Bliźniak, czyli wszystko razy dwa
Zajmują najwyższe stanowiska w polityce,
grają w najpopularniejszym serialu, osiągają sukcesy w sporcie. Co
takiego bliźniacy mają, że im wszystko się udaje? - pyta "Metro".
Gdy w 1981 roku na świat przyszły bliźniaczki Barbara i Jenna Bush, ich ojciec George (dziś prezydent USA) chwycił za telefon i zadzwonił do Madeleine Albright, sekretarz stanu USA: Laura urodziła mi bliźniaczki! Musisz mi podpowiedzieć, jak się wychowuje takie dzieci. - Nie przejmuj się, George. One sobie same poradzą - odpowiedziała Madeleine, szczęśliwa matka bliźniaczek Anne i Alice.
Tę anegdotę do dziś opowiadają sobie członkowie elitarnego Stowarzyszenia Rodziców Bliźniąt, do której należą m.in. aktor Robert DeNiro (ojciec bliźniaków Aarona i Juliana), Mel Gibson (ojciec Edwarda i Christiana) czy Jane Seymour (synowie Chris i John). Po narodzinach dzieci wszyscy co miesiąc uczęszczali z pociechami na spotkania w Waszyngtonie. Po co? - Bo bliźniaki trzymają się razem. To elita - żartował DeNiro w wywiadzie dla magazynu "Vanity Fair".
Joanna Tkacz założyła w Warszawie stowarzyszenie Internetowy Klub Bliźniaka, organizuje spotkania dla rodziców i ich dzieci. Według niej wyjątkowość bliźniąt nie wynika tylko z łączącej ich niesamowitej więzi. - One od samego urodzenia przyzwyczajone są do rywalizacji. Są ambitne i dlatego wkraczają w dorosłe życie bez kompleksów. Wielu rodziców opowiada mi, że ich maluchy potrafią porozumiewać się telepatycznie i posiadają nieprzeciętne umiejętności, mówi Tkacz.
Od niepamiętnych czasów na całym świecie bliźniakom przypisywano nadprzyrodzone zdolności. W starożytnej Mezopotamii modlono się do nich jak do półbogów, uznawano za czarowników. Wierzono, że kto podniesie na nich rękę albo tylko w myślach złorzeczy, jest skazany na życiowego pecha, a w przyszłości na śmierć w męczarniach. Wczesną Mezopotamią według legendy rządzili obdarzeni magiczną mocą bliźniacy Lugalgirra i Meslamtaea. Bliźnięta o boskich cechach - Ormazd i Aryman - władały też Persją, ale prawdziwą czcią bliźniacy cieszyli się w mitologii greckiej. Tu pojawiły się niezliczone pary bliźniąt, które łączyły dwie cechy - zawsze rodziły się w nadzwyczajnych okolicznościach (burza, głód, wojna) i płodził je najwyższy bóg, czyli Zeus. I to w określonym celu: miały ratować świat przed zagładą (Kastor i Polluks) albo bronić lud przed najeźdźcą (Amfion i Zetos). W starożytnych Indiach to z bliźniąt, które przyszło na świat pierwsze, było darem ludzi dla Boga, a to, które urodziło się drugie - darem Boga dla
ludzi. Dlatego pierwsze często zostawało duchownym, a drugie - wojownikiem.
Może właśnie dlatego Jarosław Kaczyński, który urodził się 45 minut przed Lechem, to typ samotnika - bardziej strateg niż wojownik. W przeciwieństwie do brata, który jest bardziej śmiały, towarzyski, a że walczyć potrafi - pokazał w kampanii prezydenckiej.
Jak podaje "Metro" w Polsce mieszka obecnie 420 tys. bliźniaków. - Posiadanie brata bliźniaka to dla mnie siła napędowa. Mam się komu zwierzyć i wiem, że on na 100 proc. mnie zrozumie, mówi Paweł Brożek, piłkarz krakowskiej Wisły, brat Piotra, który zresztą też jest piłkarzem.
Czy dla bliźniaków Lecha i Jarosława Kaczyńskich - którzy nie dość, że poprowadzili swą partię do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych, tworzą rząd, to jeszcze jeden został prezydentem - inspiracją mogli być legendarni bliźniacy Romulus i Remus, wykarmieni przez wilczycę założyciele Rzymu? Tego nie wiemy, pisze "Metro". Ale ich rządy mogą oznaczać w Polsce renesans sympatii do "podwójnych".