Blisko tragedii w Gdyni. Brytyjscy turyści nie popisali się mądrością

Grupa Brytyjczyków udała się do starej torpedowni w Babich Dołach. Turyści wykazali się wyjątkową bezmyślnością. W pewnej chwili jednemu z nich groziło duże niebezpieczeństwo. Nagranie z wyprawy trafiło do sieci.

 Blisko tragedii w Gdyni. Brytyjscy turyści nie popisali się mądrością
Blisko tragedii w Gdyni. Brytyjscy turyści nie popisali się mądrością
Źródło zdjęć: © Licencjodawca, YouTube
oprac. KAR

Grupa "Storror" odwiedziła Gdynię. Brytyjczycy udali się do poniemieckiej torpedowni, która znajduje się 300 metrów od brzegu na Zatoce Gdańskiej.

Młodzi mężczyźni dopłynęli tam za pomocą pontonu. Ich celem było zwiedzenie konstrukcji. W trakcie wyprawy wyznaczali sobie "wyzwania", czyli miejsca, do których mają dotrzeć. W pewnej chwili zorientowali się jednak, że nie są w stanie przemierzyć całego obiektu, ponieważ jest to zbyt niebezpieczne. Mężczyźni postanowili więc "pospacerować" po torpedowni. W pewnej chwili jeden z nich wpadł do Bałtyku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Brytyjczycy nie przestraszyli się jednak i postanowili kontynuować "zwiedzanie". Turyści kolejno przechodzili po zardzewiałej kładce. Konstrukcja nie wytrzymała i runęła do morza. Jeden z mężczyzn w ostatniej chwili chwycił za inny element i nie wpadł do wody.

Z relacji "Storror" wynika, że wypadek skończył się wyłącznie obtarciami na rękach i nogach.

- Teraz już nie jest tak źle, ale mam dziwny ból w okolicach pachy - relacjonował na nagraniu zamieszczonym na YouTube. - Nie cierpię, kiedy ludzie oglądają takie sytuacje i mówią, co i kto powinien zrobić. Tak jakby w tym momencie mózg dawał im czas na wybór: A czy B. Tak nie jest - dodał Brytyjczyk.

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (51)