Biernacki: sprawa Brunona K. musi zostać wyjaśniona do końca
Sprawa Brunona K. musi zostać wyjaśniona do końca - powiedział minister sprawiedliwości Marek Biernacki. Dodał, że wie, iż jest w tej sprawie jeszcze więcej niewiadomych i podejrzewa, że może ona ciągle zaskakiwać.
31.07.2013 | aktual.: 31.07.2013 17:42
We wtorek funkcjonariusze ABW, w ramach śledztwa dotyczącego Brunona K., zatrzymali w warszawskich Włochach 32-letniego mężczyznę. Postawiono mu zarzuty nielegalnego wytwarzania broni i amunicji oraz wytwarzania i posiadania materiałów wybuchowych.
Dziennikarze pytali Biernackiego, czy można mówić o sukcesie ABW oraz czy można spodziewać się kolejnych zatrzymań w sprawie Brunona K., który podejrzany jest o przygotowywanie zamachu bombowego w budynku sejmu na konstytucyjne organy państwa, m.in. na prezydenta, premiera i rząd.
- Ta sprawa musi być wyjaśniona do końca i też musi znaleźć wyjaśnienie w sądzie - powiedział Biernacki. Zaznaczył, że na pewno sukcesem ABW było przede wszystkim zatrzymanie na etapie przygotowań do zamachu. Dodał, że widać, iż toczące się postępowanie jest dynamiczne.
- To na pewno opinię publiczną może zaskoczyć, i dobrze, bo taka jest rola też ABW - stwierdził szef resortu sprawiedliwości.
Zaznaczył, że należy poczekać do rozstrzygnięć sądowych. - Ja wiem, że w tej sprawie jest jeszcze więcej niewiadomych. Podejrzewam, że ta sprawa może ciągle zaskakiwać - powiedział minister sprawiedliwości.
Brunon K. w listopadzie ub. r. usłyszał zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku sejmu na konstytucyjne organy państwa. Zarzucono mu również nakłanianie innych osób do przeprowadzenia zamachu na konstytucyjne organy RP i wywołania wybuchu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. Prokuratura uznała także, że jego czyny miały charakter przestępstwa terrorystycznego.
Według prokuratury Brunonowi K. może grozić do 15 lat więzienia.
Zdaniem śledczych były pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie zamierzał zdetonować w pobliżu sejmu cztery tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania projektu budżetu.
W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu; podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby, co prokuratura określa jako jego linię obrony. Jak informowała prokuratura, osoba ta podczas przesłuchania zaprzeczyła, by pełniła taką rolę.
W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.
Z kolei zatrzymany we wtorek w warszawskich Włochach 32-letni mężczyzna miał w przeszłości kontaktować się z Brunonem K.
Mężczyźnie postawiono zarzuty dotyczące nielegalnego wytwarzania broni i amunicji oraz nielegalnego wytwarzania i posiadania substancji wybuchowych i przyrządów wybuchowych. Chodzi m.in. o prawie pół kilograma trotylu, 30 dekagramów pentrytu, siedem egzemplarzy broni samodziałowej, dwa granaty domowej produkcji oraz znaczne ilości amunicji.