20 lat temu oskarżyła go o pobicie. Mroczna przeszłość gwiazdy TVP
Była kochanka Michała Adamczyka oskarżyła go przed laty o pobicie - informuje Onet. Sąd uznał go winnym, jednak postanowił warunkowo umorzyć sprawę. "Usiadł mi na klatce i zaczął na mnie pluć. Kosmyki moich włosów owijał wokół palców i kolejno je wyrywał. Błagałam, żeby przestał" - to fragment zeznań kobiety, które publikuje serwis.
Ponad 20 lat temu Michał Adamczyk usłyszał prokuratorskie zarzuty za brutalne pobicie swojej kochanki. Do akt sprawy dotarł Onet i zdecydował się na ich publikację. "Uznaliśmy, że jej ujawnienie leży w głębokim interesie społecznym, gdyż dotyczy osoby, która każdego dnia kształtuje opinie milionów Polaków i zarządza redakcją słynącą z rozliczania przeszłości swoich politycznych oponentów" - tłumaczy na wstępie redakcja.
Michał Adamczyk od lat związany jest z Telewizją Polską. Gwiazdą TVP został jednak dopiero za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wtedy zaczął prowadzić wieczorne wydanie "Wiadomości". W kwietniu tego roku został także wybrany na nowego szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kochankowie, kiedy się poznali, byli w związkach małżeńskich
Jak wynika z materiału i akt sprawy, znajomość Michała Adamczyka i jego kochanki zaczęła się w 1998 roku. Oboje byli wtedy w związkach małżeńskich, mieli dzieci. Kobieta mówiła o chwilowym kryzysie rodzinny, który przerodził się w nową relację. W tamtym czasie zacieśniła się jej więź z ówczesnym trójmiejskim reporterem stacji TVN - Michałem Adamczykiem. Dane bohaterki pozostają zanonimizowane, nie wypowiada się o wydarzeniach.
Po dwóch latach sytuacja w małżeństwie kobiety się poprawiła i chciała zakończyć romans. Wtedy wszystko się skomplikowało - ze strony Adamczyka pojawić miały się za to groźby, zaczepki telefoniczne i wulgarne słowa.
Para kochanków w lutym 2000 roku pojechała do pensjonatu w miejscowości Stary Smokowiec na Słowacji, gdzie mieli spędzać czas na nartach. Kobieta właśnie wtedy chciała porozmawiać o zakończeniu romansu.
" Miał wyzywać ją, pluć jej w twarz i wyrywać włosy z głowy"
Podczas jednej z nocy - jak wynika z akt sprawy - oznajmiła Michałowi Adamczykowi, że chce zakończyć związek. Wtedy - według jej zeznań - mężczyzna wpadł w szał.
"Miał przewrócić kochankę na łóżko, usiąść na jej klatce piersiowej, wyzywać ją, pluć jej w twarz i wyrywać włosy z głowy. Wykręcał jej też palce obu dłoni i próbował zdjąć obrączkę. Kobieta błagała go, żeby przestał" - pisze Onet.
"Na chwilę przerwał i siedząc na mnie zapytał, czy mam dość. Powiedziałam, że tak. Odpowiedział, że on jeszcze nie. Zaczął mnie wtedy okładać pięściami po twarzy" - zeznała później kobieta. To nie był jednak koniec. Przed śledczymi zeznała, że Adamczyk miał jej grozić śmiercią. Do tego kąpał ją i szarpał.
W końcu mężczyzna wyjął z portfela kobiety tysiąc złotych i wyszedł napić się piwa - wynika z jej opowieści. Wtedy kobieta skontaktowała się z przyjaciółką i zrelacjonowała jej sytuację. Noc spędziła na werandzie. Rano z kolei wyjechała i zatrzymała się u wspomnianej przyjaciółki. Zdecydowała się także na wizytę u lekarza, gdzie przeprowadzono jej obdukcję. Potwierdziła obrażenia.
Adamczyk miał wysyłał wulgarne SMS-y. Groził kobiecie śmiercią
Na tym historia się nie kończy - kolejne dni były dla kobiety równie koszmarne. Dostawała wulgarne SMS-y od byłego kochanka, czego ślady mają być w aktach sprawy. Adamczyk miał też grozić jej śmiercią, groził ujawnieniem romansu i zniszczeniem jej życia osobistego oraz zawodowego. Miał nękać telefonami także najbliższych kobiety.
Kobieta zdecydowała się zgłosić sprawę na policję. Na początku marca 2000 roku Prokuratura Rejonowa w Toruniu podejmuje decyzję o ściganiu z urzędu Michała Adamczyka. Stawia mu zarzuty naruszenia nietykalności osobistej 29-latki, stosowania gróźb pozbawienia życia, znieważenia słowami wulgarnymi oraz wielokrotnego grożenia popełnieniem przestępstw na szkodę ofiary lub jej rodziny.
Początkowa sprawa toczy się dość szybko. Na prośbę kobiety Adamczyk nie był przesłuchiwany przez trójmiejskich policjantów. Wszystko dlatego, że mężczyzna od początku znajomości opowiadał o swoich znajomościach i koneksjach ze względu na wykonywany zawód. Powoływał się także na znajomości swojego ojca, który wówczas był radnym sejmiku województwa pomorskiego. To wywołało jej obawy o rzetelne zbadanie sprawy.
Adamczyk przyznaje się jedynie do wyzywania kochanki
Michał Adamczyk, podczas przesłuchania w prokuraturze przyznaje, że "wyrażał się wulgarnie wobec swojej byłej kochanki (nazwał ją "tanią dziwką"), ale zaznacza, że nigdy jej nie uderzył". Niewyjaśniona jednak została kwestia śladów pobicia. Padły za to z jego strony sugestie, że mogło to być działanie męża kochanki. Tej wersji jednak nikt nie potwierdził.
Sprawa swój finał znajduje 11 stycznia 2002 roku.
Sąd wtedy uznaje, że "sprawstwo i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości i zostały potwierdzone dowodami zebranymi w sprawie". Decyduje się jednak warunkowo umorzyć sprawę, wyznaczając jednocześnie dwuletni okres próby i zobowiązując Michała Adamczyka do wpłacenia 1500 zł na Fundację "Daj Szansę".
Przed publikacją, Onet zapytał Michała Adamczyka o komentarz w tej sprawie. W oświadczeniu potwierdził on jedynie znajomość z kobietą. "Jednocześnie, szanując prywatność Pani [tu pada nazwisko ofiary - red.], jak i moją własną, nie wyrażam zgody na publikację jakichkolwiek informacji na temat naszej znajomości. Znajomość ta dotyczy wyłącznie sfery mojego życia prywatnego, zatem publikowanie bez mojej zgody informacji na jej temat, naruszyłoby moje dobra osobiste" - napisał.
Wirtualna Polska próbowała się skontaktować z Michałem Adamczykiem. Dziennikarz nie odebrał telefonu - nie odpowiedział również na wiadomości.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zawiesili dziennikarza TVP? Zwrócił uwagę posłowi od Ziobry
Źródło: Onet