Bodnar w Sejmie o Pegasusie. Padły konkretne liczby

Prokurator generalny Adam Bodnar przedstawił w Sejmie informację o kontroli operacyjnej. Chodzi m.in. o system Pegasus, który wykorzystano wobec 578 osób. Słowa te nie spodobały się byłemu ministrowi sprawiedliwości z PiS Marcinowi Warchołowi, który nazwał relację Bodnara "bajkami".

Warszawa, 24.04.2024. Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar na sali Sejmu w Warszawie, 24 bm. Sejm rozpoczął trzydniowe posiedzenie. (sko) PAP/Marcin ObaraAdam Bodnar
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Marcin Obara
Adam Zygiel
oprac.  Adam Zygiel

- Odpowiednie sprawozdanie złożyłem na ręce marszałka Sejmu Szymona Hołowni i marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w dniu 15 kwietnia. Dzisiejsze sprawozdanie ma charakter szczególny, bo dotyczy nie tylko przedstawienia danych dotyczących kontroli operacyjnej, ale i statystyk dotyczących stosowania Pegasusa - powiedział Adam Bodnar.

- Dzięki pracy Citizen Lab poznaliśmy tożsamość osób, wobec których stosowano to narzędzie - mówił minister. Bodnar podkreślał, że inwigilacją objęto "szereg osób publicznych".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wąsik nie wytrzymał. "Hołownia pożałuje tej decyzji"

- To jest dla mnie przykre, że nawet na tej sali zwracam się do osób, które zostały objęte inwigilacją - mówił.

Ile osób było inwigilowanych Pegasusem?

Jak przekazał Bodnar, latach 2017-2022 kontrola przy użyciu systemu Pegasus objęła 578 osób. Najwięcej osób było objętych taką kontrolą w 2021 roku - 162.

W pozostałych latach inwigilowano: w 2017 r. - sześć osób, w 2018 r. - 100, w 2019 r. - 140, w 2020 r. - 161, w 2022 r. - dziewięć.

W kontroli operacyjnej Pegasusa używały w tych latach Centralne Biuro Antykorupcyjne, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Warchoł: słyszymy tu bajki

Po wystąpieniu Bodnara przyszła kolej na wystąpienia posłów w imieniu klubów parlamentarnych. Ostro wypowiadał się były minister sprawiedliwości z dwutygodniowego rządu Mateusza Morawieckiego Marcin Warchoł z Suwerennej Polski (klub PiS).

- Słyszymy tu dziś bajki pana ministra o rzekomych podsłuchach, inwigilacji, nadużywaniu podsłuchów. Panie ministrze, nie jesteśmy takimi dziećmi, za które nas uważacie - mówił Warchoł.

- Mówicie o masowej inwigilacji Pegasusem, gdy było to kilkaset spraw, wszystkie dotyczyły przestępstw i wszystkie były zatwierdzane przez sądy - przekonywał Warchoł.

Twierdził, że to za rządów Platformy Obywatelskiej Polacy byli "najbardziej masowo inwigilowani". Warchoł przekonywał, że w latach wyborczych za rządów PiS spadała liczba podsłuchów, a za rządów PO - rosła.

Bosacki: Pegasus służył walce politycznej

Decyzja o zakupie Pegasusa służyła walce politycznej, bo polityczny był wybór tych, których inwigilowano tym systemem - podkreślił wiceszef komisji śledczej ds. Pegasusa Marcin Bosacki z Koalicji Obywatelskiej.

- Nadal upieracie się - mimo ogromnej pracy wykonanej przez lata przez media, przez Najwyższą Izbę Kontroli, przez komisję senacką i od niedawna pracującą komisję sejmową (...), że zakup Pegasusa był legalny - powiedział poseł KO.

- Oczywiście w sposób bardzo prosty można stwierdzić, że legalny nie był. Po prostu dlatego, że ustawa o CBA w artykule 4 jasno mówi, że służba, tak jak wszystkie służby tego typu w Rzeczypospolitej, może być finansowana tylko i wyłącznie z budżetu państwa. A oczywiście Fundusz Sprawiedliwości budżetem nie jest - zaznaczył, dodając, że Pegasus nie był również używany legalnie.

- Nie zwrócono się nawet do służb, które taką autoryzację muszą, zgodnie z polskim prawem, dokonać, czyli do ABW i do SKW, o to, żeby system był w Polsce certyfikowany. Nie ma takiej zgody - zwrócił uwagę Bosacki.

Trela sugeruje, że szef CBA mógł nakazywać, kogo śledzić

Wiceszef klubu Lewicy Tomasz Trela z kolei przekonywał, że służby za PiS kupiły Pegasusa, "żeby zbierać haki na ludzi".

- Dzisiaj największe zadanie dla prokuratury, największe zadanie dla komisji śledczej jest, żeby sprawdzić czy właśnie do tego małego pokoiku (gdzie używano systemu Pegasus - PAP), nie przychodził szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego i na małej karteczce dawał numer telefonu, żeby go może sprawdzić. A może sprawdzić, co ma w tym telefonie. A może sprawdzić, jakie tam są zdjęcia. A może zweryfikować, jaka tam jest korespondencja. A może przechwycić tę korespondencję i ją zmodyfikować - powiedział Trela.

Czytaj więcej:

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Inwestycja na cmentarzu. Akademia KGB na dawnej nekropolii
Inwestycja na cmentarzu. Akademia KGB na dawnej nekropolii
Minister rolnictwa reaguje na oświadczenie Telusa. "Jestem załamany"
Minister rolnictwa reaguje na oświadczenie Telusa. "Jestem załamany"
Wypadek podczas pościgu. Jest nowy komunikat policji
Wypadek podczas pościgu. Jest nowy komunikat policji
Dramatyczny finał poszukiwań. Ciała braci na dnie jeziora
Dramatyczny finał poszukiwań. Ciała braci na dnie jeziora
Działo się 2 listopada: groźby USA, atak hakerski i oświadczenie Telusa
Działo się 2 listopada: groźby USA, atak hakerski i oświadczenie Telusa
"Brednie u Rymanowskiego". Okładka gazety wywołała kontrowersje
"Brednie u Rymanowskiego". Okładka gazety wywołała kontrowersje
Nadchodzi bardzo duże ochłodzenie. Podano, kiedy się zacznie
Nadchodzi bardzo duże ochłodzenie. Podano, kiedy się zacznie
IMGW ostrzega. Alerty hydrologiczne dla kilku województw
IMGW ostrzega. Alerty hydrologiczne dla kilku województw
Wypadek podczas pościgu. Radiowóz uderzył w drzewo, ścigany uciekł
Wypadek podczas pościgu. Radiowóz uderzył w drzewo, ścigany uciekł
Ukraina wzmacnia obronę. Pomogą systemy Patriot z Niemiec
Ukraina wzmacnia obronę. Pomogą systemy Patriot z Niemiec
"Potrzebował 52 godziny 16 minut". Jest oświadczenie Telusa ws. afery
"Potrzebował 52 godziny 16 minut". Jest oświadczenie Telusa ws. afery
Opóźnienia na lotnisku w Soczi. Pasażerowie uwięzieni przez drony
Opóźnienia na lotnisku w Soczi. Pasażerowie uwięzieni przez drony