Bitwa z dronami w Moskwie. Rosjanie zmuszeni do reakcji, tworzą specjalne oddziały

- Rosja ma nowy, wstydliwy problem z wojną toczoną w Ukrainie. Ataki dronów na Moskwę nie wyrządzają wielkich szkód, ale mają pokazać, że 17 mln mieszkańców nie zazna spokoju - uważa dr hab. Krzysztof Żęgota, ekspert zajmujący się sprawami bezpieczeństwa w Rosji. Ostatnio ataki się powtarzają, a władze tworzą służby antydronowe.

Kolejny atak dronów na Moskwę/. Rosjanie mają dość i reagują tworząc patrole do walki z dronamiKolejny atak dronów na Moskwę. Rosjanie mają dość i reagują tworząc patrole do walki z dronami
Źródło zdjęć: © Telegram | Astra, WCzK-OGPU
Tomasz Molga

Policja drogowa w Moskwie oraz agenci Federalnej Służby Ochrony, pilnujący bezpieczeństwa konwojów z politykami otrzymali broń antydronową - informują dziennikarze z niezależnego serwisu śledczego WCzK-OGPU. Skrót serwisu nawiązuje do rosyjskich służb specjalnych. Autorzy zajmują się ujawnianiem na Telegramie tajemnic Kremla.

Według ich źródeł władze stolicy Rosji reagują w ten sposób na powtarzające się ataki ukraińskich dronów na stolicę kraju. Pilnie strzeżonymi obiektami stały się stacja kolejowa i przejazdy pociągu specjalnego, którym przemieszcza się Władimir Putin.

W nocy z 22 na 23 sierpnia trzy drony kolejny raz atakowały centrum Moskwy. "Dwa bezzałogowce zostały zniszczone przez systemy obrony powietrznej w powietrzu nad terytorium dystryktów Możajsk i Chimki w obwodzie moskiewskim. Trzeci został stłumiony za pomocą środków walki elektronicznej i po utracie kontroli, zderzył się z budynkiem kompleksu biznesowego Moskwa-City. Nie było ofiar" - podaje rosyjskie Ministerstwo Obrony.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Odnalazł się. "Prigożyn jest narzędziem użytecznym"

Z doniesień WCzK-OGPU wynika, że moskiewskie służby szykują się do starcia z coraz częściej pojawiającym się zagrożeniem. Na przełomie lipca i sierpnia ataki miały miejsce co kilka dni. Autorów tych akcji wyraźnie zachęcił popłoch, jaki wywołali pierwszym dużym atakiem z 30 maja. 32 drony pojawiły się na przedmieściach Moskwy o poranku, były doskonale widoczne. "No patrz dron nad naszym domem. S*ka!" - krzyczeli w relacjach mieszkańcy przedmieść.

- Ataki dronami na Moskwę to będzie kolejny symbol zmian technologicznych w toczonych wojnach. W przyszłości drony oraz obrona przed nimi będą piekielnie ważne. Choć te ataki nie wyrządzały dotąd wielkich szkód, nie miały znaczenia militarnego, to strona rosyjska została zmuszona do reakcji - komentuje dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.

Jego zdaniem strona ukraińska chce udowodnić, że wojna przenosi się na terytorium Rosji. 17 mln mieszkańców, jak i centrum polityczne oraz biznesowe kraju, nie zaznają spokoju. Samo mocarstwo słabo sobie z tym radzi.

Atak dronów na Moskwę. Na fot. funkcjonariusz uzbrojony w "zagłuszczacz sygnału"
Atak dronów na Moskwę. Na fot. funkcjonariusz uzbrojony w "zagłuszacz sygnału" © WP | Astra, Telegram

- Ze względu kilkusetkilometrowy dystans od granic Ukrainy stawiam tezę, że te ataki są przeprowadzane z terytorium Rosji, a ich autorami są ukraińscy dywersanci. Rosyjskie media starają się oswoić Rosjan z tematem. Nie ma dnia, aby w głównych wydaniach wiadomości nie informowano o rzekomych zatrzymaniach ukraińskich sabotażystów - dodaje rozmówca WP.

Wojna objawia się w Moskwie. Jest reakcja służb

Rosyjscy dziennikarze, powołując się na nieoficjalne źródła w służbach, opisują, jak miałby działać system obrony antydronowej. "Milicjanci na patrolach mogliby reagować na zagrożenie, czy zgłoszenie o dronach (nie tylko bojowych), które pojawiają się nad miastem. Przekazano im sprzęt, instruując, że mogą nim "obezwładnić" bezzałogowce z odległości 1-1,5 km. Prawdopodobnie nie rozdano zbyt wielu egzemplarzy ze względu na wysoki koszt jednego urządzenia" - opisuje WCzK-OGPU.

Pokazali zdjęcie funkcjonariusza, który pełnił służbę w centrum Moskwy, prawdopodobnie strzegąc nieba przy trasach przejazdów rosyjskich VIP-ów. Inne patrole miałyby przygotować broń do użycia po przekazaniu im przez dyżurnego oficera informacji o rozpoczęciu ataku.

Wyjaśnijmy, że broń antydronowa generuje fale, które znajdują się na tym samych częstotliwościach, co komunikacja pomiędzy bezzałogowcem a operatorem. Gdy dron wlatuje zatem w pole działania takiego urządzenia, staje się "ślepy", traci zdolność przesyłania informacji oraz odbierania poleceń.

Zagłuszacz blokuje telemetrię, transmisję wideo i łączność satelitarną. W konsekwencji dron zbacza z kursu, ewentualnie wykonuje awaryjne lądowanie. W ten sposób zagłuszacze są z powodzeniem wykorzystywane na linii frontu przez żołnierzy obu stron wojny w Ukrainie.

Służby rozczarowane. Na razie brak sukcesów

Według nieoficjalnych informacji z raportów służb ma wynikać, iż 19 sierpnia nie udało się przechwycić drona, wobec którego było podejrzenie, iż śledzi lub nagrywa ruch nad mostem metra Nagatinskij w Moskwie. Funkcjonariusze przez ponad pół godziny "strzelali" do obiektu, próbując w jakiś sposób stłumić sygnał i przejąć go. Nic takiego się jednak nie stało. Dron odleciał.

"Tak naprawdę żaden patrol jeszcze niczego nie zagłuszył. Najprawdopodobniej, jak zawsze, zaoszczędzono pieniądze na służbach i zaopatrzono ich w "słabą broń". Nie wyklucza się klasycznego planu oszczędzania na zakupach: zgodnie z dokumentami przeprowadzono to tak, jakby to była ultranowoczesna broń, ale w rzeczywistości kupiono chińskie rekwizyty" - komentują autorzy publikacji.

Rosyjski serwis ironizuje, że sprawa wyposażenia rosyjskich funkcjonariuszy w broń antydronową ma wątek komediowy. Milicjanci mają obawiać się używania broni, bo na odprawie rzekomo ostrzeżono ich, że w żadnym wypadku nie należy kierować broni w stronę ludzi.

Zwłaszcza "strzelać z niej" w część ciała poniżej pasa, bo mogą pojawić się problemy z potencją. Możliwe jest, że w ten sposób przełożeni próbowali tylko odwieść milicjantów od "testowania broni" na psach, gołębiach i przechodniach.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy
FAZ: Schroeder okazał bezczelność wobec Polski ws. Nord Streamu
FAZ: Schroeder okazał bezczelność wobec Polski ws. Nord Streamu