Birma: Lekarze bez Granic nie mogą dotrzeć z pomocą do Arakanu
Organizacja humanitarna Lekarze bez Granic podała, że nie może dotrzeć z pomocą do poszkodowanych w stanie Arakan w Birmie z powodu napięć i walk między buddystami a muzułmanami Rohingya. Rząd Birmy obiecuje szybkie znalezienie rozwiązania.
- Priorytetem rządu w tej chwili jest powrót do domów i rehabilitacja ofiar pozostających bez dachu nad głową i uregulowanie problemu w pokojowy sposób - oświadczył szef birmańskiego MSZ Wunna Maung Lwin.
- Rząd z wielką uwagą traktuje tę sprawę, by nie doszło ponownie do tego typu przemocy. (...) Chcemy pokoju i stabilizacji w tym rejonie - dodał. Minister wypowiadał się na marginesie szczytu przywódców Azji i Europy (ASEM) w stolicy Laosu Wientianie.
Władze Birmy podały w zeszłym tygodniu, że w październiku w stanie Arakan na zachodzie kraju zginęło co najmniej 89 osób, 136 zostało rannych, z domów uciekły 32 tysiące, a ponad 5 tys. domów spalono. Większość uchodźców należy do mniejszości muzułmańskiej Rohingya. Władze oceniły też, że dalsza przemoc w regionie grozi doprowadzeniem do "aktów zbrojnego terroryzmu" i ogólnikowo oskarżyły "pewne organizacje miejscowe, międzynarodowe oraz polityczne".
Ok. 800 tys. Rohingya, bezpaństwowej mniejszości zamieszkującej Arakan, jest uznawanych przez ONZ za jedną z najbardziej prześladowanych mniejszości na świecie. Od dziesięcioleci padają oni ofiarą zakazu przemieszczania się, ograniczonego dostępu do systemu ochrony zdrowia i edukacji, konfiskaty ziemi i przymusu pracy. W stanie Arakan buddyści uważają ich nadal za intruzów, którzy przybyli z Bangladeszu, by ukraść "świętą ziemię".
W sobotę pomoc humanitarną UE w wysokości 4 mln euro dla ludności obszarów objętych w Birmie walkami zaoferował przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, apelując też o położenie kresu walkom między buddystami i muzułmanami. Dodał, że warunkiem udzielenia pomocy jest umożliwienie dotarcia z nią do poszkodowanych.
Zaniepokojenie sytuacją w Arakanie wyrażały w ostatnich dniach różne państwa, m.in. szefowie dyplomacji brytyjskiej William Hague i indonezyjskiej Marty Natalegawa. O "natychmiastowe zaprzestanie" walk apelował w czwartek amerykański Departament Stanu. Zaniepokojenie wyraziła też ONZ.
Starcia między muzułmanami i buddystami wybuchły w czerwcu. Od tego czasu ponad 110 tys. osób zostało już zmuszonych do ucieczki. Tysiące Rohingya napłynęły do obozów wokół stanowej stolicy Sittwe. Obozy są przepełnione, brakuje w nich żywności.
Od czerwca w niektórych regionach obowiązuje godzina policyjna w związku z aktami przemocy. Wrogość utrzymuje się, ponieważ rząd nie zdołał wypracować trwałego rozwiązania innego niż segregacja obu społeczności w niektórych miejscach.