Bo pokazują gest Kozakiewicza. Minister rolnictwa wskazał nową branżę do upaństwowienia
W niespełna kwadrans nowy minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski wypowiedział wojnę największym zagranicznym koncernom, które w Polsce zajmują się przetwórstwem warzyw i owoców oraz sieciom supermarketów. Jak przekonywał, ich prezesi zmówili się i niszczą polskich rolników.
Zagraniczne firmy zmówiły się i mało płacą rolnikom za porzeczki i maliny. Supermarkety, na złość rolnikom importują owoce i warzywa zza granicy. Używając mocnych słów nowy minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski przedstawił problem swojego resortu w programie "Tydzień" w TVP 1.
- Pierwsze to udowodnienie zmowy cenowej. UOKIK to robi w tym roku. Ja nie wiem jak to zrobić. Nie ma nagrania, czy bilingu, że prezesi się dogadali, ile będą płacili za maliny i porzeczki - oświadczył Ardanowski. To komentarz do ostatnich narzekań plantatorów, że ceny skupu owoców ledwo pokrywają koszt ich zebrania z krzaczków.
Niedawno rolnicy skarżyli się urzędnikom ministerstwa, że w tym roku sprywatyzowany przemysł skupuje czarne porzeczki po 40 groszy za kilogram. Ich uprawa jest nieopłacalna. Niewiele lepiej mają producenci malin. Średnia cena skupu tych owoców to ok. 3,7 zł za kg, podczas gdy robocizna kosztowała ok. 3 zł. To oznacza, że w kieszeni rolnika pozostaje około 50 groszy.
Zagraniczne firmy przejdą we władanie rolników
Minister Ardanowski wskazał winnych. To zagraniczne koncerny, do których należą wytwórnie soków oraz zakłady przetwórstwa owoców i warzyw. - Wielkim błędem i nieszczęściem Polski było, że w latach 90 sprzedaliśmy przetwórstwo rolno-spożywcze koncernom zagranicznym. Mają swoje zakłady w innych krajach i mogą pokazać rolnikowi gest Kozakiewicza. Mówiąc tak, nie podoba ci się cena, to nie kupujemy od ciebie, ale bierzemy z Hiszpanii, czy z innych krajów. Trzeba dążyć do odzyskania przynajmniej części sektora przetwórstwa - stanowczym tonem powiedział Jan Krzysztof Ardanowski w skierowanym do rolników programie Tydzień w TVP 1.
Minister nie wskazał wprawdzie konkretnych firm, ale wiadomo kogo miał na myśli. Według branżowych rankingów, największe zagraniczne firmy przetwórstwa należą do Unilevera, Nestle czy firmy Heiz. Kilka lat temu rolnicy protestowali przeciwko polityce menedżerów Pudliszek (należą właśnie do Heinza), którzy płacili grosze za kilogram pomidorów przeznaczonych do produkcji keczupu. Po "odzyskaniu branży", udziałowcami zakładów mieliby być sami rolnicy, zaproponował minister.
Minister gładko przeszedł do kolejnego winnego niedoli rolnika. - Zagraniczne supermarkety stały się kanałem importu do polski warzyw i owoców. Było błędem, że wpuściliśmy je na rynek, nie wprowadzając zapisów o minimalnym udziale polskich produktów na półkach - podkreślił Jan Krzysztof Ardanowski. Tu jednak grubo się pomylił. Zarówno w Biedronka jak i Lidl chwalą się sięgającym powyżej 70 procent udziałem polskich produktów w sprzedaży.
Zobacz także: "Polish your English" z Beatą Kempą
Musiał interweniować. Absurd zakazu handlu
Ardanowski, który jest ministrem rolnictwa od 20 czerwca, pochwalił się już pierwszym sukcesem. Rozwiązał problem, który stworzyli mu inni ministrowie rządu. Chodzi o zakaz handlu w niedzielę, który przez "pewną niezręczność" objął również punkty skupu ziarna rzepaku. Twórcy ustawy pozwolili na działalność w niedziele punktów skupu zbóż . Jak się teraz okazało, o mało nie doprowadzając do ruiny producentów rzepaku. Chociaż z tej rośliny zbiera się ziarno kombajnem, to nie jest ona zbożem tylko należy do gatunku kapusty.
- No, panie, my nie możemy otworzyć skupu rzepaku w niedziele, ponieważ prawo łamiemy. To będzie naprawione. Nie ma co czekać z naprawianiem ustawy, bo za tydzień mogą zacząć się żniwa - powiedział minister. Pochwalił się, że osobiście interweniował w Państwowej Inspekcji Pracy, aby "była interpretacja, że punkty skupu mogą być otwarte" i "nie zmarnowało się ani jedno cenne ziarenko".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl