PolskaBogdan Golik: udowodniłem swoją skuteczność w działaniu na rzecz Polski

Bogdan Golik: udowodniłem swoją skuteczność w działaniu na rzecz Polski

- Jestem posłem do PE z pięcioletnim doświadczeniem i znajomością instytucji europejskich. Wielokrotnie podczas swojej działalności udowodniłem skuteczność w działaniu na rzecz Polski - powiedział Wirtualnej Polsce Bogdan Golik, do niedawna lider Polskiej Partii Pracy w okręgu łódzkim.

Bogdan Golik: udowodniłem swoją skuteczność w działaniu na rzecz Polski
Źródło zdjęć: © AFP

Bogdan Golik 28 maja zrezygnował z kandydowania w eurowyborach.

WP: Dominika Leonowicz: Co jako europoseł zamierza Pan zrobić dla Polski?

Bogdan Golik:Przez pięć lat pracy w Parlamencie zdobyłem wystarczające doświadczenie, aby kontynuować dotychczasowe kierunki działań, tzn. pracę z organizacjami samorządu gospodarczego, związkami zawodowymi, politykę równych szans oraz zmianę przepisów na rzecz polskich rolników i producentów rolnych, a także dążenie do nowego wymiaru współpracy i relacji z nami w ramach instytutu Unia - Chiny. To tyle w ramach kontynuacji mojej pracy. Nową rzeczą, którą chciałbym zrealizować, to stworzenie programu nowej wspólnej polityki pracy i zatrudnienia. Unia Europejska ma już wspólną politykę rolną, wspólną politykę rybołówstwa. Planuje mieć wspólną politykę zagraniczną, wspólną politykę obrony czy bezpieczeństwa energetycznego. Myślę jednak, że w pogłębiającym się kryzysie najważniejszą polityką staje się właśnie polityka zatrudnienia i przeciwdziałania bezrobociu. Mając doświadczenie we współpracy ze związkami zawodowymi i organizacjami przedsiębiorców chciałbym namówić KE i PE właśnie do tego kierunku.

WP: Na jakim poziomie zna Pan język angielski oraz czy zna Pan inne obce języki?

- Językiem angielskim posługuję się na co dzień pracując w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Mówię też biegle po niemiecku oraz rosyjsku.

WP: Jakie jest Pana doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?

- Przed wejściem do PE byłem wiceprezesem Krajowej Izby Gospodarczej. Z grupą wielu polskich przedsiębiorców założyłem Izbę Polsko-Amerykańską i Polsko-Arabską. Wiele razy uczestniczyłem i przewodniczyłem w misjach polskich firm oraz eksporterów na całym świecie. Gdy zostałem europosłem starałem się kontynuować tę pracę umożliwiając nie tylko polskim firmom, ale i europejskim zdobyć nowe rynki eksportowe. Wyspecjalizowałem się w Indiach, Ameryce Łacińskiej i Chinach. Starałem się pomóc szczególnie małym i średnim firmom, które nie mają doświadczenia, a bardzo chcą rozwijać eksport. Napisałem dwie broszury - przewodniki dla polskich przedsiębiorców, o Indiach i Chinach, które znajdą Państwo na stronie www.bogdangolik.pl.

WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?

- Jedną z ważniejszych branż w Polsce jest branża rolno-spożywcza. Na obszarach wiejskich mieszka 38% ludności, a przemysł rolno-spożywczy daje kilkanaście procent PKB i utrzymuje wiele tysięcy miejsc pracy. Rolnictwo i producenci w krajach „starej UE” przez dziesiątki lat byli lobbowani. W Polsce otrzymujemy wsparcie do produkcji dopiero od pięciu lat. Niestety, o wiele mniej niż w „starej Unii”. W ciągu najbliższych dwóch lat będziemy decydowali o przyszłości i kształcie europejskiego rolnictwa. Dobrze, żeby ludzie z doświadczeniem w tym zakresie mogli bronić polskich praw i zapobiegać zagrożeniu nacjonalizacji WPR lub całkowitemu wycofaniu się z dopłat i wsparcia dla tej branży. Bardzo niekorzystne dla Polski jest też prawo dotyczące uznawania kwalifikacji polskich pielęgniarek w Europie. Zostały one uznane przez Komisję Europejską za gorzej przygotowane do wykonywania zawodu, niż ich zagraniczne koleżanki, co oczywiście jest nieprawdą. Są zmuszane do podejmowania dodatkowych, drogich studiów, w celu
rzekomego „wyrównania kwalifikacji”. Jest to jawna dyskryminacja, dotycząca wyłącznie naszego kraju.

WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?

- Prawo unijne powinno mieć prymat w kwestiach wpływających na inne państwa członkowskie, czy też całą Unię. Do pewnego stopnia powinno więc kształtować politykę zagraniczną państw członkowskich, czy w razie potrzeby ingerować w politykę gospodarczą. Powinno to jednak mieć miejsce wyłącznie wtedy, gdy jest to również w interesie państwa, a nie tylko Wspólnoty. Niewskazane jest natomiast, żeby prawo unijne ingerowało w sprawy typowo wewnętrzne, np. oświatę, kulturę, czy prawo karne. W sytuacjach kryzysowych prawo narodowe powinno być nadrzędne nad prawem Unii.

WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?

- Polska powinna dbać o zachowanie swoich korzeni oraz kultury, ale nie powinna narzucać ich całej Europie. Ze względu na różnorodność wyznaniową i kulturową, na której opiera się idea Wspólnoty Europejskiej, żadna religia nie powinna mieć dominującej roli. Usilna walka o podkreślanie roli jednej religii naraziłaby Europę na oskarżenia o nietolerancję i stronniczość, a Polskę o nacjonalizm. Każdy kraj powinien dbać o swoją historię i dziedzictwo, jednak Europa powinna stać ponad tymi różnicami i podziałami.

WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?

- W ostatnim czasie, wraz z coraz realniejszą perspektywą akcesji kolejnych państw, jak kraje bałkańskie czy Turcja, oraz ze zbliżającym się przyjęciem Traktatu Lizbońskiego, podział ten przestał mieć znaczenie. Przez ostatnie pięć lat Polska dała się poznać na arenie europejskiej jako partner silny, zdecydowany, niczym nieustępujący państwom „starej Unii”. Dzięki stanowczemu zajmowaniu stanowiska w kolejnych kwestiach o wadze europejskiej, zdobyliśmy sobie sympatię i uznanie wielu tzw. starych państw członkowskich. Jeśli istnieje teraz jakiś znaczący podział wewnątrz Unii, to właśnie według tych przyjaźni, opartych o wspólne stanowisko i interesy, a nie o datę akcesji do UE. Podział ten jest oczywiście bardzo dynamiczny i nie ulega wątpliwości, że będzie ewoluował wraz z przystąpieniem nowych członków oraz pojawieniem się kolejnych kwestii spornych.

WP: Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?

- W świetle odradzającej się potęgi Rosji, nie można traktować jej obojętnie, czy lekceważąco. Czy tego chcemy czy nie, Europa jest politycznie i gospodarczo zależna od naszych wschodnich sąsiadów. Nie zapominajmy jednak, że ideą powołania wspólnoty państw europejskich była synergia, pozwalająca na wyrównanie balansu sił w tej części świata. Żeby cel ten został w pełni zrealizowany, docelowo powinniśmy uzyskać niezależność od zewnętrznych zasobów surowcowych. Jest to jedyny sposób, by współżycie i współpraca światowych mocarstw - w tym UE - przebiegały w pełni uczciwie.

WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?

- Niestety, Turcja ma jeszcze przed sobą długą drogę, by stać się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Jak już mówiłem, akcesja tego kraju jest jak najbardziej realna, ale sądzę, że nie powinna być pośpieszana. Podstawowym kryterium przyjęcia do naszej Wspólnoty nowego członka powinien być odpowiedni poziom rozwoju cywilizacyjnego, szczególnie jeśli chodzi o zachowanie odpowiednich standardów i rozstrzygnięć prawnych, zasad demokracji i ochrony praw człowieka. Kolejnym kryterium jest właściwie rozwinięta i sprawnie funkcjonująca gospodarka. Tylko w taki sposób rozszerzenie Unii będzie korzystne dla obu stron.

WP: Jakie jest Pana stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?

- Produkty GMO są częścią biotechnologii, a trudno jest wyobrazić sobie bez niej dzisiejszy świat. W przypadku produktów GMO ważne jest, aby przy wprowadzeniu ich na rynek i obrotu stosować zasadę ostrożności. Została ona przyjęta w protokole z Kartageny i nie zawsze jest stosowana w Europie i na świecie. Na co dzień stosujemy i spożywamy wiele produktów GMO, jak na przykład olej rzepakowy bezerukowy. Uzależnieni jesteśmy - szczególnie w Polsce - od importu soi. Jakbyśmy chcieli zakazać z dnia na dzień stosowania produktów GMO, nasza produkcja pasz, a tym samym mięsa tak by zdrożała, że nie moglibyśmy być konkurencyjni ani na rynku Europy, ani na rynkach światowych.

WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałby Pan pracować i dlaczego?

- Będę na pewno kontynuował swoją pracę w Komisji Rolnictwa oraz w delegacjach UE-Chiny i UE-Indie. W wyniku mojego zaangażowania w polepszenie współpracy z krajami Azji myślę też o przystąpieniu do Komisji Spraw Zagranicznych. Ze względu na moje doświadczenie z drobnymi i średnimi przedsiębiorcami (przed wyborem do PE sprawowałem funkcję wiceprezesa Krajowej Izby Gospodarczej), myślę też o rozpoczęciu pracy w Komisji Spraw Gospodarczych i Monetarnych lub Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów.

WP: Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Pana? Co wyróżnia Pana spośród innych kandydatów?

- Jestem posłem do PE z pięcioletnim doświadczeniem i znajomością instytucji europejskich. Wielokrotnie podczas swojej działalności udowodniłem skuteczność w działaniu na rzecz Polski, dyskryminowanych grup społecznych, zawodowych, czy przedsiębiorców. Każdy, kto wszedłby na moje miejsce, musiałby wiele lat, tak jak ja wcześniej, uczyć się i poznawać nowe otoczenie, zanim zacząłby być skuteczny. Jak mówi przysłowie, nie wymienia się koni w biegu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)