Błaszczak odpowiada na zarzuty. Mówi, ile powinna zwrócić Platforma
"Kłamstwem" nazwał w środę Mariusz Błaszczak zarzuty europosłów KO o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej PiS opiewające na kwotę ponad 23 mln zł. Według niego PiS ma własne wyliczenia, zgodnie z którymi Platforma Obywatelska powinna zwrócić co najmniej 30 mln zł.
28.08.2024 | aktual.: 28.08.2024 18:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Państwowa Komisja Wyborcza powróci w czwartek do rozpatrywania sprawozdania finansowego komitetu PiS z ostatnich wyborów parlamentarnych. We wtorek podczas spotkania z uczestnikami Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie europosłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba przekazali, że mają dowody na nielegalne finansowanie wspomnianej kampanii PiS opiewające na kwotę 23 mln 390 tys. zł.
Błaszczak: Trzeba zwrócić uwagę na Campus Polska Przyszłości
Politycy PiS w odpowiedzi na te doniesienia mówią, że "to kłamstwo". Zdaniem Błaszczaka, skoro politycy KO podnoszą np. kwestię pikników wojskowych, jakie odbywały się w trakcie kampanii wyborczej, to należy zwrócić uwagę na Campus Polska Przyszłości. Podkreślił, że tego wydarzenia komitet wyborczy KO nie włączył do sprawozdania finansowego, a - w jego ocenie - nie ulega wątpliwości, że odbywała się na nim agitacja wyborcza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W ciągu kilku godzin zebrałem 30 mln zł, które należałoby wpisać do sprawozdania wyborczego Platformy Obywatelskiej. Podkreślam, że podążamy ścieżką absurdu. No, ale skoro Szczerba z Jońskim zajmują się absurdami, no to proszę bardzo, możemy pójść tą drogą - powiedział Błaszczak na konferencji prasowej.
Jako przykłady działań, za które jego zdaniem PO powinna zwrócić pieniądze wymienił m.in. właśnie Campus Polska Przyszłości, na który - jak mówił jeden z organizatorów wydarzenia Sławomir Nitras - wydano 1,5 mln zł. - 100 tys. zł na Campus pochodziło z budżetu Olsztyna, jakaś część od prywatnych firm, które sponsorowały to wydarzenie oraz z niemieckiej fundacji - co jest nielegalnym finansowaniem zagranicznym - wskazał szef klubu PiS.
Inne działania, które zdaniem Błaszczaka mogły być nielegalnym finansowaniem wydarzeń wyborczych i wykorzystywaniem państwowych inwestycji do agitacji, to: projekt ochrony zabytków dla Białegostoku, który kosztował 3,5 mln zł, SOR w Legionowie - ok. 10 mln zł, Piknik Wolności w Opolu - 2 mln zł, Program wsparcia Akademii Piłkarskich w Koninie - 6 mln zł oraz kanalizacja sanitarna w gminie Trzebiatów - ok. 7 mln zł.
"Politycy koalicji rządzącej wywierają presję na PKW"
W ocenie Błaszczaka, politycy koalicji rządzącej wywierają presję na PKW, żeby ta "stosowała prawo wybiórczo, żeby nierówno stosowała prawo wobec poszczególnych partii politycznych, bo sprawozdanie z finansowania kampanii wyborczej PO i innych ugrupowań zostało już przyjęte".
Przepisy Kodeksu wyborczego bezwzględnie nakazują odrzucenie sprawozdania finansowego, jeśli środki pozyskane, przyjęte lub wydatkowane z naruszeniem przepisów przekraczają 1 proc. wszystkich środków komitetu. Co ważne, kwestionowane finansowanie musi mieścić się w ramach kampanii wyborczej, a więc w przypadku sprawozdań dotyczących ubiegłorocznych wyborów badany jest tylko okres od 8 sierpnia do 13 października 2023 r.
W przypadku komitetu PiS kwota nieprawidłowego finansowania musiałaby sięgnąć 387 tys. zł (w sprawozdaniu finansowym komitetu PiS wpisana jest kwota 38 mln 781 tys. zł). Potrzebne jest też precyzyjne określenie, o jaką wartość pomniejszyć dotację podmiotową oraz subwencję w przypadku ewentualnego odrzucenia sprawozdania.
Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego może być strata do 75 proc. dotacji podmiotowej.
Czytaj też: