BMW miało wypadek, w bagażniku był prawnik
W wypadkach drogowych zazwyczaj liczy się ofiary. Często niestety śmiertelne. Tym razem jednak kraksa uratowała życie młodemu prawnikowi, którego związanego i nieprzytomnego odkryli w bagażniku luksusowego BMW nowojorscy policjanci.
31.01.2011 | aktual.: 31.01.2011 14:30
47-letni Muntaru Iddrisu, kierowca limuzyny, jechał w środę rano do pracy z górnego Manhattanu, kiedy w jego samochód uderzyło przejeżdżające na czerwonym świetle BMW.
Mężczyzna siedzący za kierownicą luksusowego coupe próbował uciec z miejsca wypadku. Chciał zawrócić jednak utknął w śniegu, zalegającym na wielu nowojorskich ulicach. Kiedy zorientował się, że nie da rady odjechać, porzucił samochód i zbiegł.
Zawiadomieni przez Iddrisu policjanci przyjechali na miejsce z przeświadczeniem, że chodzi o kolejną stłuczkę, których z powodu ostrej zimy jest ostatnio w Nowym Jorku bardzo dużo. Tym razem jednak nie musieli ślęczeć nad nudnymi powypadkowymi formularzami. Sprawa zmieniła się w intrygujące śledztwo, po tym jak w bagażniku BMW odkryto nieprzytomnego, rannego i związanego mężczyznę.
Był zakrwawiony, miał liczne rany od noża. Jedno z jego uszu ledwo trzymało się głowy. Mężczyzna w stanie krytycznym trafił do szpitala w Harlemie. Policja zaczęła zaś dochodzić jakim cudem znalazł się w bagażniku.
Pierwsza wersja mówiła o tym, że najprawdopodobniej stał się ofiarą porachunków podczas handlu narkotykami. Szybko ustalono jednak, że to fałszywy trop. Funkcjonariuszom udało się zidentyfikować ofiarę, dzięki dokumentom znalezionym w rozbitym BMW.
Okazał się nią Akeem Ajimotokan, 33-letni prawnik, zatrudniony na Uniwersytecie Columbia, który bynajmniej nie handlował narkotykami, a próbował jedynie sprzedać swój samochód.
Obok nazwiska właściciela BMW, wycenionego na ponad 40 tys. dolarów, na umowie kupna-sprzedaży widniały dane nabywcy, 30-letniego Afroamerykanina Bariona Blake’a.
W czwartek policja ujawniła, że Blake to kilkanaście razy aresztowany złodziej samochodów, z długą listą innych zarzutów. Ułaskawiony w grudniu 2008 roku, po odsiedzeniu niespełna dwóch lat więzienia za napaść.
Barion Blake jest wciąż poszukiwany. Jak podaje policja, niedługo po wypadku, wbiegł on do swojego mieszkania, wymachując pistoletem i grożąc, że się zastrzeli na oczach żony. W końcu jednak nie pociągnął za spust, chwycił trochę ubrań i uciekł.
Niezwykłą, nawet jak na Nowy Jork historię, opisują szeroko amerykańskie media, również tak szacowne jak biznesowy dziennik The Wall Street Journal.
W sarkastycznym komentarzu pod artykułem, umieszczonym na stronie internetowej tej gazety jeden z czytelników stwierdza: "Blake był aresztowany tylko jedenaście razy i potem ułaskawiony. Na pewno znajdzie prawnika, który załatwi mu wyrok w zawieszeniu."
Z Nowego Jorku dla Wirtualnej Polski
Tomasz Bagnowski
NaSygnale.pl: Ojciec zatłukł na śmierć dwuletnią córeczkę?