Zaborowski, pełnomocnik Bogdana Rymanowskiego. - Należy także podkreślić, że wypowiedź pana Lisa jest skrajnie nieodpowiedzialna i z całą pewnością nie mieści się w granicach wolności wypowiedzi. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę, że kontrowersyjna okładka tygodnika "Newsweek" miała na celu, w naszej ocenie, jedynie zwiększenie sprzedaży tego medium, a nie wywołanie merytorycznej debaty - dodaje prawnik.
Pytany o komentarz do sprawy Tomasz Lis w przesłanej wiadomości napisał: "Już to kilka razy komentowałem, nie mam nic więcej do powiedzenia. Promowanie postaw antyszczepionkowych i oddawanie głosu amatorom, którzy udają ekspertów, to kliniczny przykład ubranego w szatki obiektywizmu, braku profesjonalizmu, nieodpowiedzialności i zwykłej głupoty. Nikt nigdy nie policzy, ilu przez taką głupotę i takie pseudodziennikarstwo zmarło. Na pewno wielu" – przekazał WP Tomasz Lis.
Kontrowersje w programie Rymanowskiego
Przypomnijmy, że według części opinii publicznej, Bogdan Rymanowski budzi kontrowersje związane z kwestią pandemii. Jakiś czas temu do swojego programu "Gościa Wydarzeń" zaprosił Edytę Górniak, która głosiła tam antyszczepionkowe poglądy. W czerwcu jedną z osób zaproszonych do rozmowy była z kolei psychiatra i psychoterapeutka dr Katarzyna Ratkowska, która także prezentowała na antenie antyszczepionkowe hasła i przestawiała niepotwierdzone dane dotyczące pandemii. Z jej wypowiedziami polemizowało wówczas m.in. Centrum Informacyjne Rządu, a zaproszenie Ratkowskiej do programu skrytykowali niektórzy dziennikarze. Tymczasem Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która zajmowała się skargami, które spłynęły po programie, nie dopatrzyła się nieprawidłowości.
"KRRiT od strony warsztatu dziennikarskiego oraz w świetle przepisów ustawy o radiofonii i telewizji nie stwierdziła żadnych naruszeń". Zaproszeni goście prezentowali poglądy zarówno zwolenników, jak i przeciwników szczepień" - informowali urzędnicy Krajowej Rady.
Sam Rymanowski również odniósł się do zarzutów. "Pandemia, z jaką świat zmaga się od wiosny ubiegłego roku, wciąż jest nie w pełni wyjaśnionym zjawiskiem medycznym, społecznym i politycznym. Mimo upływu wielu miesięcy nie wiemy o niej wszystkiego. Jest mnóstwo pytań i wątpliwości. Moją rolą, jako dziennikarza, jest zadawanie tych pytań w imieniu widzów i przedstawianie jak najszerszej panoramy opinii, dlatego zapraszam i będę zapraszał do swego programu lekarzy i ekspertów reprezentujących różne punkty widzenia. Bliskie mi jest stanowisko profesora Tadeusza Kotarbińskiego, który powiedział, że 'nauka polega na podważaniu wszystkiego, co można podważyć, bo tylko dzięki temu można wykryć to, czego podważyć się nie da'" – napisał na Facebooku.
- Nie można udostępniać w mediach miejsca na takie poglądy. Nie można mieć poglądu na kwestię budowy silnika rakietowego. Na ten temat trzeba mieć wiedzę. I tylko wiedza, a nie poglądy na tematy medyczne, powinna się pojawiać w mediach i, szerzej, przestrzeni publicznej – mówiła nam prof. Anna Piekarska, kierowniczka Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Biegańskiego, ówczesna członkini Rady Medycznej działającej przy premierze.
W podobnym tonie sprawę skomentował dla Wirtualnej Polski prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Dziennikarki i dziennikarze, zwłaszcza pracujący w mediach mających największą oglądalność, muszą dbać o to, żeby osoby zapraszane przez nich w charakterze eksperckim były możliwie najbardziej kompetentne – twierdził.
- To powinni być ludzie z uznanym dorobkiem naukowym, pracujący w danej dziedzinie od lat. To bardzo ważne, bo ich głos może mocno zaważyć na opinii publicznej, na tym, jakie widzowie będą podejmować decyzje. W tym przypadku – choćby decyzje dotyczące przyjęcia szczepionki - uważał prof. Jacek Dąbała.
Sprawa podzieliła opinię publiczną. Jak przekazał nam pełnomocnik Bogdana Rymanowskiego, na tym etapie dziennikarz Polsatu nie będzie jej komentował.