"Bogaty i trudny życiorys" ks. Bonieckiego
Ks. Adam Boniecki ma bardzo bogaty życiorys
i ze swej natury trudny - powiedział rektor Papieskiej
Akademii Teologicznej w Krakowie bp Tadeusz Pieronek w przeddzień
70. rocznicy urodzin redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego".
24.07.2004 | aktual.: 24.07.2004 15:37
Ani duszpasterstwo akademickie w czasach komunistycznych, ani podjęcie się tak gigantycznej pracy, jaką był diariusz pracy kardynała Karola Wojtyły, ani kształt tworzonego przez niego także w niełatwych czasach "Osservatore Romano" w wersji polskiej nie należały do łatwych zadań - przypomniał bp Pieronek.
Podkreślił też, że praca w "Tygodniku Powszechnym" po Jerzym Turowiczu i wszystkie wyzwania, przed jakimi redakcja staje, uczyniły z "Tygodnika" pismo, które dla jednych "jest sztandarem, a dla drugich jest pismem, któremu się sprzeciwiają i nie biorą go do ręki, żeby przypadkowo tym się +nie zbrudzić+".
Sądzę, że on sobie doskonale zdaje sprawę z tego, co robi i jak. I wie, że musi się często narażać, żeby idąc pod prąd wskazać pewne problemy; w nieco innym ujęciu niż to, które zyskuje poklask. To jest trudne zadanie. Wiem, że ma on swoich zwolenników i ma swoich bardzo zajadłych przeciwników - powiedział biskup.
Bp Pieronek dodał, że ocena działalności ks. Bonieckiego jako naczelnego "Tygodnika" należy do przyszłości. Osobiście szanuję księdza Adama, choć uważam, że pewne rzeczy robi - w moim odczuciu - ryzykownie - powiedział.
Według bp. Pieronka, jeżeli to pismo ma być tygodnikiem kulturalnym, katolickim, to "musi wprowadzać pewien ferment - nie milczeć o sprawach trudnych, ale je pokazywać i szukać rozwiązania - może nawet nie w samych artykułach tygodnika, lecz w myśleniu tych, którzy go czytają".
Dodał, że nie podziela poglądu, by ks. Boniecki "szedł pod prąd", jeśli chodzi o myśl katolicką. Kto mi zaręczy, że ta myśl katolicka jest tylko jednokierunkowa? Katolicyzm jest stałym fermentem, to jest spieranie się z życiem, z problemami, z ludźmi. Tu nikt nie może powiedzieć, że ma całą prawdę w garści. I tym się różni m.in. "Tygodnik Powszechny" od niektórych propagandowych i bardzo pobożnych pisemek, które uważają, że wiedzą wszystko. Prawdy zawsze należy szukać, a jeśli się ją znajdzie, to szukać jeszcze głębiej. I to jest także rola redaktora naczelnego - podkreślił.
Pytany o znaczenie "Tygodnika Powszechnego" dla Kościoła katolickiego w Polsce, bp Pieronek odpowiedział, że nie jest to już rola, jaką odgrywał on w latach komunizmu, kiedy to był sztandarowym pismem intelektualnej opozycji i intelektualnego niepokoju.
Ono nadal wydobywa prawdę na jaw, w tym pluralistycznym świecie nie może być jedynym pismem, które to robi, ale robi to na pewnym poziomie. Osobiście bardzo często z +Tygodnika Powszechnego+ korzystam. Czytam go co tydzień. Nie wszystko mi się w nim podoba, nie podoba mi się także wiele innych publikacji. Ale to nie jest zarzut - podkreślił bp Pieronek.
Dodał, że ktoś go niedawno zapytał, jak ks. Boniecki mógł opublikować artykuł pt. "Święty Jacek" o zmarłym niedawno Jacku Kuroniu. A przecież nie kanonizował go. Wskazał w nim jakiś fenomen, który w życiu świeckich pojawił się i został odczytany przez wielu na kształt odniesienia do rangi symbolu - wyjaśnił bp Pieronek.
To jest pewien poziom myślenia, możliwe, że nie jest dostępny dla niektórych. Ale z tego nie wynika, że tak nie wolno. Może jest w tym jakaś przesada, ale istnieje zjawisko, na które ten artykuł wskazuje - dodał.