ŚwiatBlair: ta wojna zdecyduje o losie przyszłego pokolenia

Blair: ta wojna zdecyduje o losie przyszłego pokolenia

Brytyjski premier Tony Blair wystąpił we wtorek w Izbie Gmin z przemówieniem na temat Iraku, które uznano za jedno z najważniejszych w jego całej karierze. Zdaniem Blaira, obecny kryzys i jego rozwiązanie zadecydują o charakterze stosunków międzynarodowych przyszłego pokolenia.

Blair: ta wojna zdecyduje o losie przyszłego pokolenia
Źródło zdjęć: © AFP

18.03.2003 | aktual.: 18.03.2003 19:14

Obraz
© Tony Blair (AFP)

Otwierając debatę, która powinna późnym wieczorem (ok. godz. 23) zakończyć się głosowaniem nad iracką polityką gabinetu, Blair powtórzył, że nie zamierza odstąpić od twardego stanowiska w trwającym kryzysie.

Jego zdaniem, jeśli Saddam Husajn nie zostanie teraz rozbrojony, "urośnie ponad wszelką miarę". Jeśli zaś teraz mu się ustąpi, "tyrani całego świata otrzymają niebezpieczne przesłanie, a ludność Iraku zostanie wydana na pastwę bezlitosnego terroru".

Blair powiedział Izbie Gmin, że sposób, w jaki Wielka Brytania i reszta świata zmierzą się z kryzysem, określi przyszłość ONZ, Unii Europejskiej, a także stosunki Stanów Zjednoczonych z zagranicą.

Brytyjski premier za absurdalne uznał deklaracje Saddama o dobrowolnym zniszczeniu zapasów broni chemicznej i biologicznej. Skorzystał też z okazji, by skrytykować Francję, która w Radzie Bezpieczeństwa ONZ była najzagorzalszym przeciwnikiem brytyjsko- amerykańskiego stanowiska wobec Iraku.

"To smutne, że w tym właśnie momencie francuski prezydent Jacques Chirac nie może nas poprzeć" - powiedział Blair i zauważył, że "to nie francuskie, ale brytyjskie i amerykańskie oddziały są nad Zatoką Perską".

Były lider partii konserwatywnej William Hague powiedział, że "silne moralne i prawne argumenty przemawiają zarówno za wojną, jak i przeciw niej, ale decyzja (o przystąpieniu do wojny przez Brytyjczyków) musi za punkt wyjścia brać narodowy interes". Narodowy interes wymaga utrzymania specjalnych stosunków Wielkiej Brytanii z USA - podkreślił Hague.

Przeciwnego zdania był laburzysta John Denham, który we wtorek rano podał się do dymisji z funkcji sekretarza stanu w MSW. Według niego USA ponoszą winę za to, że nie udało się zbudować międzynarodowego konsensusu za akcją militarną przeciwko Irakowi. Denham oskarżył Waszyngton o to, że "roztrwonił sympatię świata po zamachach z 11 września", i przestrzegł przed antyzachodnią reakcją w świecie muzułmańskim.

W imieniu partii liberalno-demokratycznej Simon Hughes podał w wątpliwość twierdzenia Waszyngtonu i Londynu o tym, że możliwości dyplomatycznego rozwiązania konfliktu z Irakiem wyczerpały się.

We wtorek późnym wieczorem posłowie będą głosować nad głównym wnioskiem rządu, który dopuszcza "użycie wszystkich niezbędnych środków w celu dopilnowania, że Irak się rozbroi", i nad antyrządową poprawką stwierdzającą, że "konieczność przystąpienia do wojny nie została udowodniona, zwłaszcza w świetle braku wyraźnej akceptacji Rady Bezpieczeństwa".

W ostatniej debacie na temat Iraku przeciwko własnemu premierowi głosowało 122 laburzystów. Prawie taka sama liczba posłów z opozycyjnej Partii Konserwatywnej i Partii Pracy podpisała się pod wnioskiem o przyjęcie rezolucji, że wojna z Irakiem bez upoważnienia ONZ nie ma podstaw moralnych.

Jeżeli liczba posłów Partii Pracy głosujących przeciwko polityce rządu w sprawie Iraku sięgnie 206, będzie to oznaczało, że przeciwko Blairowi wystąpiła połowa posłów, a tym samym zagrożone zostało jego przywództwo w partii. (mp)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)